Nie dajcie się zwieść. „Dino Bambino” artystki Mirelli von Chrupek i pisarki Sylwii Chutnik to więcej niż książka. Niczym wir wciąga w świat fantazji, w którym dziewczyna może być różowym dinozaurem, wachlować się kokosowym wiórkiem i czytać „Vogue'a”.
Biorąc do rąk to cacuszko wydane przez „Wytwórnię”, czuję się jak dziewczynka, którą kiedyś byłam. Ta dziewczynka z pozłotka i kolorowych śmietków układała pod szkiełkiem sekrety, znane też jako niebka, a potem zasypywała je ziemią, by nie dojrzały ich niepowołane oczy chłopaków z podwórka. To rozkoszne, zapomniane uczucie ma szansę całkiem uderzyć mi do głowy, gdy spomiędzy kartek podarowanej przez autorki „książki” wypadają piórka i konfetti, a pierwsze słowa, na które pada mój wzrok, przemawiają mądrością delfickiej wyroczni: „Kiedy serce kołacze z niepokoju, wtedy przy życiu trzymają nas szczególiki”. O, tak! Więcej brokatu! Królestwo za brokat!
– To nie jest, wbrew pozorom, książka dla małych dziewczynek? – pytam autorek, wciąż jeszcze nieprzytomna od różowych oparów historii o dinozaurzycy, która w dramatycznych okolicznościach wypadła swojej pani z torebki, żeby po wielu przygodach i niebezpieczeństwach powrócić do domu (Spoiler! Happy End!).
Mirella: – To książka dla małych i dużych, dla zdrowych i chorych.
Sylwia: – Gdy wpisywałyśmy do książki dedykacje na Targach Książki, przychodziły do nas mamy z dziećmi. Potem okazywało się, że kupiły „Dinkę” dla siebie. To książka dla wszystkich dziewczyn takich, jak my, które potrzebują swoich małych światków. Ale też dla chłopaków o podobnej wrażliwości.
Jak wróżka z księżniczką
To musiało się kiedyś wydarzyć. Spotkały się dwie najbarwniejsze postacie stołecznej kultury. Punkowa księżniczka o różowej grzywce uprawiająca boks i literaturę, czyli Sylwia Chutnik, oraz Mirella von Chrupek, wróżka sklepowych witryn i matka baśniowych światów, cała w pudrowej sukience i białych bucikach (bywało, że w czerwonym bereciku).
Połączyła je Gablotka (inne nazwy: akwarium, teatrzyk, okno na bajki, itp.), czyli miejski projekt Mirelli przez trzy lata cieszący oko przechodniów fantazyjnymi dekoracjami ustawianymi w przeszklonej witrynce w jednej z warszawskich bram. Zachwyciła się tymi scenografiami Sylwia, której brakowało wtedy w życiu kolorów. Zmęczona ślęczeniem nad „poważnym doktoratem z przypisami”, zaproponowała: – Zróbmy coś razem. Najlepiej książkę. (Bo jest znaną fetyszystką książek i jak coś jest w książce, to jest WAŻNE!). Mirella stwierdziła, że będzie to piękne podsumowanie kończącej się gablotkowej przygody, a zarazem hołd dla wymyślonej przez nią właśnie postaci-figurki Dino Bambino.
Książkę przygotował bardzo dziewczyński zespół, do którego, oprócz Mirelli (koncept i ilustracje) oraz Sylwii (tekst i brokat), wniosły swoje wiano także graficzka Ania Niemierko (koleżanka ze szkolnej ławy Sylwii Chutnik) i wydawczyni Magdalena Kłos-Podsiadło („głos rozsądku”) z wydawnictwa Wytwórnia.
– Swoje projekty realizowałam dotąd sama. Mimo ekscytacji dopadał mnie więc początkowo niepokój – przyznaje Mirella. – Zderzenie tak silnych osobowości różnie się może skończyć. Pierwszy raz wzruszyłam się, gdy dostałam drafty od Sylwii. Każda z postaci, które kiedyś wymyśliłam do Gablotki, stała się jeszcze bardziej realna. To jest moja Bulinka ze „szczurką” Sabinką! To jest mój Pudelek Numerek! Moja Dinka! Wow! Ekstra!
Dino czyta „Vogue’a”
Kim jest Dino? Dziewczyną. Różową dinozaurką z kształtnym tyłeczkiem i podkręconymi rzęsami. Na półkach w jej dziewczyńskim pokoiku, obok słoiczków z brokatem, leży ulubiona lektura, „Dino Vogue”. – Oraz „Dino Travel” – dodaje Mirella. – na znak, że nie tylko modą się interesuje, ma też inne pasje.
– Trochę szafiarstwo, ale i przygoda, czyli dwie skrajne osobowości w jednym, zupełnie jak my – śmieje się Sylwia. Dinka uwielbia bawić się kalejdoskopem, robić selfie i babeczki w kształcie gwiazdek. Z pewnych informacji, ukrytych w książce, wnosić można, że dorabia sobie też poradami w kolorowym magazynie (tematy: ABC urody, ikebana, domowe wypieki, organizacja pikników, życiowe kłopoty itp.).
Figurkę Dinki zaprojektowała Mirelka, a teraz, odlana z żywicy, stoi przede mną na stole (Dinka, nie Mirelka). Na szyi złoty łańcuszek z serduszkiem (taki sam nosi Mirella), ponętne kształty zdobi tiulowa spódniczka. Strój zdecydowanie wieczorowy, bo panie wróciły właśnie z piknikowo-książkowych „Imienin Jana Kochanowskiego”.
– Dinka jest kompaktowa, miła w dotyku. Chciałam stworzyć postać, którą można schować do kieszeni, zabrać na wycieczkę nad morze, zrobić z nią zdjęcie np. na tle krzywej wieży w Pizie. To działa! Urocze gejowskie pary, które zamówiły ode mnie figurki, przysyłają nam mms-y z jej zdjęciami, a potem opowiadają o jej przygodach.
Słodko-gorzki smak czekoladki Dino-Bambino
– Nie za dużo tej słodyczy? – pytam, żeby oddalić od siebie jakiekolwiek podejrzenie o błogość, która ogarnia mnie za każdym razem, gdy spoglądam na zawartość książeczki.
– Zadajesz pytanie osobie z różowymi włosami, więc czego się spodziewasz? – ripostuje ze śmiechem Sylwia.– Zajmuję się, co prawda pisaniem, a nie sztukami wizualnymi, ale dla mnie te sfery zawsze były blisko siebie. Zawsze też byłam wyluzowana, jeśli chodzi o kwestię kiczu, złego smaku, czy kampu. Nie miałam kompleksów, że coś wypada albo czegoś nie wypada. Dlatego świat Mirelki odbieram, jakby to był kawałek mnie. I to zarówno w wersji wizualnej, jak i słownej, która nie jest jednoznacznie słodka, ale też trochę melancholijna. Moją ukochaną książką dla dzieci są Muminki, które nie są „tylko dla dzieci”. Pod tym względem „Dino” to z pozoru różowe cacuszko, cukiereczek, ale w środku schowane są różne dziwne, bardziej gorzkie, niż słodkie smaki.
– Tekst Sylwii na pewno nie jest „infantylny” – dodaje Mirella. – Jest trochę humoru, troszkę melancholii, a nawet ciutkę grozy. Bo przecież ten psychol Disco Bat (niezrównoważony nietoperz – przyp. AS) zabiera dzieciakom kanapki.
– Moim zdaniem Dinka zażywa jakieś środki zmieniające świadomość – stwierdza Sylwia. – Wszystko to jest trochę psychodeliczne.
Mirella jest przekonana, że to przez sole trzeźwiące, którymi wspomaga się Dinka w chwilach ogólnej słabości. – Załamana, bo zgubiła się i jest sama, samiutka w wielkim mieście, musi sięgnąć po specyfik firmy „Psotka. Sole trzeźwiące”, po którym pojawiają się na ilustracjach wiry. Robi się dziwnie – tak mówi Mirka i dodaje jeszcze: – Chciałabym, żeby ta książka była jak czekoladki w bombonierce. Przerzucasz stronę za stroną, żeby dostać kolejną fantazyjną czekoladkę.
Przejście do innego świata
Sylwia w końcu się przyznaje, że to nie tylko książka, ale też przedmiot użytkowy do zadań specjalnych. – Służy nie tylko do czytania, ale też do smakowania, oglądania, wchodzenia do środka, inspirowania się. Uruchamia twórczo. Chciałyśmy przypomnieć czasy dziecięcych chorób. Gdy zasypiając, człowiek wgapiał się w te obrazki z książeczek. Na krawędzi jawy i snu wchodził w mikroświaty, takie same, jak te, które Mirelka ożywia na swoich zdjęciach, czy w Gablotkach.
– Masz 39 stopni gorączki i wpadasz niczym Alicja do króliczej nory – tłumaczy Mirella. – Gdy dostałam swój pierwszy egzemplarz „Dino Bambino” z Wytwórni spałam z nim pod poduszką, jak z przytulanką. Niby niewielka mała książeczka, ale możesz z nią spędzić dużo czasu.
Na koniec, usiłując zachować pozory przytomności umysłu, zadaję autorkom jeszcze jedno trudne pytanie: – Po co tworzyć książki, które nie są ani wielką powieścią, ani praktycznym poradnikiem? To świecidełko, coś absolutnie niekoniecznego.
Mirella podsumowuje: – Tworząc, nie zadaję sobie pytania o to, komu moja twórczość ma służyć. Sztuka to nie szczoteczka do zębów. Gdy prowadziłam moją małą Gablotkę, ludzie podchodzili do niej, przybijali mi piątkę, cieszyli się bezinteresownie. To mnie zawsze najbardziej radowało. Zdarzały się też klasyczne marudy pytające: co to za głupoty, a po co to? Zawsze trudno mi było na to sensownie odpowiedzieć. Chciałabym, żeby to, co robię, wywoływało uśmiech na twarzach i cieszyło oko. Moim celem jest podarowanie ludziom krótkiego momentu szczerego zachwytu, odrobiny dziecięcej radości, która na pewno jest w każdym z nas, choćby głęboko schowana. Nie trzeba przecież zawsze pytać: a dlaczego to jest różowe, dlaczego ta dinozaura ma kapelusz? Takie podejście nabywamy z wiekiem, gdy staramy się sobie wszystko wytłumaczyć, a właściwie dopasować do obowiązujących ram. Gdy coś ci się naprawdę podoba, czujesz to całym sobą. Wtedy nie potrzeba zastanawiać się, dlaczego tak jest.
„Dino Bambino”, Wytwórnia 2018.
Patroni prasowi: Ministerstwo Dinozaurów, Dino-Travel,
Współpraca: Psotka. Sole trzeźwiące, Groza – sklep wielobranżowy, Lodziarnia Bąbelek.
Więcej świata Mirelli znajdziecie tu:
Więcej o lekturach Sylwii dowiecie się tu:
https://www.youtube.com/channel/UCvAzDA2Egv-ThOMBlRqmokQ
MIRELLA VON CHRUPEK (ur. w 1980 w Łodzi, mieszka w Warszawie) fotografka, projektantka i kolekcjonerka. Jej pole działania to także scenografia, aranżacja witryn sklepowych oraz małe formy rzeźbiarskie. Zajmuje się tworzeniem małych alternatywnych przestrzeni oraz równoległych miniświatów. W latach 2014-2017 prowadziła małą uliczną galerię Gablotka w centrum Warszawy przy ul. Marszałkowskiej 41, w której prezentowała swoje aranżacje. Współpracuje z magazynem „Kosmos dla Dziewczynek”, w którym ma stałą rubrykę „Mikrokosmos Mirelli”. Jest pomysłodawczynią i autorką fotografii w książce „Dino Bambino”.
SYLWIA CHUTNIK (ur. 1979 w Warszawie) Kulturoznawczyni, feministka, działaczka społeczna, przewodniczka miejska, a przede wszystkim pisarka. Laureatka Paszportu Polityki w kategorii Literatura za rok 2008, trzykrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike. Autorka książek „Kieszonkowy atlas kobiet”, „Cwaniary”, czy zbioru opowiadań „W krainie czarów”. Doktorantka w Zakładzie Historii Kultury Instytutu Kultury Polskiej UW. Kierowała Fundacją MaMa, zajmującą się prawami matek, należy do Porozumienia Kobiet 8 Marca. W TVP Kultura prowadziła program literacki „Cappuccino z książką”. Dziś w duecie z Grażyną Plebanek publikuje felietony w „Polityce”, a wraz z Karoliną Sulej uprawia nachalną promocję czytelnictwa w programie „Barłóg literacki” na YouTubie. Jest też kuratorką sekcji Kawiarnia Literacka na Off Festiwalu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.