Znaleziono 0 artykułów
21.02.2023

Spektakl „Chamstwo”: Ożywiona historia buntu

21.02.2023
Fot. Natalia Kabanow

„Chamstwo” we Wrocławskim Teatrze Współczesnym to historia o hierarchii społecznej, tożsamości kolejnych pokoleń wywodzących się z chłopstwa, o awansie, przemocy, dawnych, jednak wciąż żywych ranach. Twórcy spektaklu zapraszają do publicznej terapii zbiorowej.

Ta opowieść zaczyna się tak: tu, gdzie teraz jest Polska, kiedyś był las, wycięto z niego drzewa. Zostało pole i to od tego wyrazu pochodzi słowo „Polska”, a historie przodków i przodkiń szumią pośród kikutów drzew. Widownia wrocławskiego teatru zmieniła się w przestrzeń po tej wycince, publiczność została zaproszona do zajmowania miejsc na pieńkach. Jeśli komuś jest niewygodnie, aktorzy oferują poduszkę, którą można podłożyć pod „pańskie pośladki”. Przyjęcie jej lub nie może stać się elementem określania własnego podejścia do tego, co będzie się działo na scenie. Choć być może tylko moja tożsamość szuka podtekstu w tym prostym geście. Pewne jest, że w tym spektaklu wybrzmiewa problem tożsamości chłopskich wnuczek i wnuków, którzy pokonali już długą drogę awansowania. Jeśli walka klas rozpoczęłaby się jutro, po której stronie mielibyśmy stanąć?

Publiczna terapia zbiorowa

„Chamstwo” we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, oparte na nagradzanej książce Kacpra Pobłockiego o tym samym tytule, to kolejna realizacja kolektywu Agnieszki Jakimiak i Mateusza Atmana. Jesienią zeszłego roku ten duet realizował głośny spektakl „Miła robótka” na podstawie reportażu Ewy Stusińskiej o pornografii, a wcześniej między innymi „Martwą naturę” w Teatrze Powszechnym w Warszawie. 

Fot. Natalia Kabanow

Ich wrocławski spektakl o chłopskim niewolnictwie, zarzewiach patriarchatu i gruncie, na którym budowały się współczesne tożsamości, staje się okazją do wspólnego namysłu, zastanowienia się, co kształtuje dzisiaj postawy i stosunki społeczne, do publicznej terapii zbiorowej.

Ostatnio z motywu terapii korzystali także Weronika Szczawińska i Piotr Wawer jr, twórcy „Grzybów” w Teatrze Powszechnym w Warszawie, jednak stworzyli w tamtym spektaklu świat, który od formy zbiorowego przeżywania trochę się dystansuje. W „Chamstwie” terapeutyczny aspekt odwołuje się do zapisanej przez Pobłockiego konstatacji: „jak przemoc rodzi przemoc, tak troska rodzi troskę”; jest w tej historii również miejsce na śmiech oraz zabawę, a nawet na karykaturę – sęk w tym, że śmiejemy się trochę sami z siebie, śmiech zaś staje się jednym z narzędzi autoterapii.

Spektakl ma dwie części – w pierwszej występuje męski zespół aktorski, w drugiej scena należy do aktorek. Pierwsza – narracyjna – jest skupiona wokół pańszczyzny oraz przemocy, podejmuje się próbę „rozpoznawania i przepracowywania własnych i cudzych doświadczeń w czasach kryzysu polskości i męskości”. Zrębów tożsamości aktorzy poszukują także w języku, w którym „zaklęte jest polskie państwo”. Na warsztat brane są ludowe porzekadła, takie jak „Nie śmiej się z ojca, bo zostaniesz murzynem”, a słowom, w których mieści się wyraz „cham”, dopisuje się nową etymologię. 

Aktorzy ze sceny proponują także analizę kompleksu Chama, na którym opiera się duża część męskiej narracji w przedstawieniu. W historii biblijnego patriarchy odnajdują elementy tworzące toksyczną polskość. I toksyczną męskość, jakiej można byłoby uniknąć, dzięki nauce empatii. Mariusz Bąkowski, Rafał Cieluch, Miłosz Pietruski i Tomasz Taranta eksplorują język, aby opowiedzieć o „rasizmie jako oficjalnej doktrynie szlacheckiej”. „Cham – w tym dźwięku słychać dwa tysiące uprzedzeń rasowych” – mówią. Opowiadają także swoje prywatne historie, przekazując sobie jak prawo do głosu chłopską czapkę. W sposób zamierzony, czy też nie, twórcy posługują się męskim prawem do narracji. W drugiej części bowiem prywatnych historii autorek nie usłyszymy, kobiety opowiadają historie zapośredniczone.

Część druga spektaklu jest za to bardziej performatywna – dużo w niej ruchu, dzięki któremu, jak utrzymywano w kulturze ludowej, „złe humory” miały opuszczać ciało. Taniec był też dla chłopek i chłopów jedną z niewielu dostępnych demokratycznych praktyk, jak pisał Pobłocki – nie było w nim podziału na muzyków i scenę, cała ludzka masa wspólnie przemieszczała się po parkiecie.

Wrocławskie przedstawienie jest dowodem siły, jaką może mieć dobra praca zespołowa. Choreografia Oskara Malinowskiego wybija się w tym spektaklu na pierwszy plan – nawet ponad znakomity tekst i wideo Mateusza Atmana, nad oryginalną, niepodrabialną reżyserię Agnieszki Jakimiak. Kiedy odbywa się lekcja „anatomii patriarchatu”, ciało staje się w niej modelem, z pomocą którego można opowiedzieć o hierarchii społecznej. Ruch towarzyszy też aktorkom przekazującym historię lat seksualnego niewolnictwa uprzedmiotowionych chłopek. Kiedy Anna Kieca (najlepsza rola w „Chamstwie”), Dominika Probachta, Jolanta Solarz-Szwed i Magdalena Taranta odgrywają scenę o Bronisławie Malinowskim, który przyjeżdża do wioski „z rewolucyjnym pomysłem, aby badać, przebywając wśród badanych”, odprawiają rytuały i gusła (przechodzenie pod wisielcem, aby zajść w ciążę, trucie pokrzykiem), grają w wielkim stopniu ciałem. 

Fot. Natalia Kabanow

Ożywiona historia chłopskiego buntu

Pobłocki kilkukrotnie w swojej książce powracał do frazy: „nazywali ich duszami, ale to o ciała chodziło”, zaś w spektaklu Jakimiak ciała są centrum wszystkiego. Taniec staje się tu także seansem terapeutycznym, okazją do zrzucenia z siebie zapisanej w korpusach traumy. Pulsacyjna muzyka skomponowana przez Kubę Ziołka włącza w to przeżycie także nasze – widzów – ciała, odczuwamy rytmicznie powtarzane przez aktorów i aktorki frazy – raz jest to weselna przyśpiewka ludowa o Marysi, której dróżeczka do matki zarośnie; raz mantra „chwasty, to chwasty, to chwasty, to chwasty”, innym razem onomatopeiczne ćwiczenia aktorskie, o których opowiada Miłosz Pietruski, odnosząc się do feudalnego doświadczenia pracy w teatrze. 

Podczas drugiej części przedstawienia sama złapałam się na tym, że wczułam się mocno w myśl o ciągłości własnego pochodzenia. Nawet jeśli zbiorowa terapia miała być dla publiczności Wrocławskiego Teatru Współczesnego tylko jednym motywem, udało się dzięki niemu mocno ożywić temat pochodzenia.

Fizyczna bliskość aktorek i aktorów pozwala dobrze przyjrzeć się kostiumom Niny Sakowskiej, która w uważny sposób odniosła się do książki Pobłockiego (pojawiają się tu „czerwone buty”, jak chłopki i chłopi określali zakrwawione od bicia stopy; zaś na imponującej spódnicy, jaką nosi Anna Kieca, narysowana jest cała historia chłopskiego buntu). Kostiumy opisują wyobrażone chłopskie tożsamości (aktorzy, a jakże, noszą na szyjach łańcuchy), zaś kobiety za pomocą kostiumów i użytych materiałów okazują nieopisaną odwagę (chłopka jest w tej opowieści raczej szamanką-czarownicą niż przyklejoną do dworu chłopką; raczej Draganką z Żegocina prowadzącą lud do buntu, której nazwisko przykryła historia Jakuba Szeli). 

W nagraniach wideo wyreżyserowanych przez Atmana, wyświetlanych na wielkich ekranach, pojawiają się charakterystyczne dla autora bardzo bliskie ujęcia, tym razem nakierowane na ciała ludzi i zwierząt. Spektakl dotyka tematu zarówno chłopskiego podejścia do przyrody teoretycznie nieożywionej (jak odwołanie do opowieści Tadeusza Seweryna o świerkach, które krwawią, kiedy łamie się ich gałązki); jak i tej żywej. Referencją tekstową dla zwierzęcej obecności jest eksplorowana przez Kacpra Pobłockiego etymologia słowa „być”, odnoszącego się do „bydła”, zaś „bydlenie” to sposób bycia, który pozwalał przetrwać w niewoli. Jest więc w tym spektaklu miejsce także na bydlęce ciała. 

Historia może zapisać się w ciele jako trauma, a współczesność może nosić w sobie niezagojone rany po przeszłych wydarzeniach. W teatralnym „Chamstwie” podejmuje się próbę zaleczenia tych ran. 

Kilka sezonów temu w Teatrze Polskim w Poznaniu Joanna Bednarczyk debiutowała reżyserko spektaklem „Kordian i cham. Powidok folwarczny” na podstawie powieści Leona Kruczkowskiego, proponując odczytanie jego tekstu z odniesieniami do feudalizmu, patriarchatu i jego wpływu na współczesność. Teatr, wierny miejskiej kulturze i miejskim tożsamościom klasowym, zaprasza ludowe historie do siebie – i je gości. 

„Chamstwo”, reżyseria: Agnieszka Jakimiak, Wrocławski Teatr Współczesny im. Marii i Edmunda Wiercińskich

Anna Pajęcka
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Spektakl „Chamstwo”: Ożywiona historia buntu
Proszę czekać..
Zamknij