Architekt wnętrz Fabrizio Casiraghi to szelma, który urządza świat wbrew ustalonym konwencjom. Zaglądamy do wnętrz jego pracowni na paryskim Montmartrze.
Do serc międzynarodowej klienteli i branżowej prasy Fabrizio Casiraghi włamał się z impetem w 2019 roku, aranżując 450-metrowy apartament w 7. dzielnicy Paryża. Zlecenie przyszło od młodego małżeństwa – wyrobionych estetycznie przedstawicieli branży mody, którzy – co utrudniało sprawę – mieli bardzo odmienne gusty. Poprzeczka została zawieszona wysoko i o to chodziło. Najpierw przygotował moodboardy, a finalną koncepcję namalował akwarelami, bo wierzy, że tylko one potrafią przenieść nastrój, uruchomić wyobraźnię. W przestronnym salonie kamienicy z 1900 roku powtórzył niemal jeden do jednego symetryczny układ pokoju dziennego Villi Necchi Campiglio, w której narodził się jako architekt wnętrz. Mocną centralną oś wyznaczył stolikiem kawowym, lampą sufitową i marmurowym kominkiem, a całość domknął ramą narysowaną przez dwie zwrócone do siebie frontami sofy wykończone przy podłodze charakterystyczną falbaną. Jak przystało na trickstera, który nie stroni od drobnych kradzieży i zapożyczeń, w sposób magiczny przeniósł ukochane wnętrze do drugiego, ale nie byłby sobą, gdyby do homogenicznej przestrzeni nie wprowadził autorskich napięć i przesunięć. Odrestaurowane rokokowe sztukaterie i listwy przysufitowe zestawił z abstrakcyjnym, rzeźbionym z gipsu, geometrycznym żyrandolem autorstwa Alexandre’a Logé’a czy pomocnikami z pleksiglasu. Zresztą całe mieszkanie ulepił z kontrastów: ancien régime zestawił ze współczesną awangardą, przedmioty o randze niemalże muzealnej z cyrkowymi gagami, pamiątki z egzotycznych krajów z obiektami lokalnymi. Pod jednym dachem pozwolił z wdziękiem zaistnieć XIX-wiecznym dywanom, antykwarycznym meblom tapicerowanym tkaninami funky, egzotycznym maskom i parawanom, starym tomettes (szkliwionym heksagonalnym płytkom z terakoty charakterystycznym dla paryskiego regionu), ukochanym frędzlom, plisom i współczesnym freskom à la Ellsworth Kelly, objawiając się światu jako czuły barbarzyńca, który spotyka ze sobą niespotykalne. – Dom to sanktuarium, w którym gromadzisz najcenniejsze dla ciebie rzeczy – uważa. Jego sanktuarium mieści się niedaleko Montmartre’u.
Więcej inspirujących treści znajdziecie w nowym wydaniu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych oraz online z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.