Amerykański projektant przeniósł gości pokazu do Nowego Jorku lat 20., zapraszając ich do specjalnie na tę okazję otwartego Ralph’s Club.
Żyrandole w stylu art déco, jazz band i piękni ludzie ubrani jak na bal. W ten weekend w Nowym Jorku każdy marzył o zaproszeniu do Ralph’s Club. Przy Wall Street swoją kolekcję na sezon jesień-zima 2019-2020 pokazał Ralph Lauren. Legendarny projektant znany jest z tego, że w swojej modzie z nostalgią przywołuje najpiękniejsze dekady amerykańskiej kultury.
Nie oznacza to jednak, że Lauren, który już w październiku świętować będzie 80. urodziny, osuwa się w sentymentalizm. Doskonale wyczuwa trendy cyfrowych czasów. A nawet jeśli ich nie czuje, potrafi otoczyć się dobrymi doradcami. Dlatego w pierwszym rzędzie na pokazie zasiadły zarówno jego ulubienica Cate Blanchett, jak i supermodelka Lily Aldridge czy dziedziczka Nicky Hilton Rothschild, ale także najmłodsze pokolenie gwiazdek i influencerek – Kathryn Newton i Sistine Stallone. Wszystkie epoki zmieszały się w chwytliwym kolażu także na scenie. Janelle Monáe zaśpiewała standardy jazzowe (m.in. „Let’s Face the Music and Dance” Irvinga Berlina) i jak przystało na jam session, dała się porwać sile improwizacji. – Chciałabym zaśpiewać, jakby to był mój ostatni raz – mówiła Janelle, podając mikrofon Ralphowi Laurenowi. On dołączył do niej, udowadniając, że wciąż wie, jak zrobić na swoich gościach wrażenie młodego duchem.
Na wybiegu pokazał jednak sprawdzone inspiracje. Najważniejszą z nich był Le Smoking od Yves’a Saint Laurenta. W sylwetkach pobrzmiewały także echa projektów Toma Forda w ich najbardziej luksusowej formie z lat 90. Ale męskie akcenty to nie tylko hołd złożony innym ważnym projektantom. W końcu to Lauren, niedługo po powstaniu swojej marki w 1967 roku, ubrał Diane Keaton do „Annie Hall”. Teraz łącząc powrót stylu lat 70. z kontynuacją własnego dziedzictwa i zgodnym z Zeitgeistem nawiązaniem do silnej kobiecości, trafia w komercyjną dziesiątkę.
Smokingi są podstawą, ale występują w wielu różnych formach – w czerni i bieli, przetykane mocnymi odcieniami kanarkowej żółci i czerwieni, a także w unowocześnionym fasonie, któremu blisko do jedwabnego kimona. Najbardziej klasyczny projekt zaprezentował sam Lauren. Jego muza, żona Ricky, założyła czarny z białą muszką, projektant odwrotnie – jasny z czarnym dodatkiem. Jak przystało na kolekcję ulubieńca amerykańskich socialites, nie mogło zabraknąć sukni na czerwony dywan. Czerwoną z kryształkami włożyła Bella Hadid, a czarną z tiulu zdobionego cekinami – Joan Smalls. Pokaz zamknęła ulubienica Ralpha Laurena, supermodelka Anja Rubik, która specjalnie dla Amerykanina robi sobie przerwę w pracy aktywistki, by powrócić na wybieg. One night only.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.