36 kurtek, 12 sukienek, 12 bluz, kilka płaszczy, spodni, szortów i T-shirtów, a także końcówki materiałów – najnowszą kolekcją, na wiosnę-lato 2024, Mariusz Przybylski daje drugie życie ubraniom.
Mariusz Przybylski, który współtworzy polską branżę mody od niemal 20 lat, wciąż spogląda w przyszłość. Pozostaje wierny sobie, nieustannie się rozwija, pomysły czerpie „z serca”. Teraz wywołuje rewolucję we własnej marce, tworząc pierwszą kolekcję, która powstała w całości z recyklingu. – Wykorzystałem wyłącznie nasze stare rzeczy – tłumaczy Mariusz Przybylski, który przerobił 36 kurtek, 12 sukienek, 12 bluz, kilka płaszczy, spodni, szortów i T-shirtów, by stworzyć zupełnie nową jakość. Zastosował metody recyklingu oraz upcyklingu. – W duchu recyklingu z trzech kurtek powstały spodnie, a w duchu upcyklingu ręczny haft, mój znak rozpoznawczy, ozdobił starą kurtkę – mówi projektant.
Przybylski z doświadczenia wie, że żadnej kolekcji nie da się wyprzedać do ostatniej sztuki. Od pandemii świadomie planuje liczbę egzemplarzy każdego projektu, by uniknąć nadprodukcji. W nowej kolekcji sięgnął więc do ubrań sprzed kilku lat, które zalegały w jego atelier. – Mam do nich ogromny sentyment, więc nie mieściłoby mi się w głowie, żeby je zutylizować albo wyrzucić. Zwłaszcza że wiem, jaki palenie ubrań ma szkodliwy wpływ na środowisko – tłumaczy Przybylski, przypominając, że branża mody jest jedną z tych, które najbardziej wpływają na naszą planetę. – Nie chcę się dokładać do globalnego zanieczyszczenia – dodaje.
Dobre dla planety, dobre dla mody
Ale przy tworzeniu kolekcji kierowało nim nie tylko poczucie misji, lecz także pragnienie rozwoju. – Zmierzyłem się z nową materią – to było dla mnie kreatywne wyzwanie. Starałem się odpowiedzieć na pytanie, jak w nowej formie podać starą rzecz – dodaje Przybylski.
Posługując się metodą recyklingu, projektantowi udało się zachować DNA marki. – Każdy projekt jest w stu procentach nasz – podkreśla Mariusz. Kontynuację estetyczną dotychczasowych dokonań widać i w casualowej odsłonie kolekcji, i w kreacjach na wieczór. – Zależało mi, żeby pokazać dwie twarze recyklingu. Zazwyczaj kojarzymy tę metodę z modą casualową. Ja chciałem udowodnić, że sprawdzi się także w high fashion – tłumaczy.
Na wybieg Mariusz Przybylski posłał więc modeli i modelki w charakterystycznych dla siebie projektach łamiących stereotypy na temat płci. W części casualowej uwagę zwraca odzież robocza, utility wear, z wieloma kieszeniami (trend cargo trzyma się mocno także na światowych pokazach). W wieczorowej odsłonie zachwycają „nagie” sukienki, transparentne spódnice, kreacje łączące cekinowe zdobienia z przezroczystościami. Nie mogło zabraknąć modnych kontrastów – oversize’owych garniturów pokazywanych obok bieliźnianych małych czarnych. Koronki towarzyszą lśniącym panelom. Aż trudno uwierzyć, że tak misterne zdobienia powstały na ubraniach z archiwum.
Pokaz odbył się w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego z inspiracji tą instytucją i na jej zaproszenie. – Cieszę się, że zostałem doceniony. Uznałem, że to idealny moment, by pokazać kolejną odsłonę marki – mówi Przybylski. Ma ambicję, by jedna z dwóch kolekcji w roku od tej pory była już zawsze wykonana w całości z użytych wcześniej materiałów. Następny pokaz – na sezon jesień-zima 2024 – częściowo wpisze się w tę zasadę. A kolejny – na wiosnę-lato 2025 – powtórzy schemat z tej kolekcji – 100 procent recyklingu i 100 procent glamouru.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.