Film „Back to Black. Historia Amy Winehouse” wraca do początku historii zbyt często redukowanej do jej tragicznego końca. O nowej biografii Amy Winehouse opowiadają reżyserka Sam Taylor-Johnson i odtwórczyni głównej roli – Marisa Abela.
Głosu Amy Winehouse nie sposób pomylić z żadnym innym. Głęboki, barwny, unikatowy zapewnił jej miejsce w muzycznym panteonie u boku takich legend jak Sarah Vaughan czy Nina Simone. „To głos stworzony do śpiewania o złamanym sercu”, pisali krytycy na chwilę po premierze jej pierwszego albumu „Frank” w 2003 roku. Tak jak wtedy twórczość Winehouse próbowano zredukować do historii nieszczęśliwych miłości, tak dziś jej życie wciąż opowiada się jedynie przez pryzmat tragicznej śmierci. Tak wąska perspektywa nie pozwala zobaczyć Amy i jej dorobku w całej ich złożoności. Alternatywną perspektywę oferuje nowa biografia artystki. W „Back to Black” cierpienie, autodestrukcja i kolejne tragedie idą w parze z humorem, pasją i apetytem na życie. Oto cała Amy.
Sam Taylor-Johnson: Amy Winehouse żyła, żeby tworzyć
Zapowiedź filmu podzieliła fanów Winehouse. Wielu z nich obawiało się, że film będzie eksploatacyjnym karnawałem przemocy, który obróci jej tragedię w rozrywkę. – Przyjmując propozycję wyreżyserowania filmu, wiedziałam, że będę stąpać po cienkiej granicy między reprezentacją a wyzyskiem. To, po której stronie staniemy, zależało od tego, kto opowie tę historię. Dlatego moim zadaniem było oddanie głosu Amy – mówi Sam Taylor-Johnson. W „Back to Black” oś narracyjną tworzą piosenki artystki, które pchają historię naprzód. – Jej muzyka jest napędem filmu, jego tętniącym sercem. To psychoanalityczne libido. Amy żyła, żeby tworzyć.
Na przeciwnym biegunie Taylor-Johson plasuje uzależnienie, Tanatos w tej opowieści. Winehouse zmagała się z alkoholizmem, a także depresją i zaburzeniami odżywiania. W niemal każdym kadrze filmu wypatrzymy butelkę wina czy pusty kieliszek. – Choć nie zwracamy na to bezustannie uwagi, alkohol cały czas tam jest, wpisany w jej codzienność – mówi reżyserka.
Marisa Abela: Musiałam zobaczyć świat jej oczami
Drugim antybohaterem filmu są paparazzi, którzy nie odstępowali Amy na krok. – To forma usankcjonowanego stalkingu. Jak inaczej nazwać grupę dorosłych mężczyzn uganiających się za młodą dziewczyną i fotografujących ją bez względu na to, gdzie jest i jak się czuje? Z biegiem filmu ich relacja się zmienia. Początkowo Amy wdaje się z nimi w dyskusje, potem przestaje zwracać na nich uwagę. Zawsze jest jednak świadoma ich obecności. Ich natrętne spojrzenia powinny wprawić nas, widzów, w zakłopotanie. W końcu czy nasze perspektywy naprawdę są tak różne? Niestety „Back to Black” pozostawia to pytanie bez odpowiedzi. Znalezienie głosu Amy, metaforycznego i technicznego, było równie kluczowe dla Marisy Abeli. Aktorka, znana przede wszystkim z serialu „Branża”, spędziła blisko rok na przygotowaniach do roli. Nawet zamieszkała w londyńskim Camden, rodzimej dzielnicy Amy. – Musiałam zobaczyć świat jej oczami. Wejść w jej buty. Dosłownie – w czasie zdjęć Abela nosiła ukochane balerinki artystki. – Przypominało to chodzenie boso po betonowej dżungli. Myślę, że Amy chciała być jak najbliżej swojego miejsca na Ziemi – opowiada Abela. To doświadczenie w połączeniu z intensywnym treningiem wokalnym pomogło aktorce odnaleźć w sobie głos Winehouse. W „Back to Black” wszystkie utwory śpiewa Abela i robi to niemal doskonale. Dodajmy do tego kostiumy PC Williams – w dużej mierze pochodzące z szafy artystki – a otrzymamy przejmującą rekonstrukcję historii do tej pory oglądanej powszechnie na okładkach tabloidów. Film odwraca oko kamery i pozwala zobaczyć utrwalone na zdjęciach chwile z perspektywy artystki.
Jeśli publiczność ma zapamiętać jedną rzecz z naszego filmu, niech to będzie głos Amy Winehouse
Oczami Amy oglądamy również Blake’a Fielder-Civila, byłego męża wokalistki, którego wielu fanów do dziś wini za jej śmierć. – Blake był miłością jej życia. Musiałyśmy pokazać jego czarującą stronę, żeby zobaczyć, co Amy w nim widziała. Jack O’Connell okazał się w tym doskonały. Jego Blake jest równie uroczy, jak niebezpieczny – mówi Abela. W filmie przeciwwagą dla toksycznego związku Winehouse jest jej relacja z babcią Cynthią (Lesley Manville). – Cynthia była jej idolką. To ona wprowadziła ją w świat jazzu i estetyki lat 60. Nawet charakterystyczna fryzura Amy to jej zasługa – dodaje aktorka. Ślepym zaułkiem „Back to Black” jest trudna relacja artystki z rodzicami, Mitchem i Janis (Eddie Marsan i Juliet Cowan). Wielu biografów Winehouse, w tym Asif Kapadia, reżyser „Amy”, zarzuca małżonkom wyzysk i złe traktowanie córki. Po premierze oscarowego dokumentu fani porównywali ich stosunki do relacji Britney Spears i jej ojca, który ponad dekadę sprawował pieczę nad nią i jej majątkiem. „Back to Black” unika podobnych paraleli, zapewne dlatego, że twórcy potrzebowali zgody Winehouse’ów na realizację filmu.
Przed obejrzeniem filmu podzielałam sceptycyzm wielbicieli artystki. Ostatnie muzyczne biografie, z „Bohemian Rhapsody” i „Rocketmanem” wolały fantazję od faktów. „Back to Black” stara się wyłamać z konwencji, oferując bardziej zróżnicowany obraz. Mimo to nie jest to film ani dla osób niezaznajomionych z twórczością Winehouse, ani dla jej superfanów. „Back to Black” mają jednak szansę docenić wszyscy, którym seans przypomni świetną muzykę, jaką pozostawiła po sobie Amy. – Jeśli publiczność ma zapamiętać jedną rzecz z naszego filmu, niech to będzie jej głos. Życzyłabym sobie, żeby po wyjściu z kina widzowie włączyli swój ulubiony utwór – przyznają zgodnie reżyserka i aktorka. To im się na pewno udało. Zaraz po seansie przesłuchałam „Back to Black” od początku do końca.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.