Wirujące baleriny, jajka Fabergé, różane perfumy – a to wszystko do zjedzenia. Dania, które aż proszą się o zdjęcia na Instagramie, to znak rozpoznawczy modnej restauracji CoCoCo w Petersburgu. Sprawdzamy, jak smakują.
Kelner w białych rękawiczkach stawia przede mną czarno-złote cacko – niemal naturalnej wielkości, biżuteryjne jajko na kutych nóżkach, podobne do tych, jakie wychodziły spod ręki Petera Carla Fabergé, jubilera rosyjskich carów. Pozostawiona sam na sam z podarunkiem delikatnie otwieram puzderko. A w jajku czeka jajko. Właściwie krucha jadalna foremka, wypełniona po brzegi czarnymi perełkami kawioru. Jeśli ktoś zastanawiał się, jak mogłoby wyglądać jajko niespodzianka dla dorosłych, to właśnie tak.
Choć jest już po zmroku, a ten zimą w Petersburgu zapada naprawdę szybko, w złotym świetle latarni widzę kłaczki padającego śniegu. Przez noc pewnie skrzętnie pokryje trzeszczące od mrozu chodniki, dach Pałacu Zimowego zamieszkiwanego niegdyś przez carską rodzinę i opustoszałe o tej porze roku alejki Nowej Holandii, sztucznej wyspy, przy której niegdyś stacjonowały wojenne okręty Piotra I, a która dzisiaj zamieniła się w miejski park z lodowiskiem i modnymi knajpkami ukrytymi w starych, ceglanych murach.
Nienawykła do mrozów chronię się w cieple, na miękkim wyściełanym aksamitem krześle, pewnie w jednym z najlepszych ku temu miejsc: restauracji CoCoCo.
Pod zabawną nazwą kryje się jedna z najbardziej obecnie znanych rosyjskich restauracji, reprezentujących nowy styl tamtejszej gastronomii. W ubiegłym roku znalazła na 104. miejscu rozszerzonej listy rankingu Worlds 50 Best Restaurants. Za projektem stoją Matilda Shnurova – ambitna bizneswoman, właścicielka szkoły baletowej i restauratorka (była żona lidera grupy rockowej Leningrad, Siergieja Shnurova) oraz szef kuchni Igor Grishechkin. Poznali się przez kooperatywę spożywczą LavkaLavka, dla której Grishechkin przygotowywał kulinarne pop-upy. Zainteresowanie ideą slow food oraz korzystanie z lokalnych, wysokiej jakości produktów podzielała także Matilda, która wówczas uczyła się zasad działania gastronomii, zarządzając barem znajomego.
Obojgu marzyła się nowoczesna, fine diningowa restauracja bazująca na rosyjskich składnikach, odwołująca się do rodzimych tradycji kulinarnych, ale pokazująca je w nowym, odświeżonym stylu, czasem puszczając oko do tradycji i historii.
Tak powstało CoCoCo. Działa w samym sercu starego Petersburga, w budynku butikowego hotelu So Sofitel. Tak, jak nazwa, tak uśmiech gości mogą budzić bardzo wizualne w formie dania.
Asflalt, przez który przebijają się młode, zielone pędy? Nie, to czarna, barwiona tuszem z kałamarnicy wytrawna beza, pod którą czeka piklowany śledź, krem z wiejskiego twarogu i jajko poche. Dzierżone w porcelanowych dłoniach rożki wypełnione są sorbetem z troci z Karelii, oprószonym pudrem z buraka i kuleczkami pomarańczowej ikry. Kasha iz topora jest, jak wskazuje nazwa, kaszą z wykonanym z dosmaczonego czarnym czosnkiem i tymiankiem masła małym toporkiem, którym trzeba „ugotować” podaną w niewielkim kociołku kaszę gryczaną z policzkami cielęcymi.
Swego czasu rekordy popularności wśród instagramującej części gości CoCoCo biła czekoladowa „doniczka” wypełniona czekoladowym musem i okruszkami czekoladowego ciasta, roztrzaskana na kamiennym talerzu niczym doniczka z kwiatami, która upadła na podłogę. Gdy odwiedzam CoCoCo, jej miejsce zajmuje deser zdecydowanie bardziej elegancki i subtelny w przekazie – Crème brûlée z panna cottą w kształcie porcelanowej Camei, którą przed podaniem kelner spryskuje różanymi jadalnymi perfumami. Piękne odwołanie do stylowej, dawnej biżuterii, ale bez nachalnej wizualności.
W tym samym tonie utrzymana jest bezowa balerina wieńcząca kopułkę z musu owocowego, sprytnie podana na talerzu, który można wprawić w wirowy ruch.
Nietrudno się dziwić, że fotogeniczne dania szybko przysporzyły CoCoCo popularności wśród lokalnej publiczności.
Fine dining kojarzony był do niedawna w Rosji zwykle ze sztywną atmosferą. Twórcy CoCoCo odchodzą od tego. Spuszczają powietrze z gastronomicznego balonika, serwując zabawne, czasem wręcz komiksowe w formie dania.
Pod ich figlarnym wyglądem kryje się esencja tego, o czym jest nowoczesna rosyjska kuchnia – powrotu do lokalnych składników, reinterpretacji tradycyjnych dań i regionalnych tropów kulturowych czy sentymentów. CoCoCo nie jest w tym podejściu osamotniona. W Petersburgu działa już kilka restauracji w nowoczesny sposób podchodzących do lokalnej tradycji kulinarnej, dzięki czemu dawna stolica carów wyrasta na łakomy kąsek nie tylko dla miłośników sztuki czy imperialnej architektury, lecz także podróżujących smakoszy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.