Natalia Fiedorczuk wbija igiełki we wrażliwe miejsca na ciele i jednocześnie daje nam przeciekawą historię. W powieści o artyście Bolesławie Biegasie odkrywa nieznane dotąd wątki z jego biografii.
Czy „Odmieniec” Natalii Fiedorczuk to książka smutna, wzruszająca, tragiczna, romantyczna, przygnębiająca, szukająca sprawiedliwości, wyrównująca rachunki, rozliczająca przedwojenny system społeczny? Trudno jednoznacznie wydać werdykt. Wyobrażam sobie, że autorka wybrała na bohatera powieści artystę Bolesława Biegasa, który pasował do symbolicznej biografii „szlachetnego, pięknego dzikusa”, zdefiniowanego niegdyś przez Rousseau, czy w tym wypadku „cudownego chłopskiego dziecka”, które – gdy się odpowiednio obrobi – będzie można wystawiać na pokaz. Bo Biegas na pewno nie był przypadkiem odosobnionym, choć nie każdy „odmieniec” zyskiwał sławę.
Urodzony w chłopskiej rodzinie na mazowieckiej wsi pod Ciechanowem, zamiast jak rodzeństwo wypasać krowy, wolał strugać w drewnie, ale kto by to doceniał. „Od urodzenia brano mnie za podmieńca, dziecko dziwożony – słowiańskiej demonicy, która w zamian wzięła w swoje zaświaty prawdziwego synka Leonory i Bartłomieja. Odmieniec płakał, wył, trząsł się, czuły na każdy szmer, chorowity i brzydki. (…) Odmieniec ma szczęście, jeśli dożywa lat młodzieńczych – zaczyna być wyjątkiem, kiedy uda mu się dotrwać do dorosłości. Nie pisana mi wielkość – wielkim krokiem jest bowiem już samo to, że przeżyłem” – opowiada artysta swojej modelce i jedynej miłości.
Rodzice i młodszy brat Biegasa umierają, osierocony trafia do domu zamężnej z cieślą siostry. Tam jego talent dostrzeże lokalny ksiądz, szepnie komuś słowo, że trzeba wysłać cudowne dziecko na nauki do zakładu snycerskiego. I tak spotyka kolejnych patronów: doktora Franciszka Rajkowskiego, działacza społecznego – łowcę talentów, jakby się dziś powiedziało – Aleksandra Świętochowskiego, który wyśle go do Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie, aż w końcu hrabinę Jadwigę Trutschel dbającą o niego w Paryżu. Darczyńcy lubili chwalić się uzdolnionym pupilem, a jeszcze bardziej zamykać go w złotej klatce, by przypadkiem nie pofrunął w niewłaściwą stronę rozpustnej bohemy ze Stanisławem Przybyszewskim na czele („teoretyk rui i porubstwa podobno nie trzeźwieje w Café du Théatre”) czy socjalistów. W końcu jak szczebiotano o nim – i przy nim – w tzw. towarzystwie, „prosty chłopak, z ludu, niewiele życia poznał”, „jeszcze by tego brakowało, żeby nasz pupil artystyczny się zapatrzył w takie koślawe idee”.
Odmieniec rozczarowywał swych beneficjentów, a oni mówili, że jest niewdzięczny. „Dobry pan” oddawał mu serce i fundusze, a on wolał się chować i pozostawać osobny. Miotał się nie raz, wiedząc, że zawodzi tych, którzy chcą być mu rodzicami, a jednocześnie się dusi i pragnie wolności. Poczucie winy będzie go dręczyć do końca. Sposobem na przetrwanie będzie praca do utraty tchu.
W książce Fiedorczuk poza opowieścią o symbolicznym odmieńcu dostajemy kawał pięknej, nieznanej dotąd biografii Biegasa. Autorka, robiąc dokumentację do powieści, znalazła wątek romantyczny. Artysta mieszka już w Paryżu, nieustannie pracuje. Nie spoufala się z modelkami, nie prowadzi życia towarzyskiego, pilnuje go zresztą hrabina. Pewnego dnia poznaje młodą Hinduskę studiującą na Sorbonie, zaangażowaną w ruch wyzwoleńczy Indii – pozostających ciągle brytyjską kolonią. Fiedorczuk prześledziła dzieje indyjskich ruchów niepodległościowych i udało jej się zidentyfikować miłość Biegasa, jego „księżniczkę”.
„Perin Naoroji, później Captain, była postacią niezwykłą. Wnuczka pierwszego hinduskiego parlamentarzysty w historii Wielkiej Brytanii, wysłana na studia na paryskiej Sorbonie, wciągnęła się w podziemną działalność na rzecz wyzwolenia kolonii. Z początku zafascynował ją radykalny ruch rewolucyjny i właśnie takich metod – jak choćby konstruowanie materiałów wybuchowych użytecznych w zamachach – uczyła się od wschodnioeuropejskich działaczy socjalistycznego i narodowego podziemia” – pisze. Perin w 1912 wyjechała z Paryża do Bombaju, gdzie zafascynowała się Mahatmą Gandhim i stała się zwolenniczką jego filozofii satjagraha – przywiązania do prawdy.
Kochankowie – Bolesław i Perin – korespondowali ze sobą do lat 40., ale niestety listy się nie zachowały. Biegas zniszczył je, chcąc zatrzeć ślady po sobie przed śmiercią. Pisarka odtwarza je w powieści – wynika z nich, że w relacji z drugim „odmieńcem” (hrabina wyrzucała mu: „Przecież to jakaś ciemna dzikuska. (…) Sprowadziłeś ją sobie z targu niewolników? Za moje pieniądze?”), jakim była Hinduska w Paryżu, artysta potrafił zapomnieć o lękach, pętach, kochał i czuł się wolny.
Natalia Fiedorczuk po raz kolejny napisała powieść, która uruchamia wiele niepokojów i wstydów. Wbija igiełki we wrażliwe miejsca na ciele i jednocześnie daje nam przeciekawą historię.
* Natalia Fiedorczuk, „Odmieniec. Vie romancée”, wydawnictwo Wielka Litera
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.