Jak katastrofa klimatyczna, którą fundujemy następnym pokoleniom, wpłynie na nasze dzieci
W książce „Odwołać katastrofę. Rozmowy o klimacie, buncie i przyszłości Polski” Tomasz Borejza pyta specjalistów, jak to, co robimy ze środowiskiem, wpływa na nasze tu i teraz i jak odbije się na przyszłych pokoleniach.
Życie w dzisiejszym świecie to wyzwanie. Nie tylko ze względu na sytuację polityczną i ekonomiczną, lecz także klimatyczną. Te czynniki są zresztą ze sobą ściśle powiązane. Pozostańmy jednak przy klimacie, a dokładnie przy jego ociepleniu. Od dawna specjaliści i specjalistki alarmują, że nasza planeta przechodzi gwałtowne zmiany, które nie tylko oznaczają trudności dla ludzi, ale też prowadzą do masowego wymierania coraz większej liczby gatunków roślin i zwierząt. Śmiecimy na potęgę. Emitujemy dwutlenek węgla. Ptaki, foki i żółwie morskie dusimy plastikiem. Hodujemy zwierzęta na mięso. W miastach smażymy się na betonowych patelniach.
Rezultaty są odczuwalne. Z ostatnich pomiarów wynika, że na Ziemi nie mieliśmy tak ciepło od przeszło 100 tysięcy lat. I co? I nic. Zachowujemy się, jakbyśmy przez natłok złych wiadomości zostali po prostu znieczuleni.
„Odwołać katastrofę” to dziewięć rozmów z ekspertami i ekspertkami
„Mało kto wie” – pisze publicysta i dziennikarz Tomasz Borejza, którego książka „Odwołać katastrofę. Rozmowy o klimacie, buncie i przyszłości Polski” właśnie pojawiła się w księgarniach. Autor spędził godziny z siedmioma specjalistami i dwiema (zaledwie!) specjalistkami, by dowiedzieć się, jak to, co robimy ze środowiskiem, wpływa na nasze tu i teraz i jak odbije się na przyszłych pokoleniach.
Rozmawia z dziewięcioma osobami, bowiem punktem wyjścia dla Borejzy jest koncepcja granic planetarnych. Co to znaczy? „To pojęcie stworzone przez naukowców – przede wszystkim C, którzy kilkanaście lat temu postanowili sprawdzić, jak wielkim obciążeniem dla środowiska się staliśmy. By to zrobić, przyjrzeli się kluczowym systemom naszej planety i uznali, że mają one dziewięć granic. Wśród nich są stan klimatu, mórz i oceanów, ilość śmieci i chemii, które wpuszczamy do środowiska, a także to, czy wciąż mamy wystarczająco dużo czystej wody oraz warstwę ozonową”.
Z czasem do Rockströma i Steffena dołączyli inni badacze i badaczki, którzy sprawdzają, w jakim stopniu wspomniane systemy są obciążone; alarmują, kiedy zaczynają być dla nas „ryzykiem”, a kiedy mogą oznaczać prawdziwą katastrofę. Dotąd w różnym stopniu przekroczyliśmy już pięć granic.
Mamy więc w „Odwołać katastrofę” rozmowy o wielkim wymieraniu, żywności, wodzie, zmianach klimatu, punktach krytycznych, morzach i oceanach, powietrzu, śmieciach i ozonie. Eksperci biorą pod mikroskop dane zagadnienie i powiększają, aby powiązać je z życiem laika. Pokazać, jak wydarzenie, które dzieje się daleko (jak np. pożary w Australii) wpływa na to, co widzimy z okna swojej kuchni lub możemy zobaczyć w niedalekiej przyszłości.
Trudność, jak zakładam, w konstruowaniu książki z wywiadami z naukowcami i naukowczyniami polegała na tym, żeby przekazać wiedzę w sposób zrozumiały dla czytających. Wiele zależy tu od bohaterów i bohaterek rozmowy. Skoro misją jest trafienie do szerokiego grona odbiorców, opowieści powinny być interesujące, plastyczne. Hermetyczny, uniwersytecki język zniechęca. Proszę mnie źle nie zrozumieć – nie odbieram ważności pracy rozmówców Borejzy, tylko sygnalizuję, że ambitny plan trafienia pod strzechy udał się połowicznie.
W „Odwołać katastrofę” są perełki i stare śpiewki
Są w książce perełki, jak rozmowa z prof. Wiktorem Kotowskim o granicy numer trzy, czyli o wodzie. Uwagę przykuwa już zawężenie tematu do bagien. Borejza pyta: „Do czego potrzebne nam są bagna?”, a biolog odpowiada: „A czy one muszą być do czegoś potrzebne?”. I wyjaśnia: „One nie są potrzebne nam. One są potrzebne sobie (…) Chodzi o wewnętrzną wartość przyrody, a nie o jej użyteczność”. To ożywcza perspektywa. Przywykliśmy do myślenia, że przyroda służy człowiekowi. Tymczasem nasza zachłanność doprowadziła do miejsca, w którym jesteśmy. Wywiad jest wyśmienity także dzięki temu, że Kotowski nie obawia się pokazać swoich uczuć. Przyznaje się do rozgoryczenia, bo całe życie zajmuje się mokradłami i ich ochroną. Teraz widzi, jak obiekty jego badań giną.
Z tej perspektywy słabiej wypada rozmowa z prof. Pauliną Kramarz o granicy numer dwa, czyli żywności i uprzemysłowieniu jej wytwarzania. Mam wrażenie, że biolożka mówi o rzeczach powszechnie wiadomych.
O tym na przykład, że głodujących jest na świecie prawie tyle samo, ile osób bardzo otyłych, bo w biednych krajach ludzie nie mają co jeść, a w bogatych jedzą byle co. Nawołuje do zmiany systemu, do bojkotu konsumenckiego, bo indywidualne wybory nie wystarczą. Stawia też wiele retorycznych pytań. Przypomina, że „boczek, żeberka, szynka – to są abstrakcyjne nazwy różnych części zwierząt. To jest coś w plastikowym worku, co się kupuje w sklepie. To nie jest zwierzę”. Brzmi jak stara śpiewka.
„Odwołać katastrofę”: Gorzkie słowa, które dają nadzieję
„Odwołać katastrofę” balansuje więc między powtarzaniem tego, co już słyszeliśmy i nie pomogło, a świeższą perspektywą. Pasjonująca jest rozmowa z prof. Szymonem Malinowskim o granicy numer pięć, czyli punktach krytycznych. Temat został pokazany wieloaspektowo. Fizyk mówi na przykład o przystosowaniu planów architektonicznych na wybrzeżach do założenia, że poziom morza się podniesie. Zauważa przy okazji, że Polska jest kompletnie nieświadoma tego problemu.
Tomasz Borejza na początku książki przypomina swój artykuł o Davidzie Attenborough. Brytyjski biolog porównał to, co robimy ze środowiskiem, z zachowaniem kontrolerów z elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku. Inżynierowie nie znali słabych punktów ani ograniczeń elektrowni, a mimo to testowali system do granic możliwości. Nie rozumiejąc ryzyka, doprowadzili do katastrofy. Attenborough powiedział, że ludzkość zachowuje się podobnie, tyle tylko, iż naszym reaktorem jest cała planeta.
Gorzkie słowa biologa znajdują odzwierciedlenie w wypowiedzi Wiktora Kotowskiego. Nie ma on wątpliwości, że naszą cywilizację i tak czeka zagłada. Od nas zależy tylko to, kiedy ona nastąpi. Mówi o istnieniu w przyrodzie mechanizmów potężniejszych od człowieka. Mechanizmów, które zapewniają jej trwanie i odrodzenie. Pointuje: „Róbmy swoje i ratujmy, ile się da, ale wiedzmy, że zemsta przyrody może być potężna. I to nie jest tylko coś, czego należy się obawiać. To także coś, co daje nadzieję”.
Tomasz Borejza, „Odwołać katastrofę. Rozmowy o klimacie, buncie i przyszłości Polski”, Znak Horyzont, 2023
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.