W makijażu kilka tendencji z minionych sezonów powtarzać się będzie jak refren. Nadal rządzą perfekcyjna cera, mocne brwi i czerwone usta. Natomiast w pielęgnacji czeka nas rewolucja smart beauty. Coraz chętniej łączymy też dbałość o ciało z troską o duszę.
Rzęsy Twiggy, brwi Cary
Mocna rama oka działa jak lifting. Niestety nie każda z nas rodzi się z wyrazistymi brwiami Gigi Hadid, Cary Delevingne czy Zuzanny Bijoch. Dlatego coraz większą popularnością cieszy się zabieg tatuowania brwi techniką piórkową microblading. Jak to działa? Skórę nacina się, by malutką rankę wypełnić tuszem dobranym do koloru brwi (lub nieco ciemniejszym, w zależności od potrzeb i upodobań). Genialnie działają też produkty, takie jak kredki, pomady i maskary, zwłaszcza od Anastasia Beverly Hills lub Benefit (obie marki dostępne w drogeriach Sephora). Nie zapominajmy też o odżywkach! Te najnowszej generacji nie zawierają sterydów, ani substancji, które mogą podrażnić skórę. Składniki aktywne stymulują wzrost włosków, a te już rosnące – odżywiają. Można też sięgnąć po odżywkę, która jednocześnie wzmacnia brwi i rzęsy. Już po miesiącu efekty stosowania są spektakularne! Odżywka to zdecydowanie lepszy pomysł niż doklejanie, bo zgodnie z trendami na 2019 rok, rzęsy powinny pozostać naturalne. Ale za to ciężkie od grubej warstwy maskary, jak w latach 60. u Twiggy. Mocno wytuszowane rzęsy w połączeniu z zaznaczonymi brwiami to przepis na klasykę, która się sprawdza.
Jeszcze więcej blasku?
Hasztagi #shimmer, #blingbling i #glitter najlepiej określają karnawałowe trendy. Rozświetlacze ożywiają skórę oświetloną ponurym zimowym światłem albo lampami. Chociaż #glow nie ma zamiaru wyjść z mody, staje się bardziej subtelny. Równolegle na wybiegi i do perfumerii wchodzą matowe akcenty na ustach i na policzkach. Na imprezy tworzymy jednak efekt rozświetlenia (chyba że mamy cerę łojotokową) zwany blur. Możemy błysk nanosić także punktowo – na uwypukleniu szczytów kości policzkowych, czubku nosa czy skroni. „Światło” warto też wprowadzać do wewnętrznego kącika oka i w zagłębienie nad łukiem Kupidyna. Zimą można sięgać po ciepłe i chłodne w tonacji rozświetlacze, a nawet stosować je zamiast różu. Tym najpiękniejszym, np. palecie Bobbi Brown, trudno się oprzeć.
Wszystko albo nic na paznokciach
Manikiur popada w skrajności. Na paznokciach nosimy nude albo biżuteryjne Bizancjum. Oczywiście fanki czerwieni lub czerni prawdopodobnie nie ulegną neutralnym barwom, które imitują nagą płytkę, ale trend będzie widoczny na ulicach i na Instagramie. Dla miłośniczek ozdób, świecidełek i dekoracji specjaliści od manikiuru przewidzieli biżuterię przyklejaną wokół całej płytki. Przypomina świecącą ramkę okalającą same końcówki paznokcia. A dżety, złote łańcuszki i ćwieki mogą nosić tylko przedstawicielki wolnych zawodów, bo trudno uznać je za zgodne z dress code’em.
Mindfullness zamiast fitnessu
Joga, medytacja i wellness to najczęściej wyszukiwane hasła w sieci. Zawrotne tempo życia, zbyt duża dzienna dawka informacji i stres sprawiają, że coraz trudniej odnaleźć równowagę. Nadmiar bodźców trzeba zbilansować treningiem. Wielu z nas fitness już nie wystarcza, bo stanowi dodatkową stymulację. W odpowiedzi na zmianę stylu życia powstają instytuty wellness, jak Mae Health Institute, centra jogi, pilatesu. W tych miejscaca dba się nie tylko o ciało, ale przede wszystkim o duszę. Genialną formą terapii dla osób zestresowanych jest medytacja dynamiczna w warszawskim Oh Lala!, która polega na wyrzuceniu z siebie skrajnych emocji, krzyku, tańcu, a na koniec – wyciszeniu. Mae oferuje terapię tre, podczas której ciało wprowadzane jest w wibracje. Drżenie ma pomóc pozbyć się złych emocji. Regularne uczęszczanie na tego typu zajęcia naprawdę odpręża. A przy okazji pobudza wszystkie mięśnie. Zakwasy na nogach i ramionach, które dostajemy po medytacji dynamicznej, można porównać z tymi po solidnym treningu ogólnorozwojowym. A satysfakcja jest jeszcze większa.
Naga skóra
Cera tak świeża, jakbyś właśnie wyszła od kosmetyczki. Jak osiągnąć ten efekt? Użyj bardzo lekkiego podkładu albo kremu BB. Albo zadbaj o to, żeby twoja skóra w ogóle nie potrzebowała makijażu. Tu z pomocą przychodzą nie tylko kremy, serum, maski nawilżające, ale przede wszystkim kosmetologia i nieinwazyjne zabiegi z dziedziny medycyny estetycznej. Niezbyt intensywne promieniowanie słoneczne sprzyjają wykonywaniu serii peelingów chemicznych. „Kwasy” stopniowo złuszczają skórę, mobilizując ją do całkowitej odnowy. Efekt: cera gładsza, bardziej napięta i rozświetlona. Znikają też blizny potrądzikowe i przebarwienia, dzięki czemu zyskujesz jednolity koloryt. Najnowszym sposobem, z którego można skorzystać jeszcze zimą, są natomiast zabiegi laserem Halo (Holistic Clinic). To sprzęt, który nie wywołuje poparzenia charakterystycznego dla laserów ablacyjnych. Za to po kilku dniach następuje dość intensywne złuszczanie skóry, powodując odsłonięcie jasnej cery o jednolitym kolorycie. Takiej, którą można pochwalić się bez makijażu i bez filtra.
Smart beauty
Pielęgnacja w wersji 2.0.? Inteligentne urządzenia, które są nie tylko pięknymi gadżetami, ale przede wszystkim, wzmacniają działanie kosmetyków. Soniczne silikonowe szczoteczki do oczyszczania i masażu twarzy Foreo mają towarzystwo. Mieszczące się w dłoni UFO (Ur Future Obsession) to robocik o biżuteryjnym designie, do którego montujesz odpowiednią maseczkę w płachcie i przykładasz do twarzy. UFO (dostępne w Douglasie i Sephorze) jest połączone z aplikacją w telefonie, która podpowiada, w jaki sposób skórę masować, żeby osiągnąć najlepsze efekty: oczyszczenia, nawilżenia, ujędrnienia czy rozświetlenia skóry. UFO podgrzewa też maskę i skórę albo je ochładza (termo- lub krioterapia), działając jak zabieg w salonie. W efekcie po 90 sekundach czujesz się jak po 90-minutowym zabiegu. Składniki z maseczki szybciej i intensywniej penetrują skórę. Ale najbardziej urzekającym stworem w rodzinie Foreo jest Luna Fofo (dostępna w Douglasie). „Oczy” kolorowego robota służą do pomiaru jakości i nawilżenia skóry (odczytujesz je przez aplikację w smartfonie). Fofo jest też urządzeniem do mikromasażu. Masując twarz i szyję, poprawiasz drenaż limfatyczny i przyspieszasz regenerację naskórka. Jedyny problem? Mojego Luna Fofo już zabrały mi dzieci, bo wygląda jak zabawka…
Graficzna czerń na powiece
Pokaz Metiers de Arts Chanel potwierdza nasze przypuszczenia. Graficzne kreski na oku będą najważniejszym trendem nadchodzącego sezonu. Nie przypominają ani klasycznych rysunków Audrey Hepburn, ani szerokiej „łyżwy” a la Amy Winehouse. Nie dochodzą do powieki, ani nie zamykają oka od wewnętrznego po zewnętrzny kącik. Wręcz przeciwnie, pozostawiają otwartą przestrzeń. Natomiast kocie oczy, które można było podziwiać chociażby na pokazie Rochas, wyglądają jak filtry ze Snapchata. Kolorystyka linii jest zupełnie dowolna: od bieli, poprzez kobalty, zielenie, pomarańcze, na czerni kończąc. Co ważne, graficzna kreska nie znosi konkurencji w postaci cieni czy innych dodatków. Sama w sobie jest dekoracją. Czym ją najlepiej malować? Świetnie sprawdzają się eyelinery w pisaku. Warto wybierać wodoodporne, które wytrzymują na powiece dłużej.
Francuska czerwień na ustach
Czerwona wystarcz za cały makijaż, nawet jeśli nie stosujesz podkładu. Kolor pomadki ma pasować do typu urody, nie do pory roku. Jeśli masz oliwkową karnację lub piegi, sięgaj po maki i korale, a w przypadku cery chłodniejszej, wybieraj czerwienie z kroplą błękitu – wiśnie i maliny. W 2019 roku nowością będą tusze do malowania ust. Nadają wargom kolor, nie pozostawiając na nich warstwy. Możesz też zaopatrzyć się w pudrowe farbki przypominające pigment o matowym wykończeniu (jedne i drugie znajdziesz w portfolio Chanel). Podstawą makijażu ust jest doskonała niedoskonałość. W 2019 roku ust nie malujemy od linijki. Czerwone usta wyglądają dzięki temu niezobowiązująco. Jak u Francuzek. Alternatywa dla czerwieni, o której będzie głośno na początku roku? Czarny winyl.
Pastelowe włosy
Na pokazie Marca Jacobsa kolory włosów modelek były dopasowane do ubrań, tworząc z nimi instagramową lub, jak kto woli, pantone’ową jedność. Czy to znaczy, że projektanci planują odwrót od naturalnej kolorystyki? Raczej inspirują się tym, czym żyją ulica i media społecznościowe. A pastelowe, rozbielone kroplą mleka, morele, fiolety, szarości i turkusy, zachwycają nie tylko przedstawicielki najmłodszego pokolenia. Taka koloryzacja to w przypadku blondynek bardzo prosty eksperyment. Wystarczy zaopatrzyć się w maski z pigmentami (np. Maria Nila, Kevon Murphy, Davines), które dają, utrzymujący się do kilku tygodni, pastelowy odcień na włosach. Natomiast brunetka, którą poniesie fantazja, musi się liczyć się z tym, że bez dekoloryzacji pastelowej głowy nie osiągnie.
Ozdoby we włosach
Perły, kwiaty, spinki… W nadchodzącym roku każda z nas chce poczuć się hipiską. Jakie dodatki będą więc najmodniejsze? Dekoracyjne opaski w stylu Fridy Kahlo, perełki wsuwane na pojedyncze kosmyki, spinki z babcinej toaletki. Dekoracje to doskonały sposób na odrost, bad hair day, czy brak pomysłu na fryzurę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.