Lidewij Edelkoort: Pandemia wykatapultowała świat daleko w przyszłość
Jak będzie wyglądać przyszłość, ta bliższai ta dalsza? Odnajdziemy znów siłę płynącą ze wspólnoty, docenimy unikalność i jakość rzeczy i dobrze poczujemy się we własnym domu – mówi światowej sławy specjalistka w dziedzinie przewidywania trendów.
Wyciągniemy z trudnej sytuacji pandemii naukę, która daje nadzieje na przyszłość?
Covid-19 przyniesie zdecydowane zmiany w społeczeństwie, biznesie, naszym zachowaniu. Choć wciąż za wcześnie na to, zauważyłam w ludziach silną potrzebę snucia nowych planów, wspólnego projektowania innej przyszłości. Ta sytuacja może trwać dłużej niż przewidujemy, a tym samym przynieść większe zmiany, potrzebę zdecydowanego i radykalnego „remanentu”, która jeszcze się nie narodziła, i jako istoty twórcze zechcemy wziąć przyszłość we własne ręce. Odziedziczymy społeczeństwo, które będzie musiało odrodzić się jak po wojnie. Tylko budynki pozostaną, wszystko inne będzie wymagało poukładania na nowo. Za niewielkie pieniądze lub bez nich ludzie będą musieli założyć sklep, bar, szkołę, pracownię twórczą czy rzemieślniczą.
Uważa pani, że przez sytuację, którą wymusiła pandemia, zdamy sobie sprawę, ile naprawdę potrzebujemy i zrezygnujemy z reszty: dalekich podróży, posiadania najnowszych gadżetów, gonienia za trendami?
Ze zdumieniem ludzie doświadczają teraz wyzwolenia od konsumpcji, w zamian doceniając wartość komunikacji i dzielenia się tym, co nas łączy. Wszystkie firmy zdecydowały już o ograniczeniu podróży do minimum (i nie będą zawracać z tej drogi), generalnie większość z nas raczej pozostanie bliżej domu. Nowością jest inny sposób na
bycie w kontakcie, świętowanie, szukanie partnerów. Ludzie gotują razem, robią razem na drutach, tańczą – wszystko w wirtualnym świecie. Artyści i designerzy prowadzą wykłady online, a projektanci mody mogą używać otwartych kanałów, by dzielić się pomysłami z następnych kolekcji. Opierając się na skrawkach informacji oraz na intuicji, rok temu zaczęłam planować książkę o przyszłości, nadałam jej roboczy tytuł Wiek amatora. Nie przypuszczałam wtedy, że nasza nowa rzeczywistość dostarczy mi wszystkich potrzebnych przykładów. Ten wirus wykatapultował świat daleko w przyszłość.
Wstrząsnął też globalną gospodarką i zapewne jego skutki będziemy odczuwać jeszcze długo. Co trzeba będzie przemyśleć, co wymyślić na nowo i jak wpłynie to na pojedynczych ludzi?
Teraz, kiedy pandemia zmusiła nas do zwolnienia tempa, wiele osób zrozumiało, jak bardzo złudna jest konieczność ciągłego prześcigania się. Wymyślania coraz to nowych rzeczy, zadań, które powstrzymują nas od prawdziwego istnienia, bo praca jest świetną wymówką, by być nieobecnym. Dlatego czuję, że ludzie są gotowi zaprojektować sobie inny, wolniejszy tryb życia. Nikt nie ośmiela się tego powiedzieć, z powodu tragicznego żniwa, jakie zbiera wirus, ale wiele osób potajemnie cieszy się z tej nowej egzystencji, doświadczając poczucia wolności i skupienia, dziwnej i zakazanej radości, która wkrada się w ich umysły. W końcu, gdy stworzymy ekonomię szczęścia, ten ciężar zostanie odrzucony.
Mamy wyjątkową okazję, by zacząć od nowa i zbudować zupełnie inne społeczeństwo, w którym aspekty wspólnotowe przeważają nad ego i w którym współpraca zwycięży, dając większej liczbie osób równe szanse. Na początku nie będziemy mieli innego wyjścia, jak tylko połączyć siły i działać razem. W modzie trzeba będzie zawrzeć nowe układy między rolnikami, producentami włókien, przemysłem tekstylnym a domami mody. Cały ten łańcuch musi być zaangażowany i zintegrowany, stymulowany dzięki funduszom państwowym, by znaleźć wspólny cel i dochód, który przyniesie renesans kultury w jej nieznanej formie.
Cały tekst przeczytacie w nowym, podwójnym wydaniu „Vogue Polska”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.