Paryski tydzień mody rozpoczął się pokazem dyplomantów Institut Français de la Mode. W tym roku zrealizowano tu zajęcia z Olivierem Theyskensem, a wczesnej spotkanie z Marią Grazią Chiuri i kooperację z Jacquemusem. Oto najciekawsi tegoroczni absolwenci IFM.
Francuska szkoła jest dziś jedną z najciekawszych uczelni mody na świecie, a Paryż staje się stolicą eksperymentujących debiutantów. Institut Français de la Mode mieści się w efektowym gmachu AusterlitzCampus, którego betonowa bryła próbuje okiełznać, a zarazem oddać hołd opływającym go wodom Sekwany. Absolwentów, na których w tym roku warto zwrócić uwagę, jest całkiem sporo.
Guki: Męskość, czyli miłość
Guki, czyli Gookhyun Lee, pokazał armię mężczyzn, w której każdy z wojowników reprezentuje jakąś miłosną postawę. Projektant wymienia obronny, ostrożny i rozsądny rodzaj romantyzmu. I podkreśla, że chodzi mu o miłość męską. Kroje oraz kolory ubrań przekształcają, rozmontowują i rozbrajają toksyczną męskość, która kojarzy się zazwyczaj z siłą, agresją i dominacją. Męskość według Lee to spektrum miłości.
Carla Boré: Z przodu lwem była, od tyłu wężem
„Ponowne oczarowanie” – tak można tłumaczyć tytuł kolekcji Carli Boré.
Projektantka stosuje grę słowną i twierdzi, że wiele współczesnych społeczeństw zmaga się z rozczarowaniem związanym z zamieraniem duchowości. Przy użyciu mody próbuje ten proces odwrócić. Czaru, cudowności i pogańskiej boskości szuka w przyrodzie oraz w tym, co jest organiczne i cielesne. Carla Boré tworzy ponadto własną mitologię. Na bazie greckich Chimer wymyśliła nowe symbole współczesnej kobiecości. Chimera w „Iliadzie” Homera„swój ród wywodziła od bogów, a nie od ludzi. Z przodu lwem była, od tyłu wężem, a kozą pośrodku, strasznie zionącą potężnym, płomiennym ogniem zagłady”. Projektantkę fascynują ludzko-zwierzęce i ziemsko-nieziemskie hybrydy, a także kosmiczne i alchemiczne motywy. Chcąc wcielić w nową modę pradawnego ducha, Carla studiuje, a następnie wykorzystuje stare, zamierające francuskie techniki rzemieślnicze, które rozwinęły się w uduchowionych społecznościach, żyjących blisko natury.
W twórczości Boré widać również wpływ rozświetlonych postaci z obrazów XIX-wiecznego symbolisty Gustave’e Moreau: damy z Jednorożcem, wróżki z gryfem czy tańczącej Salome.
Shaydn Gill: Bajka o ptaku, który nie potrafił latać
W kolekcji Shaydn Gill tkwi piękno, które wypływa z dawnej mody. Biały garnitur z bluzką w stylu safari przywodzi na myśl stare projekty YSL. W ubrania wcielił się też duch buffalo oraz szlachetny minimalizm a’la Céline czy Jil Sander. Prawdziwą inspiracją dla Australijki był jednak Elvis Presley, którego biografię nazwała „bajką o ptaku, który nie potrafił latać”. Zabiegi projektowe Shaydn oparte są na schemacie walki między chaosem i kontrolą. Pierzaste, futrzane, puszyste, zaopatrzone we frędzle ubrania okiełznane zostały za pomocą efektownych pasków i restrykcji narzucanych przez krawiectwo.
Wilfred Eliazord: W duchu Afro i hip-hopu
Wilfred Eliazord opowiada o swoich paryskich doświadczeniach. Miasto, w którym dorastał, zafascynowało go multikulturową i wieloetniczną mozaiką, na którą ogromny wpływ mają tradycje z Afryki. – Gdy mówię o moich afrokorzeniach, mam na myśli Karaiby, a konkretnie Martynikę – wyjaśnia paryżanin. Z Martyniki wywodzi się wykorzystywana przez Eliazorda technika tworzenia ozdób z muszelek. Liny, zaplecione paski, to z kolei nawiązania do stylu grupy etnicznej zamieszkującej Namibię. – Himba pokrywają swoje włosy sproszkowanym, czerwonym kameniem, co tworzy wrażenie, że fryzura składa się z grubych, skórzanych lin – tłumaczy.
Kolejną inspiracją jest dla niego hip-hop z epoki Y2K. Pośród wymienionych przez niego twórców pojawili się: Nas, Nelly, Eminem i 50 Cent. – Jestem bardzo szczęśliwy, że wróciły wielkie, workowate spodnie – kwituje Wilfred Eliazord.
Chaewon Song: Wymiar czwarty
Chaewon Song twierdzi, że wydawanie sądów zależy od tego, co osądzający widział, słyszał i poczuł wcześniej. Ograniczona perspektywa utrudnia zrozumienie złożoności świata. Projektantka próbuje te ograniczenia przezwyciężyć, eksperymentując z czterema wymiarami. Czwarty wymiar dodaje do 3D współrzędną czasową, a w modzie dzięki niemu mogły powstać efektowne sukienki i kombinezony, które są zarówno kreacjami, jak i skomplikowanymi figurami, istniejącymi w złożonych relacjach z czasem i przestrzenią.
Cristian Rocco Rizzo: Mieszkania dla ciał
Bruno Munari – ceniony XX-wieczny artysta, designer, projektant graficzny i teoretyk z Mediolanu – przekonywał, że nie należy oddzielać sztuki od życia codziennego. Uważał, że piękne rzeczy nie mogą służyć tylko do podziwiania. Nawiązujący do jego poglądów Cristian Rocco Rizzo postanowił połączyć człowieka z jego domem, czyli z jedną z najważniejszych i najintymniejszych przestrzeni, z miejscem niezbędnym do życia. Projektant rozczłonkowałnieużywane fotele, narzuty, obicia, serwetki i stworzył z nich nowe, męskie ubrania – domy dla ciał. Jego kolekcję można skwitować gorącym politycznym hasłem „Mieszkanie prawem, a nie towarem”.
Remi Strikkers: Czy warto walczyć?
A co by było, gdyby moda wieczorowa opanowała ringi, a sprzęt i rynsztunek używany do walki stał się surowcem do tworzenia wyjątkowych strojów? Odpowiedzi udzielił Remi Strikkers, który w dzieciństwie trenował karate i taniec. Licencjat z mody zrobił na prestiżowym Uniwersytecie Sztuki ArtEZ w Arnhem, potem pracował w opiece zdrowotnej. Pomagał organizacjom walczącym z pandemią COVID-19. Magisterkę obronił w Institut Français de la Mode w Paryżu. – Wszytko zaczęło się od przekonania, że świat jest spieprzony, a życie to nieustanna walka z małymi i wielkimi wyzwaniami – tłumaczy Niderlandczyk. Czy mimo poczucia beznadziei warto o cokolwiek walczyć?
Niejednoznaczną odpowiedzią jest kolekcja Strikkersa, która czerpie z boksu, wrestlingu i ekwipunku wojowników z gier wideo, czyli powinna być praktyczna, tymczasem jej sportową użytkowość zaburzają falbany, perły, worki treningowe oraz wysadzane kryształami szczęki.
Tim Ruehl: Ramię w ramię
Tim Ruehl specjalizuje się w ubiorze dzianym. W jego strojach wdać dużo oczek, wątków, osnów, które bywają poszarpane, powyciągane, rozdarte.
Kolekcja „Queer Family” łączy konserwatyzm z queerem. Tradycyjne, ludowe niemieckie stroje katolickich rodzin zostały zestawione ze stylem rodzin queerowych, wyrastających z kultury ballroomów i społeczności LGBTQ+.
Ruehl przedstawił na wybiegu walkę armii bigoterii, pruderii i opresji z wojskami płciowej i seksualnej wolności. Czy po bitwie zapanuje zgoda?
Queer ma pełne prawo do starych tradycji, a konserwatyści mogą być queerowi!
Shannon Poupard: To nie jest zabawa
Mistrzynią dziewiarstwa jest też Shannon Poupard. 23-latka opowiada o tragicznych wydarzeniach, używając lekkich, dziecięcych, ozdobnych motywów. Wychowana w Chile Francuzka zderza infantylne środki wyrazu z problemem traumy, zagadnieniami wojny i zagłady związanej ze zmianami klimatu. Na fioletowej sukieneczce widać czarne bombowce, inny samolot bombarduje ukwieconą łąkę, po której spaceruje dziecko. Kolejne ubranie ozdabia przedstawianie wybuchającej bomby atomowej. Torebki przypominają bomby, a czapki są jak nakrycia głowy pilotów bombowców.
Być może twórczość Poupard porusza problem niewinności ofiar lub tego, że w obliczu śmierci wszyscy stajemy słabi i mali. A może projektantka oskarża ludzkość, że zamiast przeciwdziałać wojnie i zmianom klimatu zachowuje się tak, jakby chodziło o zabawę w katastrofę.
Eun Pyo Hong: Dbaj o tę miłość
Eun Pyo Hong stworzyła suknie ślubne, by wziąć ślub z samą sobą. – Gdy dorastałam, oglądałam filmy Disneya i seriale takie jak „Plotkara” czy „Seks w wielkim mieście”. Media z lat 90. i z początku XXI weku, co prawda nie wprost, ale promowały niepewność kobiet. Kazały im wierzyć, że potrzebują księcia, mężczyzny, który je ocali. Przekonywały, że ich wartość zależy od tego, czy są przez kogoś kochane – tłumaczy Południowa Koreanka, mieszkająca w USA. Wspomina też o tym, że stare tradycje wymagają od kobiety poświęcenia się dla rodziny. Zachęca do oddania, poświęcenia wobec samej siebie i tworzy suknie do ślubu ze sobą. Te kreacje świętują związek, który trwa do końca życia, dlatego warto dbać o tę miłość.
Duet Martha Hupfauer i Jonas Konrad: Oryginalność i kopia, prawie to samo
Zatrzaski pozwalają w rozmaity sposób kształtować i zmieniać rozmiar ich ubrań, które są dość zjawiskowe. Woale i zasłaniające twarze welony symbolizują grę miedzy prawdą i kłamstwem, unikatem a podróbką. Nakrycia głowy Marthy Hupfauer i Jonasa Konrada przywodzą na myśl jednocześnie: stroje ślubne, hiszpańskie mantyle, katolickie chusty i muzułmańskie burki. Podobnie przewrotne są w tych projektach tkaniny. Niektóre materiały wykonano na szydełku, a inne wydrukowano na wzór misternych koronek. Ważna jest też inna występująca tu opozycja: syntetyczne tworzywa kontra naturalne włókna.
Duet przywołuje wymyśloną przez surrealistów zabawę i metodę twórczą – cadavred exquis. Polega ona na tym, że każda z osób z mniej lub bardziej licznej grupy współtworzyła poemat albo rysunek poprzez dodawanie własnego elementu. Twórcy nie widzą, co wykreował poprzednik. Martha i Jonas stosują tę metodę w modzie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.