Maciej Musiał: Tata nauczył mnie czułości
Ze swojej relacji z tatą wyciąga wnioski – robi notatki, bo sam marzy o ojcostwie. Wie, że do zbudowania jakościowej relacji potrzebny jest czas. Maciej Musiał spędza go więc z tatą tyle, ile może najwięcej, stąd m.in. pomysł wspólnego udziału w najnowszej kampanii Reserved Premium Quality. Nam opowiada o swojej definicji męskości, modzie i aktorstwie przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Czym jest dla Ciebie męskość?
Przede wszystkim odpowiedzialnością. Za siebie i za bliskich. Za to, co mówię i co robię. To pojęcie wiążę się też dla mnie z bezpieczeństwem – fizycznym i emocjonalnym. I chyba też z siłą, ale nie w rozumieniu dosłownym. Mam tu bardziej na myśli wsparcie. To wszystko dawał mi zawsze najważniejszy mężczyzna w moim życiu – Andrzej Musiał, mój tata.
Wystąpiłeś razem z nim w kampanii Reserved Premium Quality. Jesteś też jej reżyserem. To ty wpadłeś na pomysł, by zaprosić tatę do współpracy?
Tak, i cieszę się, że dostałem zielone światło, by ten pomysł zrealizować. Gdy usłyszałem nazwę kolekcji, zacząłem się zastanawiać, co jest dziś premium, co jest najcenniejsze. Dyskutowałem o tym długo z całym teamem. Doszliśmy do wniosku, że są to relacje z bliskimi. I wtedy powstał pomysł na opowiedzenie w kampanii o mojej relacji z tatą.
W filmie promocyjnym zawarłeś materiały z waszych prywatnych rodzinnych nagrań. Tata nie miał nic przeciwko?
Zupełnie nie, jest bardzo wyluzowany. Ćwiczy jogę, regularnie medytuje, jest otwarty na drugiego człowieka. Razem z mamą dali mi solidne podstawy, na których później budowała się moja osobowość. Otrzymałem od nich drogowskazy, dzięki którym wiedziałem, jak w życiu nie zbłądzić. Mam jednak wrażenie, że o relacjach z ojcem w przestrzeni medialnej mówi się zdecydowanie mniej niż o relacjach z matką. Dlatego chciałem opowiedzieć o tym, co nas łączy, i po prostu pokazać światu mojego tatę. Przy okazji w świetnych ciuchach. Zależało mi też, by zaprezentować coś prawdziwego. Aktor nie ma zbyt wielu okazji, by pokazać, jaki jest. Odgrywa postaci, sytuacje, emocje, mówi nie swoim tekstem – na tym polega specyfika tego zawodu. Zapragnąłem więc trochę się podzielić.
Opowiedz w takim razie o waszej relacji.
Gdy się urodziłem, mój tata miał 39 lat – był więc już dojrzały i, mam wrażenie, gotowy do roli ojca. Zawsze miał dla mnie czas i cierpliwość. Choć ciężko pracował, nigdy nie dał mi odczuć, że jest zniecierpliwiony, znużony czy że się spieszy. Widziałem, że cieszył się tą naszą relacją. Był i jest obecny w moim życiu. To dla mnie niezwykle ważne. Tak sobie myślę, że najlepszym prezentem, jaki rodzic może dać dziecku, jest właśnie czas. Zapisałem to nawet w mojej zakładce „notatki dobrego taty” (śmiech).
Czyli sam myślisz już o ojcostwie?
Powiem Ci nawet więcej – bycie ojcem to moje marzenie. Naprawdę. A dzięki mojemu tacie wiem, jak chciałbym wychowywać swoje dzieci.
Twój tata też jest aktorem. Czy to miało wpływ na wybór twojej ścieżki zawodowej?
Z pewnością tak. Ale nasza droga była inna. Tata nie jest po szkole teatralnej. Zdał egzamin eksternistyczny i grał przez kilkanaście lat w fantastycznych teatrach na terenie całej Polski. Wystąpił też w kultowych filmach, takich jak „Młode Wilki” czy „Psy”. Zawsze kochał to, co robi, i wydaje mi się, że w jakimś stopniu zaraził mnie swoją pasją. Tym bardziej że od dziecka zabierał mnie na castingi. Pierwszy raz przed kamerą wystąpiłem właśnie razem z nim – był to spot reklamowy soku owocowego.
Zdradzisz, czego nauczył cię tata? Mam na myśli zarówno lekcje związane ze sztuką aktorstwa, jak i ze sztuką życia.
Tata niespecjalnie chce dawać mi aktorskie porady. Czasem czytamy razem tekst, ale mocno się przy tym przekomarzamy. Śmiech towarzyszył nam zresztą przez cały czas na planie kampanii Reserved. Gdy reżyserowałem ojca, żartował, że gówniarz nie będzie mu mówił, co ma robić (śmiech). Ten dystans i poczucie humoru widać chyba w filmikach, taką mam nadzieję. Tata nauczył mnie natomiast wielu innych ważnych rzeczy. Gdy dorastałem, pokazywał mi, że mężczyzna może być wrażliwy, że to nie wstyd, gdy okazuje emocje. Myślę, że to właśnie on nauczył mnie czułości.
Gdy byłeś nastolatkiem, twoi rodzice się rozstali. To wpłynęło jakoś na waszą relację?
Nie, i jestem za to rodzicom bardzo wdzięczny. Mam świetny kontakt z obojgiem. Moja mama jest bardzo silną osobowością, jej moc mnie inspiruje. Ojciec jest moim prawdziwym przyjacielem, który jest dla mnie zawsze, gdy go potrzebuję. Choć w życiu naszej rodziny bywało burzliwie, zdołaliśmy ocalić to, co najważniejsze.
Czy był w twoim życiu okres, w którym buntowałeś się przeciw rodzicom?
Przeciw rodzicom nie, ale przeciw różnym ograniczeniom – tak. Weźmy na przykład serial „1983”, który powstał na kanwie mojego pomysłu. Na początku wiele osób z miejsca ten projekt odrzuciło. Dlatego to nie był łatwy proces, bo wyzwaniem jest tworzyć coś, w co prawie nikt nie wierzy. Ale ostatecznie się udało, i to z sukcesem. Dziś wiem, że doprowadzenie do powstania tego serialu było z mojej strony pewnym buntem. Trudno było mi też przyjąć sztywne reguły, które panowały w krakowskiej PWST. Prawda jest taka, że poszedłem tam, trochę nie lubiąc siebie – tego komercyjnego Maćka Musiała z „Rodzinki.pl”. Szkoła Solskiego jest kolebką największych polskich talentów aktorskich. Świadomie pragnąłem znaleźć się blisko nich, chociaż spróbować jakoś im dorównać. Z czasem zrozumiałem, że nie muszę starać się być jak inni. Poczułem, że mogę i chcę być sobą. Im bardziej odkrywałem własną wartość, tym bardziej negowałem „dawnych mistrzów”. Butnie rozważałem nawet rzucenie szkoły. Teraz wiem, że była to naturalna droga kogoś poszukującego siebie. Dziś jestem pełen wdzięczności za wszystko, czego mnie tam nauczono.
Obok ciebie i twojego taty trzecim bohaterem nowej kampanii Reserved Premium Quality jest moda. Jaką rolę odgrywa ona w twoim życiu?
Ubrania pomagają tworzyć wizerunek, a ten może z czasem ulegać zmianie. Ja ostatnio wybieram chyba głównie prostotę. Lubię, gdy jest nie tylko szykownie, lecz także wygodnie. Prosta koszula, fajne dżinsy, dobry but – to wszystko, co robi sylwetkę, jest ekstra. Właśnie takie rzeczy są w nowej kolekcji Reserved.
Czy uważasz kogoś za ikonę współczesnego męskiego stylu?
Nie wiem. Nikogo z mojego kręgu nie określiłbym ikoną, bo lubię prostotę, a w moim odczuciu faceci często w sferze mody „przekombinowują”. Nie mam racji obiektywnej, to tylko moje poczucie. Ostatnio też wkurzają mnie wszechobecne znaczki luksusowych marek. Prostota i jakość – to je doceniam. Egalitaryzm.
Tata towarzyszył ci podczas wybierania pierwszego garnituru?
O nie, u nas od stylu jest zdecydowanie mama (śmiech). Z ojcem mamy inne wspólne rytuały. Oglądamy tenisowe finały Igi Świątek. Spotykamy się zwykle u taty. On gotuje wtedy obiad lub kolację. Siadamy na kanapie, jemy, oglądamy, mocno kibicujemy i, mówiąc kolokwialnie, drzemy się, jak coś nie idzie. No a potem jest radość, gdy Iga wygrywa. Później sobie gadamy, często kładę tacie głowę na kolanach i jest fajnie. Niekiedy siedzimy tak długo i rozmawiamy na przykład o dziewczynach. Teraz jestem mocno zabiegany, więc widujemy się rzadziej, niż bym chciał. Ale ciągle walczę o ten wspólny czas, bo w tym naszym przebodźcowanym życiu jest on naprawdę bezcenny. I to chyba też clou kampanii Reserved Premium Quality, bo przecież bez czasu nie da się stworzyć naprawdę bliskiej relacji.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.