Znaleziono 0 artykułów
25.05.2024
Artykuł partnerski

Skin flooding trenduje na TikToku. Oto kosmetyki, które sprawdzą się w nim najlepiej

25.05.2024
(Fot. Materiały prasowe)

To nie przypadek, że modny na TikToku skin flooding trenduje właśnie w przededniu lata. Wkraczamy w porę roku, w której skóra będzie marzyła o nawilżeniu, tak jak my o szklance chłodnej wody w najbardziej upalne dni. A gdyby pójść tym tokiem myślenia i znaleźć pielęgnację na bazie wody komórkowej? Sprawdzam, czy będzie moim kosmetycznym must-have’em (na) lata.

 „W skórze może gromadzić się nawet 8 litrów wody”. Czy to dużo? Wystarczy wyobrazić sobie konsekwencje sytuacji, w której ta ilość nagle wyparowuje (!). Przecież już niewielkie ubytki wody w naskórku potrafią dać się we znaki – powodować nieprzyjemną suchość i uczucie ściągnięcia. Większe – łuszczenie się lub pękanie naskórka. To powód, dla którego nawilżanie leży u podstaw każdego rytuału pielęgnacyjnego, niezależnie od tego, czy ostatecznie celuje on w efekt świetlistego glow w przypadku młodej skóry czy pozbycia się pierwszych zmarszczek u tej nieco dojrzalszej.

Regularne nawilżanie skóry jest więc tak samo ważne jak nawadnianie organizmu. W tym drugim mają pomóc ostatnio modne bidony na wodę w rozmiarze XXL o pojemności 2,5 litra (ilości, którą powinniśmy wypijać w ciągu dnia) z miarką „odliczającą” porcje. W pierwszym natomiast modny na TikToku skin flooding, czyli metoda w pielęgnacji, która polega na „zalaniu” skóry wilgocią za pomocą kolejnych warstw lekkich kosmetyków. Oprócz pożądanego efektu mokrej skóry technika ta pozwala stworzyć na skórze „płaszcz” w postaci bariery ochronnej, która osłania skórę przed działaniem wysuszających ją czynników zewnętrznych – od zanieczyszczeń po suche powietrze. To właśnie tę metodę chcę przetestować na sobie. Zwlekam długo, bo kluczowy okazuje się dobór właściwych kosmetyków.

Pielęgnacyjny drink na bazie wody komórkowej

(Fot. Materiały prasowe)

Na szczęście okazuje się, że w tym wypadku nie zawodzi intuicja i droga prostych skojarzeń: skoro do właściwego nawodnienia organizmu potrzebujemy wody, podobnie musi być w wypadku skóry. Tak trafiam na gamę produktów Hydra Végétal od Yves Rocher o szacie graficznej, która przywodzi na myśl dzień spędzony nad basenem. Głównym bohaterem niebieskiej linii jest woda komórkowa pozyskiwana z edulisa – sukulenta o dużej wytrzymałości na trudne, pustynne warunki. Roślina ta ma zdolność wychwytywania wody z otoczenia i przechowywania jej w liściach. Podobnie działa jej ekstrakt: magazynuje wodę w głębi skóry, rozprowadza ją do wszystkich warstw i ogranicza jej parowanie w celu ciągłego nawadniania. Dzięki temu nie tylko jest doskonałym aktywatorem nawilżenia, lecz także przyspiesza działanie procesów regeneracyjnych i poprawia funkcjonowanie komórek w skórze. Zabieram się do testowania.

Pierwsza fala nawilżenia: Nawilżająco-rozświetlający żel pod oczy Hydra Végétal

(Fot. Materiały prasowe)

Na nagiej, oczyszczonej i dobrze stonizowanej skórze z przyjemnością jako pierwszy sprawdzam lekki żelowy kosmetyk pod oczy. To właśnie skóra w tej okolicy przesusza się najszybciej, nawet w wypadku cer normalnych czy mieszanych. Żelowa konsystencja produktu aż prosi się o to, by kosmetyk przechowywać latem w lodówce. Wtedy przyjemność stosowania jest podwójna, zwłaszcza wieczorem, gdy moje oczy są zmęczone od godzin spędzonych przed komputerem albo tuż po powrocie z wieczorowej imprezy. Żel natychmiast się wchłania, przynosząc niesamowitą ulgę i lekko rozprasowując delikatne linie.

Druga fala nawilżenia: Serum intensywnie nawilżające 100h Hydra Végétal

(Fot. Materiały prasowe)

Obietnica stu godzin nawilżenia jest bardzo atrakcyjna, ale to, czym totalnie zachwyca mnie serum z linii, nie zostało zapowiedziane na opakowaniu. Tym bardziej jestem w szoku, gdy kosmetyk o mlecznej, nieprzezroczystej konsystencji bluruje skórę, zostawiając ją atłasową i wręcz „zalaminowaną”. To efekt, który kiedyś udało mi się uzyskać bardzo dobrą bazą pod makijaż, niestety pełną silikonów. Fakt, że w tym wypadku działa natura, robi na mnie jeszcze większe wrażenie. To produkt-bohater tego zestawienia, który zostanie ze mną już chyba na zawsze.

Trzecia fala nawilżenia: Nawilżająca maska SOS Hydra Végétal

(Fot. Materiały prasowe)

Znakiem rozpoznawczym linii są bez wątpienia ultralekkie konsystencje, co potwierdza maska o formule… kremu. Po nałożeniu jej cienkiej warstwy rozumiem, o co chodzi z określeniem „SOS” na opakowaniu – to świetny opatrunek dla skóry, który natychmiast ją wycisza, koi i przynosi ulgę. Must-have podczas wakacyjnych wojaży, w trakcie których mimo stosowania kosmetyków z wysokim SPF-em i tak potrafią przydarzyć mi się niespodziewane poparzenia. Maskę według instrukcji należy trzymać na skórze przez pięć minut, a następnie nadmiar produktu tylko zebrać wacikiem (produkt iście campingowy!). Moja skóra wypija jednak wszystko, produkt dosłownie w niej znika, co uświadamia mi, jak bardzo potrzebowała nawilżenia.

Czwarta fala nawilżenia: Krem intensywnie nawilżający na dzień i na noc & maska Hydra Végétal

(Fot. Materiały prasowe)

To kosmetyk o najciekawszej konsystencji z całej linii. Określiłabym ją angielskim słowem „bouncy” – jest pół żelowa, pół kremowa i bardzo sprężysta, przez co formuła jakby „przyczepia się” do skóry. Dzięki temu mam wrażenie, że ostatni etap mojego pilotażowego skin floodingu zamyka wilgoć w skórze na symboliczny kluczyk. Cera nie jest przeciążona, w wersji na noc spokojnie mogłaby przyjąć jeszcze jeden produkt, dlatego w kolejnej rundzie testów jako dodatkowy krok stosuję Żel-krem intensywnie nawilżający 48h z tej samej linii. Efekt nawilżenia jest wręcz namacalny – skóra wypełniona wilgocią ma inną strukturę, bliżej jej do baby face.

Inkluzywny must-have

(Fot. Materiały prasowe)

Gdybym miała podsumować linię Hydra Végétal Yves Rocher, zwróciłabym uwagę na jej uniwersalność. To kosmetyki, które z powodzeniem mogłyby znaleźć się też na męskiej półce (sprawdzone!) czy w szafce nastolatki. Dzięki kremowo-żelowym konsystencjom formuły są nie tylko lekkie, lecz także bardzo sensoryczne – zarówno w dotyku, jak i zapachu. Dla osób w dojrzałym wieku mogą stanowić pielęgnację sezonową (idealną podczas urlopu, gdy chcemy, aby wszystko było bezwysiłkowe) albo stosowaną w przerwie między zabiegami medycyny estetycznej, gdy sięgamy po proste składy wspomagające regenerację skóry i przynoszące fizyczną ulgę tej podrażnionej. W końcu sprawdzą się w modnym skin floodingu, ale tym wykonywanym z głową. Zamiast zalewać skórę kolejnymi warstwami tego samego produktu, warto budować nawilżenie formułami, które mają szansę dotrzeć do różnych warstw skóry i działać w swoim czasie, wydłużając efekt (przynajmniej do kilkunastu godzin, bo tyle realnie dzieli nas od kolejnej aplikacji). Za to dla mnie to droga do uzyskania najlepszego przygotowania skóry pod makijaż, gdzie punktem wyjściowym jest wilgotne glow i nawodnienie jej po dniu spędzonym w klimatyzowanym biurze.

Agnieszka Zygmunt
  1. Uroda
  2. Pielęgnacja
  3. Skin flooding trenduje na TikToku. Oto kosmetyki, które sprawdzą się w nim najlepiej
Proszę czekać..
Zamknij