„Życie jest wspaniałe, należy tylko spoglądać na nie przez właściwe okulary” – pisał w „Ojcu” Aleksander Dumas. Szukamy zatem pary idealnej na wiosnę i lato 2022. O geometrycznej lub opływowej linii, ciemnych lub bursztynowych szkłach i futurystycznym lub nostalgicznym charakterze.
Saint Laurent: „Matrix Zmartwychwstania”
W 2022 r. małe okulary wracają, ale w nieco uwspółcześnionej odsłonie. Nie odwołują się do lenonek z „Matrixa”. Zamiast tego czerpią z popularnego nurtu Y2K lub, jak model z Saint Laurent, sięgają w odleglejszą przeszłość. A dzięki soczewkom zapewniającym 100-procentową ochronę UVA/UVB, tak jak w filmie, pozwalają widzieć więcej.
Fielmann: „Przez twe oczy zielone…”
W latach 70., w niemal identycznych Diana Ross pojawiała się na parkiecie Studia 54, a Bianca Jagger posyłała zza takich nobliwe spojrzenia paparazzim. Jackie Kennedy Onassis zapewniały za to anonimowość podczas wypadów na miasto. I chociaż duże okulary na rynku są od pięciu dekad, wciąż pozostają źródłem inspiracji dla kolejnych pokoleń projektantów, którzy masywne oprawki odmieniają przez wszystkie przypadki. Po minimalistycznych reinterpretacjach Prady oraz Chanel, ich geometryczna odsłona zawitała do butików Fielmann. Model występuje w głębokiej czerni, transparentnym lila różu i karmelowym brązie podkręconym soczewkami w wyszukanym malachicie.
Givenchy: Nieryzykowna gra
– Okulary przeciwsłoneczne są jak cień do powiek – odejmują lat i sprawiają, że w nich wszystko wygląda lepiej – mawiał Karl Lagerfeld. Szukamy zatem takich, które niczym czekoladowe smokey eyes będą pasować do każdej twarzy. Tak jak odcień Wedgwood blue znajdują się w czołówce trendów i wzorem brzoskwiniowego różu czy klasycznego złota nigdy nie wyjdą z mody. Do niedawna pewnie wskazalibyśmy wayfarery Ray-Ban. I chociaż te pozostają strzałem w dziesiątkę, może w tym sezonie warto pokusić się o ich kanciastą wariację od Givenchy? Do wyboru w połyskliwej czerni i bursztynowym szylkrecie.
Balenciaga: Bonnie i Clyde
„Tylko ludzie o nieczystym sumieniu muszą ukrywać się przed światem za ciemnymi okularami”, pisał José Saramago, ale zdaje się, że jedynie o bohaterach swoich książek. Bo chociaż model od Balenciagi ma szkła czarne jak smoła, noszą je trendsetterki, a nie ludzie o szemranej reputacji. Okulary urzekają subtelnym błyskiem, pozłacanym logo i kształtem kociego oka. W sam raz dla kogoś z sercem do mody.
Mango: Dziewczyna z biblioteki
Czy to pokłosie zeszłorocznej fascynacji latami 70. czy auntiecore, czyli trend czerpiący ze stylu cioć, w najczystszej postaci? Przeglądając ofertę mniejszych i większych marek, co rusz natrafiamy na masywne okulary w kwadratowych oprawkach. Gdzie szukać tych najlepszych? Warto zajrzeć do butików Gucci, Saint Laurent i… Mango. Niech nie zwiedzie was sieciówkowa łatka. Model został wykonany z recyklingowanych materiałów przetworzonych w solidne tworzywo.
Versace: Gorączka milenijnej nocy
Na tyle duże, że zakrywały niedociągnięcia po nieudanej sesji w solarium. Dzięki niezawodnej konstrukcji towarzyszyły i na plaży, i na stoku. A za sprawą szkieł o lustrzanej powłoce nosząca je osoba mogła odnieść wrażenie, że – dosłownie i w przenośni – bijący od niej blask oślepia. Komu niedane było doświadczyć magii oraz wszechstronności okularów-gogli na początku XXI w., teraz ma swoją szansę, bo powracają na fali stylu Y2K. Z łatwością można zatem upolować wypuszczony przed kilkoma laty model Versace. Nie dość, że ma wszystko, czego poszukiwały gwiazdy diamentowej dekady (smukłą linię oraz ciemne futurystyczne soczewki), to na dodatek nie wymaga już towarzystwa popularnych na przełomie mileniów welurowych dresów Juicy Couture czy butów Ugg.
Bottega Veneta: Wybór Raoula Duke’a
A gdyby tak inspiracji poszukać w filmach? Możliwości jest wiele. Od awiatorek w „Taksówkarzu” lub w „Top Gun” po kocie okulary, które w „Śniadaniu u Tiffany’ego” nosiła Holly. Ale tej wiosny skłaniamy się ku bardziej niekonwencjonalnym modelom z „Gliniarza z Beverly Hills”, „Blow” czy „Las Vegas Parano”. Najbliższe kinowym oryginałom znaleźliśmy w Bottedze Venecie. Mają uniseksowe oprawki w odcieniu złota, geometryczną sylwetkę i szkła w obłędnym fluorescencyjnym pomarańczu.
Tom Ford: Pasażer 57
Kto by nie chciał choć raz wzbić się w powietrze, siedząc nieopodal Jane Birkin, zaciągając się papierosem i popijając szampana. Lub chociaż skosztować pokładowych orzeszków z solą. A przede wszystkim być przywitanym przez kapitana w alabastrowobiałym kombinezonie i awiatorkach. Ale skoro zmieniły się seventisowe realia – w samolocie zakazano palenia, gwiazdy latają prywatnymi odrzutowcami, a złociste oprawki pilotów zastąpiły czarne klasyki – sami możemy sobie sprawić niezapomniany lot na wakacje. Wystarczy udać się do salonów Toma Forda. Tam znajdziecie unowocześnioną i nieco bardziej zabudowaną wersję kultowych okularów. W dodatku w bursztynowym brązie.
Magda Butrym: Złap mnie, jeśli potrafisz
I na zakończenie wracamy do kina. Ale nie na plan filmowy, lecz na widownię. Bo to właśnie okulary 3D przychodzą na myśl, kiedy po raz pierwszy widzi się najnowszy bestseller od Magdy Butrym. Za sprawą niemal architektonicznej konstrukcji puszczają oczko w stronę futuryzmu, ale kolorystyką oprawy zdecydowanie trzymają się klasyków Hollywood.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.