Twórcze początki w jednej z pracowni krawieckich przy Savile Row, artystyczne szlify pod okiem kostiumografów londyńskiego teatru Angels and Bermans, fascynacja epoką wiktoriańską, architekturą ubioru, ciałem, mrokiem. W kolekcji jesień-zima 2023 Sarah Burton śledzi kolejne etapy poznawania świata przez Lee Alexandra McQueena. I daje się uwieść osobliwemu obliczu brytyjskiego domu mody. Pokaz nazwała lekcją anatomii. Człowieka, odzieży, miłości, kwiatów.
Po latach prezentowania kolekcji w Londynie dyrektorka kreatywna marki Alexander McQueen Sarah Burton powróciła na paryską scenę mody. Pokaz potraktowała więc jako pretekst do przypomnienia, na czym polega kunszt angielskiego krawiectwa. – Podczas prac cofnęliśmy się w czasie do artystycznych początków Lee Alexandra McQueena w atelier przy Savile Row – tłumaczyła za kulisami, zaznaczając, że w jesienno-zimowej kolekcji – jak w twórczości Brytyjczyka – z biegiem czasu ustrukturyzowany początek zaczyna natrafiać na osobliwości. Zmienia kolejność, odwraca się na lewą stronę, wykręca do góry nogami.
Jej opowieść otworzyła Naomi Campbell ubrana w kombinezon o dopasowanym gorsecie. Za nią podążał korowód modeli w mistrzowskich garniturach, surowych koszulach, zaprasowanych w kant spodniach i posągowych sukniach. Współgrających z sylwetką, zrywających ze schematycznym podziałem na płeć.
I tu do z pozoru romantycznej kolekcji Burton wprowadziła mrok. Poprzez bliskość ciału, nieregularne przeskalowania, chirurgiczną precyzję krawców czy nadruki, które po głębszym wejrzeniu przypominały poskładane z pogruchotanych kości orchidee, projekty łączył motyw anatomii. Tej ludzkiej, zaczerpniętej ze szkiców Leonarda da Vinci, lub ubioru, inspirowanej samym Alexandrem. Całości przygrywała ścieżka dźwiękowa z pokazu z 1998 roku „Ring of Fire”. By jeszcze raz zerwać z początkowym porządkiem, muzykę puszczono od tyłu. – Czasem mam wrażenie, że świat trwa do góry nogami – wzruszała ramionami Sarah.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.