Co roku, w kwietniu, Mediolan staje się w centrum światowego designu. Targi Salone del Mobile to pretekst, aby opanować każdy skrawek miasta: galerie, sklepy, restauracje. Jedni udają się do Włoch, by szukać inspiracji, dla innych to wymarzona okazja do networkingu. A dla nas – to doskonałe źródło informacji o tym, co słychać w branży wnętrzarskiej. Teraz, kiedy emocje po targach opadły, przyglądamy się na spokojnie propozycjom czołowych wystawców.
W tym roku, w ciągu sześciu kwietniowych dni, Salone del Mobile odwiedziło niemal 450 tysięcy osób. To zarazem kolejna edycja targów, podczas których jednym z kluczowych haseł były „innowacje”, odmieniane przez wszystkie przypadki w informacjach prasowych, ulotkach, ale także w ramach prezentacji niszowych marek czy projektantów.
Definicje tego określenia bywają różne, ale na pewno nadal za innowacyjne uważa się eksperymenty z produkcją materiału, takie jak pokazywanie możliwości druku 3D, badanie właściwości szkła czy rzemieślniczo obrobionego marmuru. W kuchni natomiast to rozwiązania kojarzone z hasłem „smart”: połączenie technologii z pracą ludzkich rąk. To na styku tych dwóch światów – zdaniem producentów i samych projektantów– kryje się jakość i wspomniana innowacja.
Storytelling z przedmiotem w tle
Na robiącą wrażenie ekspozycję stać w Mediolanie marki z wyrobioną renoma, które do targów przygotowują się kilka miesięcy. Dlatego producenci coraz częściej skupiają się na budowaniu opowieści wokół wystawianych przedmiotów, które same z siebie niekoniecznie są spektakularne.
Nie zawiedli się ci, którzy zdecydowali się stanąć w kolejce na wystawę studia projektowego Nendo. Na 800 metrach kwadratowych przedstawiono 10 historii japońskich produktów: od pierwszych rysunków, poprzez prototypy, aż do ich wdrożenia i instrukcji użytkowania. Minimalistyczna ekspozycja zbudowała atmosferę kontemplacji, pozwoliła na skupienie się na każdym produkcie, w bardzo klarowny i malowniczy sposób opowiedziała o detalach poszczególnych przedmiotów.
W zupełnie inną stronę poszła duńska marka Hay, która słynie z prostoty. W Mediolanie Skandynawowie udowodnili, że ich produkty z łatwością odnajdą się nawet na tle neoklasycystycznej architektury wnętrz Pałacu Clerici. Marka zaprezentowała kolekcje do biura (współpraca z WeWork), kuchni oraz salonu. Z nowości – uwagę zwracały kolory mebli (mocne, intensywne albo pastele) i sprzęt muzyczny zaprojektowany wspólnie z marką Sonos.
Powrót do natury był z kolei motywem przewodnim wystawy marki Moooi, która ściągnęła tłumy odwiedzających w ramach Fuorisalone Tortona Design Week. We współpracy z Muzeum Wymarłych Gatunków Zwierząt powstała ekspozycja prezentująca nowości marki – tkaniny, tapety i dywany. Monumentalna, momentami dramatyczna ekspozycja była świetnie przemyślanym „gabinetem osobliwości”, który nie każdemu musiał się podobać, choć na pewno na każdym robił wrażenie.
W zupełnie inny sposób świat przedstawił Google; projektanci technologicznego giganta, razem z trendwatcherką Li Edelkoort oraz projektantką Kiki van Eijk, opowiedzieli historię współczesnego domu zatytułowaną Softwear – o przenikaniu się technologii z codziennością. W trzech pomieszczeniach galerii Rossany Orlandi można było również zobaczyć wizję życia w domu, stworzoną w 1998 roku przez Li Edelkoort. Zgodnie z jej prognozą, w centrum zainteresowania znalazła się tkanina, która sprawia, że otoczenie staje się bardziej przytulne i przyjazne. To także sygnał, że tkanina stanie się materiałem przyszłości.
Ciekawą powtórkę z historii wzornictwa przygotowała Vitra. W La Pelocie prezentowane meble przedstawiono jako nawyki i zachowania ludzkie. Kurator Robert Stadler w ikonach designu dostrzegł ambicje, uczucia, potrzeby. Na wystawie Typecasting nie tylko stworzył z nich historię designu, ale też pokazał w nowym świetle to, co jest już od dawna znane.
Wzory i millenial pink
W tym roku w ramach Salone del Mobile odbywała się także EuroCucina, czyli ekspozycja nowości związanych z wyposażeniem kuchni. Od kilku lat producenci i projektanci konsekwentnie przekonują do ciemnych kolorów zabudowy, jakościowych materiałów (blat tylko z kamienia), nowoczesnych i wielofunkcyjnych sprzętów kuchennych. Współczesna kuchnia ma być laboratorium smaku – dobrze zaprojektowanym i przemyślanym. Nie ma w nim miejsca na przypadek i chaos. Jest za to dobrze zorganizowana przestrzeń, AGD, które jest w stałym „kontakcie” z naszym smartfonem, obietnica oszczędności czasu i szlachetne materiały. W piekarniku mogą w tym samym czasie piec się ryba i ciasto. Bateria kuchenna zmniejszy zużycie wody, ale będzie także ozdobnym elementem wyposażania. Lodówka przechowa żywność w taki sposób, by jej nie zmarnować i przedłużyć czas spożycia produktów naturalnych.
I choć kuchnia nabrała powagi, reszta domu to inna historia. Można by ją streścić tak: wzory, wzory i jeszcze raz wzory. Na ścianach, tapicerkach, dywanach. Printy w stylu orientalnym lub etno. Bardzo odważnie wprowadziła je do swojej kolekcji marka Moroso, która na targach była dość powściągliwa, ale w showroomie pokazała ciekawą współpracę z artystką Bethan Laurą Wood. Tematem kolekcji było odtworzenie etnicznych wzorów meksykańskich. Podobnym tropem podążyło Missoni Home i Cappellini Design, ale zwracając się w kierunku Azji i motywów orientalnych. Kartell swoją najbardziej wzorzystą kolekcję stworzył we współpracy z modową marką La Double J. Vintage’owe wzory z sukienek zostały przeniesione na meble, co wpisało się w nadal aktualną we wnętrzach modę na lata 60. Tegoroczne targi były wierne tej stylistyce, więc nie dziwią także promowane przez projektantów kolory. Ceglasty, bordo, głęboka zieleń, rubinowy czy kolor musztardy. I róż – wszędzie róż. Odcień? Millennial pink, który zawładnął wyobraźnią projektantów. Obok niego króluje marmur, który nie znika ze stolików, kuchennych blatów, łazienek, ale też pojawia się jako wzór na ścianie czy filiżance.
Nową funkcję być może będzie spełniać szkło. O tym w Mediolanie zapewniali przedstawiciele japońskiej marki AGC Asahi Glass, która w ramach Ventura Centrale zaprezentowała szkło, które jest w stanie wytwarzać dźwięk. Wyemitowany może być śpiewem ptaków, ale także każdym gatunkiem muzyki. Projektant Motosuke Mandai wierzy, że szkło z taką funkcją w przyszłości może być oknem, ścianą, a nawet podłogą.
Polskie akcenty
Na targach cieszyła obecność Grynasz Studio, które w Salone Satellite pokazało produkty ceramiczne oraz meble. Tomek Rygalik zaprojektował dla marki Capellinii krzesło Dento, które prezentowane było obok biurka Patricii Urquioli i fotela Jaspera Morrisona.
Polska firma Comforty po raz kolejny zachwyciła dopieszczonym wizualnie stoiskiem. Nowością były produkty Janka Kochańskiego (fotel Calder) oraz Krystiana Kowalskiego (stoliki Circus), zainspirowane modernizmem i sztuką wizualną XX i XXI w. Samo stoisko było owocem współpracy marki Comforty z projektantką Dorotą Koziarą, a inspiracją były tkaniny Sarah Morris.
Instytut Adama Mickiewicza stworzył w przestrzeni La Triennale di Milano retrospekcję polskich wystaw na targach. Wystawa „Back to Front. Polish Exhibitions on Show” nie koncentrowała się na konkretnych przedmiotach, a na projektach architektury ekspozycyjnej z lat 40., 50. i 60. XX wieku. Ciekawą i mało znaną historię polskich pawilonów mogliśmy oglądać na fotografiach m.in. Wojciecha Zamiecznika i Henryka Tomaszewskiego.
Jeden przedmiot
Gdybym miała wyróżnić jeden przedmiot, który znalazł się prawie na każdym stoisku czy wystawie, to było to… lustro. W wersji popisowej – zostało zaprezentowane przez markę COS i projektanta Phillipa K Smitha III w Pałacu Isimbardi, gdzie stworzyło nowy kontekst dla renesansowej architektury budynku. Odwiedzający mogli zobaczyć niebo w perspektywie 360 stopni. W wersji produktowej – w swojej ofercie miała je prawie każda marka czy projektant, np. powieszone na sznurku lub w formie dekoracji ściennej i tacy jednocześnie. Nawiązujące do art deco, zaprojektowane przez markę Editions Milano. W każdym miejscu kusiło, by zrobić zdjęcie. Przede wszystkim sobie.
Na targach wszystko musiało być „Insta-cute”. Wystawcy i projektanci kusili kadrami zaprojektowanymi idealnie pod smartfona. Kultura selfie i hasztagów na dobre zagościła także tam. Koronnym przykładem była ekspozycja na Via Tortona, zatytułowana Milenniall Pink Room, a zaprojektowana przez studio Design by Gemini. Był to mini pokoik, w którym wszystko było różowe, a służyło tylko i wyłącznie do pozowania oraz robienia zdjęć. Na ścianie widniał nawet hasztag, którym można było je podpisać. To świetna instalacja-metafora naszych czasów, w której modny kolor spotyka powszechny, coraz częściej bezrefleksyjny nawyk – nasz, użytkowników – którzy więcej fotografują niż patrzą. W tym roku w Mediolanie takich okazji było wiele i nie jestem pewna, czy to dobry kierunek. Czas pokaże, czy to nie jest najmocniejszy ze wszystkich zaprezentowanych tam trendów.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.