Lily Collins, serialowa „Emily w Paryżu”, opowiedziała o toksycznym związku z przeszłości, w którym była ofiarą przemocy psychicznej. – Było w nim dużo kontroli, znęcania się psychicznego i emocjonalnej przemocy – powiedziała aktorka.
Lily Collins, 33-letnia aktorka znana z netfliksowego hitu „Emily w Paryżu”, w podcaście „We Can Do Hard Things” zdecydowała się na bardzo osobiste zwierzenia. Gwiazda szczerze opowiedziała o toksycznym związku z przeszłości oraz o tym, jak wpłynął na jej samoocenę.
Aktorka zdradziła, że była ofiarą przemocy psychicznej i tkwiła w związku z mężczyzną, który chciał w pełni kontrolować jej życie i codzienne wybory. – To on mnie wybrał – powiedziała Lily Collins. – Chciałam być taka, jaką chciałby mnie widzieć. Mówiłam to, co chciał, żebym mówiła. Robiłam to, co mi kazał. Było dużo kontroli. Dużo emocjonalnej przemocy i znęcania się. Aktorka wspomina, że były partner nazywał ją „małą Lily” i sprawiał, że z każdym dniem czuła się coraz mniejsza i słabsza. – Używał okropnych słów. W niewybredny sposób komentował to, co miałam na sobie, nazywał mnie »dziwką«.
Doświadczenie toksycznego związku miało ogromny wpływ na samoocenę Lily Collins i podejmowane przez nią decyzje. Aktorka zaczynała też odczuwać fizyczny ból. – Chciałam być zupełnie niewidzialna. Było mi wygodnie w tej ciszy, bo czułam, że muszę stać się mała, aby poczuć się bezpiecznie – wyznała. Ze związku, w którym Lily Collins była ofiarą przemocy psychicznej, uratowała ją decyzja o terapii. Pozwoliła też otworzyć się na nowy związek. W 2021 roku aktorka poślubiła reżysera i scenarzystę Charliego McDowella, z którym, jak sama mówi, tworzy zdrową, szczęśliwą relację.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.