Znaleziono 0 artykułów
19.08.2019

„Prawi Gemstonowie”: Nie-Boska komedia

19.08.2019
Kadr z serialu Prawi Gemstonowie /(Fot. materiały prasowe HBO)

W nowym serialu HBO przyglądamy się kulisom działania amerykańskiego megakościoła. Tytułowa rodzina teleewangelistów na głoszeniu słowa bożego dorobiła się milionów wyznawców, prywatnych odrzutowców i ekskluzywnych posiadłości. 

Największy z amerykańskich kościołów znajduje się w teksańskim Houston. Lakewood Church co weekend wita w swoich progach ponad 40 tysięcy wiernych. Polscy hierarchowie, walczący obecnie o utrzymanie frekwencji, o podobnych wynikach mogą tylko pomarzyć. W Ameryce protestanckich megachurches, czyli megakościołów, które w ciągu tygodnia odwiedza minimum 10 tysięcy wiernych, jest około 50. Kulisom działania takiej instytucji możemy się przyglądać w serialu „Prawi Gemstonowie”, który od 19 sierpnia dostępny jest na polskim HBO.

Oglądanie na ekranie dupków bywa dla widzów przyjemnością. „Dupek” to bardzo pojemna kategoria. Mieszczą się w niej zarówno niebezpieczni psychopaci pokroju Franka Underwooda („House of Cards”), jak i narcystyczni neurotycy w typie Hannah Horvath z „Dziewczyn”, a także uroczy, choć irytujący ekscentrycy podobni do Sheldona Coopera z „Teorii wielkiego podrywu”. Jednym z telewizyjnych specjalistów od postaci odpychających i hipnotyzujących jednocześnie jest niewątpliwie Danny McBride. „Prawi Gemstonowie” to jego trzeci (po Kennym Powersie w „Mogło być gorzej” i Nealu Gambym w animowanych „Wicedyrektorach”) serial stworzony dla HBO. Tym razem McBride przygląda się rodzinie teleewangelistów, którzy na głoszeniu słowa bożego dorobili się milionów wyznawców, prywatnych odrzutowców i ekskluzywnych posiadłości. Gra też dupka nad dupkami – Jesse’ego Gemstone’a.

Kadr z serialu Prawi Gemstonowie /(Fot. materiały prasowe HBO)
Kadr z serialu Prawi Gemstonowie / (Fot. materiały prasowe HBO)

„Prawi Gemstonowie” to mroczna komedia, mająca kilka punktów stycznych z polskim „Klerem”. Bohaterowie serialu, podobnie jak arcybiskup Mordowicz, cenią złoto i diamenty, choć konsekwentnie pozują na skromnych. Po polsku gemstone oznacza kamień szlachetny. Nie ulega jednak wątpliwości, że światłe idee, które przyświecały Eliemu Gemstonowi (John Goodman), gdy przed 30 laty zakładał z żoną Aimee-Leigh (Jennifer Nettles) przyszły megakościół, odeszły w zapomnienie. Senior rodu wciąż bez zarzutu wykonuje swoje obowiązki, ale od czasu śmierci ukochanej przygasł w nim ewangelizacyjny ogień, za to rozbudziły się mniej chlubne cechy. Eli nie cofnie się przed niczym, żeby zostać religijnym monopolistą.

W skarbcu kościoła Gemstone’ów zebrano miliony, a koperty z datkami nieustannie spływają. Dlaczego zatem przyszłość imperium stoi pod znakiem zapytania? Odpowiedzi na to pytanie udziela już mocna scena otwierająca serial. Eli oraz jego synowie Jesse (McBride) i Kelvin (Adam Devine) uczestniczą w wyjazdowym „maratonie chrzcin” w Chinach. 17 godzina spędzona w wielkim basenie, a do finału zostało jeszcze siedem. Rywalizacja o to, „kto ma lepszą technikę moczenia wiernych”, nabiera tempa. Jesse i Kelvin chrzczą kolejnych wiernych, jakby toczyli walkę na śmierć i życie. Dokładnie wtedy z niewyjaśnionych przyczyn w basenie włączają się sztuczne fale, w „chrzcielnicy” pojawiają się surferzy, a wiernych ogarnia panika. Ta scena to kwintesencja powracającego w „Gemstone’ach” absurdu. Rozgrywany jest na napięciach między świetnie napisanymi, także na drugim planie, postaciami. Bo to właśnie bohaterowie są najważniejszym budulcem tej produkcji.

Kadr z serialu Prawi Gemstonowie /(Fot. materiały prasowe HBO)
Kadr z serialu Prawi Gemstonowie
(/ Fot. materiały prasowe HBO)

Jesse to cierpiący na „affluenzę” („nadmiar uprzywilejowania”) zgorzkniały dupek, podkradający z kościelnego sejfu grube tysiączki. Jego ulubiona biel stoi w kontrze do brudnych występków, które ma na sumieniu. Dużo młodszy Kelvin jest infantylnym kryptogejem z szafą wykradzioną Justinowi Timberlake’owi, i to z dwutysięcznego roku. Wisienką na rodzinnym torcie jest ich siostra Judy (Edi Patterson), zabiegająca o uznanie ojca, żyjąca z kompleksem matki, niedoścignionego ideału, i niespecjalnie bystra. Cała trójka układa sobie życie prywatne w sposób, który przysporzyłby ich bogobojnej mamie koszmarnego bólu głowy.

Kadr z serialu Prawi Gemstonowie /(Fot. materiały prasowe HBO)

Duchowego rodowodu „Prawych Gemstone’ów” należy szukać w kinie Judda Apatowa („Wpadka”, „40-letni prawiczek”, „Wykolejona”). Żarty bywają tu przyciężkie, a sposób obrazowania pozbawiony subtelności. Każdy z sześciu udostępnionych prasie odcinków może się poszczycić co najmniej jednym ujęciem nagich męskich genitaliów, przeważnie w całkowicie nieseksualnym kontekście. Jest to zgodne z misją Apatowa, który w 2007 roku, po premierze „Idź twardo: historia Deveya Coxa” odgrażał się, że ponieważ „Ameryka boi się penisów”, zamierza umieszczać je w każdym swoim filmie. Słowa dotrzymał, kilkakrotnie ubierając negliż w kultowe dziś sceny, np. w „Chłopaki też płaczą”. Jak pisała wtedy krytyczka filmowa Dana Stevens, „Apatow zrozumiał prawdę dla wielu kobiet na całym świecie oczywistą. Niewzwiedziony penis jest z natury zabawny”. Niewątpliwie rozumie to także McBride.

Anna Tatarska
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. „Prawi Gemstonowie”: Nie-Boska komedia
Proszę czekać..
Zamknij