Natalia Klimas wydała już dwie książeczki dla dzieci, „Zuzia i Hania. Lato z lawendą” oraz „Zuzia i Hania. Zima na Mazurach”. Zainspirowały ją córki i ukochane Mazury. – Napisałam o dziewczynkach z miasta, które najszczęśliwsze są na wsi, blisko natury. Książeczka oddaje też bliskie mi wartości, jak bliskość, miłość, przyjaźń – mówi.
– Gdybym kilka lat temu usłyszała, że będę mieć dwie córki, mieszkać na Mazurach i pisać dla dzieci, wybuchłabym śmiechem – mówi Natalia Klimas. Aktorka, influencerka i córka słynnej projektantki mody, Joanny Klimas, właśnie wydała swoją drugą książeczkę dla dzieci, „Zuzia i Hania. Zima na Mazurach”. Bohaterkami tej uroczej zimowej opowieści są jej córeczki, członkowie rodziny i najbliżsi przyjaciele, a także, a może przede wszystkim, natura.
Natalia Klimas na Mazurach odnalazła swoje miejsce na ziemi. To też raj dla jej córek, Zuzi i Hani
Gdy zdzwaniam się z Natalią Klimas, aby porozmawiać o jej najnowszym projekcie, zastaję ją jednak nie na Mazurach, ale w mieszkaniu w centrum Warszawy. Mamy niewiele czasu, bo Natalia wkrótce jedzie odebrać córki z przedszkola. Ma do pokonania warszawskie korki. Tu, w wielkim mieście, życie toczy się zupełnie innym rytmem niż na jej ukochanych Mazurach, gdzie ma dom. Ale Klimas lubi ten wielkomiejski pęd – w końcu mieszkała i w Nowym Jorku, i w Paryżu. – Kocham żyć w Warszawie i nie chciałabym z tego rezygnować, mimo że w naszym małym mieszkaniu we czwórkę jest nam coraz ciaśniej – śmieje się gwiazda. – I chyba właśnie dlatego, że moja codzienność toczy się w mieście, tak bardzo doceniam wieś – dodaje.
Willa Natalii Klimas na Mazurach to miejsce dobrze znane jej obserwatorom na Instagramie (ma ich ponad 140 tysięcy). Jest położona w malowniczym, zielonym ustroniu, wokół pól i lasów, wieczorami pod drewniany płot podchodzą sarny, a latem unosi się zapach lawendy. – Mazury to raj dla naszych córek. Uwielbiają odkrywać kolejne tajemnice tej krainy – opowiada autorka książki. – Na łonie natury dzieci bawią się zdecydowanie lepiej niż w salach zabaw. Moja pierwsza książeczka opowiadała o mazurskim lecie. Wtedy zieleń jest najpiękniejsza, owoce z sadu najsłodsze, a wszystko dookoła cudownie pachnie. Nowa książka Klimas udowadnia zaś, że zimą mazurskie krajobrazy są równie urokliwe. – Podczas gdy latem dziewczynki podglądają krówki, chodzą do lasu na poziomki czy wspólnie z babcią pieką ciasto z naszych truskawek, to zimą lepią bałwana, przyglądają się sarenkom, zbierają chrust do kominka i wypiekają pierniczki – opowiada Natalia.
Klimas na kartach swojej książeczki (nalega, by nie używać słowa „książka”, bo nie czuje się pisarką) odmalowuje magiczny zimowy świat. – I właśnie takie święta będą u nas w tym roku – zapewnia. – To rekompensata za zeszłoroczny grudzień, kiedy moja starsza córka, Zuzia, trafiła do szpitala. To był dla naszej rodziny niełatwy czas. Obiecałam sobie, że kolejne święta będę celebrować z pompą, że będzie magicznie, właśnie tak jak w książeczce.
Książeczka dla dzieci „Zuzia i Hania. Zima na Mazurach” z ilustracjami Jagny Wróblewskiej pokazuje piękno natury
Ten bajkowy klimat tworzą wyjątkowe ilustracje autorstwa Jagny Wróblewskiej. – Pod względem estetyki patrzymy z Jagną w tę samą stronę – zdradza Klimas. – To niezwykle zdolna absolwentka warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, prawdziwa artystka, a przy okazji moja koleżanka ze szkolnej ławy. Swoją niezwykłą wrażliwość artystyczną odziedziczyła być może po dziadku, poecie Leonie Przybosiu.
Wróblewska w swoich rysunkach perfekcyjnie oddała styl bliski Natalii Klimas. – Zależało mi, by rysunki były proste, pastelowe, trochę w nurcie skandynawskim, który uwielbiam – tłumaczy. – Chciałam stworzyć dla dzieci coś pięknego, bezpretensjonalnego, alternatywę dla produktów masowych, czasem odrobinę tandetnych. Myślę, że to ważne, by nasze dzieci od najmłodszych lat obcowały z pięknem.
Natalia pięknem stara się otaczać na co dzień. Jest estetką, dobry gust ma w genach. Dlatego w książeczce jej postać nosi ubrania prosto z jej szafy. – Są tu wszyscy mieszkańcy naszego domu, więc również ja. Jagna odtworzyła akwarelą moje ulubione sukienki, swetry czy sandały – te same, w których wielokrotnie pokazywałam się na Instagramie. Dzięki temu książeczka zyskuje na autentyczności.
W książce pojawiają się też okoliczni mieszkańcy, np. pan pszczelarz, jak zdradza autorka, ulubieniec małych czytelników, a także domowe i dzikie zwierzęta. W niektórych postaciach można rozpoznać przyjaciół Klimas, również tych znanych, np. małego Henia, synka Justyny i Borysa Szyców. – Henio przeżywał, że nie było go w pierwszej części przygód Zuzi i Hani, więc absolutnie musiał znaleźć się w drugiej – śmieje się Natalia.
Natalia Klimas: Napisałam o dziewczynkach z miasta, które najszczęśliwsze są na wsi, blisko natury
Pierwsza część książeczki dla dzieci pióra Natalii Klimas, „Zuzia i Hania. Lato z lawendą”, bardzo się spodobała. Wydawnictwo natychmiast zaproponowało więc autorce kontynuację. – To niesamowite, bo nie pisałam w celach komercyjnych – mówi Klimas. – To miała być taka miła pamiątka dla dziewczynek i dla naszej rodziny. Pomysł podsunęła mi przed laty Olga Frycz. Była u nas z wizytą i zachwyciła się tym miejscem. Powiedziała, że powinnam pisać o naszym życiu – o dziewczynkach, o tej lawendzie, która tak obłędnie pachnie, o wyjątkowym świecie, jaki tu sobie stworzyliśmy. Nie czułam się jednak na siłach, by tworzyć poważną prozę. Mam w sobie dużo pokory, a gdy muszę wyjść ze strefy komfortu, nie czuję się pewnie – zdradza. – Z czasem dotarło do mnie, że nic nie odda lepiej tego mazurskiego królestwa kolorów, smaków i zapachów niż ilustrowana książeczka dla dzieci. Nie sądziłam tylko, że ktoś zechce ją wydać. A jednak!
„Zuzia i Hania. Zima na Mazurach” to uniwersalna opowieść o rodzinie, więziach i przyrodzie. – Napisałam o dziewczynkach z miasta, które najszczęśliwsze są na wsi, blisko natury – mówi autorka. – Książeczka oddaje też bliskie mi wartości, jak bliskość, miłość, przyjaźń. Pokazuję w niej również, jak nasza rodzina radzi sobie w tych trudniejszych sytuacjach. Bo przecież nie zawsze jest bajkowo, nawet w dziecięcym świecie.
Nowe dzieło Natalii Klimas to również opowieść o jej macierzyństwie, a także o rodzicielstwie bliskości, w jakim razem z mężem wychowują córki. – Moje początki w roli matki nie były łatwe – wyznaje. – Dziś mam jednak dla tamtej trochę zagubionej Natalii dużo czułości. Natomiast dziewczynki codziennie czymś mnie zaskakują, bo wciąż się zmieniają – mówi. – Zuzia jest bardzo wrażliwa, widzę w niej trochę siebie. Hania ma silny charakter, jest bardziej niezależna. Uwielbiam obserwować, jak buduje się między nimi siostrzana więź. Jestem jedynaczką i nigdy nie odczuwałam jakiegoś braku. Ale widząc, jaką miłością darzą się moje córki, rozumiem, jak wielką wartością jest posiadanie rodzeństwa. Moim celem jako matki jest wychowanie kochających się córek, które zawsze będą mogły na sobie polegać. Chcę też, na tyle, na ile mogę, sprawić, by były szczęśliwe i pewne siebie. Bo mi tej pewności wciąż nieco brakuje.
Pierwszą czytelniczką, a zarazem recenzentką książeczek Natalii Klimas, jest jej mama, Joanna. W czasie naszej rozmowy Klimas czyta mi SMS-a, jakiego wysłała jej tuż po przeczytaniu „Zimy na Mazurach”:
„Jestem dumna, że sobie tak radzisz w tym trudnym bardzo świecie. Ale najbardziej jestem dumna z tego, że sama te książki wymyśliłaś – a to już dużo, oraz że sama poszłaś z tym pomysłem w świat. Sama, samiuteńka. Podjęłaś ryzyko. I uważam, że tutaj już przegoniłaś swoją matkę. Ja tego nie umiałam. I jestem z Ciebie, córeńko, bardzo dumna!”.
Gdy kończymy rozmowę, Natalia Klimas dodaje jeszcze jedną ważną rzecz. Mówi, że żadna z książeczek nie powstałaby, gdyby nie miłość do Mazur. – Gdy przyjechałam tam po raz pierwszy, byłam w kiepskim życiowym momencie. Mazury dały mi ukojenie. Tam poznałam mojego męża, tam się zaręczyliśmy, a później wzięliśmy ślub. Tam odnalazłam moje ostateczne szczęście. Dziś Mazury to nasza bezpieczna przystań, gdzie budujemy i celebrujemy wspólne rodzinne życie. Jestem wdzięczna, że mamy taki swój świat. A teraz zapraszam do niego czytelników – tych najmłodszych, ale też starszych. Bo wiem, że czytając swoim dzieciom o przygodach Zuzi i Hani, ich rodzice też się wzruszają. To takie piękne.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.