Seans „Diuny: Części drugiej” za wami? Oto siedem filmów w klimacie adaptacji słynnej powieści Franka Herberta, które warto obejrzeć teraz.
Seans „Diuny” za wami? Wybieramy podobne filmy, które warto znać
„Nowy początek”
Bez „Nowego początku” nie byłoby „Diuny”. Krytyczny i kasowy sukces produkcji otworzył Denisowi Villeneuve’owi drzwi do Hollywood. Reżyser dostał wolną rękę w kwestii wyboru następnych projektów, a jednym z nich była adaptacja kultowej powieści Franka Herberta. „Nowy początek” śledzi losy lingwistki Louise Banks (Amy Adams) i fizyka Iana Donnelly'ego (Jeremy Renner), stojących na czele elitarnego zespołu ekspertów, których celem jest nawiązanie komunikacji z przybyszami z kosmosu. Podobnie jak w „Diunie”, Villeneuve skutecznie unika gatunkowych schematów, wykorzystując zarazem znaną konwencję do opowiadania najbardziej uniwersalnych historii.
„Łowca androidów”
Kultowy film Ridleya Scotta to adaptacja innej cenionej powieści, „Do Androids Dream of Electric Sheep?” Philipa K. Dicka (wydanej po polsku pod tytułem „Blade Runner: Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?”). „Łowca androidów”, przedstawiający cyberpunkową wizję przyszłości, pozostaje jednym z najbardziej wpływowych tytułów kina science fiction. Tytułowym łowcą jest Rick Deckard (Harrison Ford), którego zadaniem jest tropienie i zabijanie (czy jak wolą jego przełożeni: „wyłączanie”) nieprzydatnych i zbuntowanych replikantów. Gdy kilku z nich przybywa na Ziemię, by znaleźć odpowiedzi na najbardziej nurtujące ich pytanie, Deckerd będzie musiał ruszyć ich śladem. Seans „Łowcy androidów” warto kontynuować z innym filmem Villeneuve’a, „Blade Runner 2049”.
„Mad Max: Na drodze gniewu”
Nim do kin trafi wyczekiwana „Furiosa” z Anyą Taylor-Joy, którą mogliśmy również gościnnie oglądać w „Diunie: Części drugiej”, warto wrócić do obsypanego nagrodami „Mad Maxa: Na drodze gniewu”. Prace nad czwartą częścią serii trwały od 1997 roku, produkcję kilkukrotnie zawieszano. W tym czasie głównego bohatera mieli zagrać Mel Gibson i Heath Ledger, w końcu rolę otrzymał Tom Hardy, który okazał się doskonałym wyborem. Jako Max, cień dawnego bohatera, przemierza pustkowia do czasu, aż wpada w ręce bandy Wiecznego Joe, samozwańczego dyktatora. W ucieczce pomaga mu Furiosa (Charlize Theron), która postanawia stawić czoła reżimowi.
„Piąty element”
Nowy Jork, XXIII w., były komandos Korben Dallas (Bruce Willis) zarabia na życie jako taksówkarz. Podobnie jak książę Paul w „Diunie” bohater niemal z dnia na dzień zostaje wplątany w światowy spisek, a od powodzenia jego misji będzie zależała przyszłość znanego mu świata. Zamiast Chani pomoże mu w tym Leeloo (Milla Jovovich), tajemnicza przybyszka z kosmosu. Mimo kampowej oprawy „Piąty element” szybko zapewnił sobie status kultowej produkcji, po części za sprawą futurystycznych kostiumów Jeana Paula Gaultiera.
„Ex Machina”
Refleksyjne kino science fiction to również specjalność Alexa Garlanda. „Ex-Machina” zapewniła Brytyjczykowi tytuł wschodzącego mistrza gatunku. Bohaterem filmu jest Caleb (Domhnall Gleeson), obiecujący programista, który zostaje zaproszony przez swojego tajemniczego szefa (Oscar Isaac) do udziału w wyjątkowym eksperymencie. Jego zadaniem jest przetestowanie Avy (Alicia Vikander), nowego wynalazku Nathana. „Ex Machina” wchodzi w dialog z naszymi marzeniami i lękami, związanymi z postępem technologicznym, uwydatniając związane z nim genderowe i klasowe napięcia.
„Planeta małp”
Choć „Planeta małp” doczekała się serii remake’ów, sequeli i prequeli, my zawsze wracamy do oryginalnego filmu z 1968 roku. Po części dlatego, że w dobie generowanych komputerowo planów i efektów specjalnych miło jest obejrzeć produkcję pełną praktycznych scenografii, kostiumów i charakteryzacji. „Planeta małp” przenosi nas do odległej przyszłości. Grupa astronautów rozbija się na nieznanej planecie, rządzonej przez szympansy, orangutany i goryle. W ich kastowym społeczeństwie ludzie należą do najbardziej prymitywnej klasy. Gdy George Taylor (Charlton Heston) zostaje pojmany, będzie musiał zrobić wszystko, by odzyskać wolność. Pomogą mu w tym miejscowi naukowcy, dr Zira i Cornelius (Kim Hunter i Roddy McDowall).
„Diuna”
Nasze zestawienie nie byłoby kompletne bez pierwszej adaptacji powieści w wydaniu Davida Lyncha, nazywanej „Diuną 1984”. Mimo pokładanych w ekranizacji nadziei film okazał się kompletną porażką, która mogła pogrzebać karierę młodego reżysera i debiutującego na wielkim ekranie Kyle MacLachlana. Po latach pierwsza „Diuna” została odkryta na nowo przez kolejne pokolenie widzów, którzy docenili jej kampowy klimat. Mimo zawrotnego tempa akcji, nadmiarowej ekspozycji i komicznych z perspektywy czasu efektów specjalnych temu filmowi naprawdę warto dać szansę. Szczególnie po seansie nowej „Diuny”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.