Vasina: Strój sceniczny musi być spektakularny
Projektantka mody i stylistka Moniki Brodki pracuje właśnie nad kreacją artystki na koncert „MTV Unplugged”. Powstanie z dżinsu marki Levi’s, który na scenie przeobrazi się w spektakularny kostium – błyszczący, obszerny, warstwowy. Z Vasiną rozmawiamy o przeszłości i przyszłości mody oraz budowaniu własnego stylu.
Jakie zazwyczaj nosisz dżinsy?
Dziwne, nietypowe, oryginalne. Ostatnio podobają mi się te w luźnym fasonie baggy, o lekko zaokrąglonym kształcie nogawek.
A jak stworzyć z dżinsu kreację sceniczną?
Dla projektanta dżins to tkanina. Nasza praca zaczyna się od materii. Denim stanowi dla mnie kolejne wyzwanie. Ostatnio udało mi się stworzyć kreację z koronek, więc następny w kolejce jest właśnie denim.
W podobny sposób myślę o moich klientach. Są dla mnie płótnem. Mogą być znani albo nieznani, starsi, młodsi, piękni lub nie. Dla każdego wymyślam coś innego.
Na czym polega praca stylisty?
Blisko jej do pracy psychologa. Nie wierzę, że da się ludzi zmienić, ale można pomóc im odkryć własny styl. Wielu stylistów stawia sobie za punkt honoru, żeby spełnić marzenia swoich klientów, a właściwie realizować ich wizję. Ja łączę zawody stylisty i projektanta, więc wymagam od klientów większego zaufania. Tworzę dla nich całościową koncepcję wizerunku, która może im się spodobać lub nie.
Nie każdy jest gotowy na metamorfozę, którą chcę mu zafundować. Miewałam klientów, którzy konsekwentnie obstawali przy swoim złym guście. Niby zgadzali się z moimi uwagami, ale wymyślone przeze mnie szerokie spodnie uparcie zwężali. Nie da się zrobić japońskiego minimalisty z kiczowatego estradowca.
A jak pracuje ci się z Moniką Brodką?
Rozumiemy się w pół słowa. Cenię ją za otwartość. Gdy się poznałyśmy, miała 15 lat. Była czystą kartką, dopiero uczyła się stylu. Przeszła ewolucję, ale metodą małych kroków. Miała intuicję, trafiła na właściwych ludzi, nie bała się eksperymentów. Tak udana współpraca wymaga czasu na dotarcie się.
W co ubierzesz Monikę na koncert „MTV Unplugged”?
To musi być spektakularny strój, bo Monika będzie śpiewać piosenki z płyty „Clashes”, która ma mocną oprawę wizualną.
Levi’s dostarczył mi oryginalny biały denim. I dał wolność twórczą. Marce przyświeca idea personalizacji, zgodnej z moim podejściem do mody. Swoboda ekspresji wymaga tego, żeby strój był dobrany do indywidualnych potrzeb tego, kto ma go nosić. Zwłaszcza strój sceniczny, który ma pokazać osobowość artysty.
Chciałabym z dżinsu Levi’s uszyć trójwymiarową warstwową kreację. Jesteśmy już po pierwszych przymiarkach, teraz krawcowa tworzy formy, które następnie upniemy na Monice. Potem może doszyjemy do materiału kryształy albo czarne kamienie. Zespół też chcemy ubrać na biało albo w pastele.
Ale „MTV Unplugged” kojarzy się raczej z surowością, a nawet szorstkością, chociażby legendarnego koncertu Nirvany z 1994 roku.
U nas będzie inaczej, bo chcemy oddać klimat płyty. To ma być spektakl, bo estrada rządzi się swoimi prawami.
Ostatnio moda kręci się w kółko, powracając wciąż do lat 60., 70., 80. i 90. Vintage to słowo klucz.
W Polsce nadużywa się tego słowa, bo często taniej i łatwiej kupić coś z drugiej ręki niż zainwestować w modę od projektantów. Ja też chciałabym kupować w Comme des Garçons i Maison Margiela, ale mnie na to nie stać. Ci z nas, którzy są przywiązani do metek, wolą szukać ich w second handach. Ale vintage to nie wszystko. Moim zdaniem moda rusza się do przodu, ale te zmiany są rozpisane na lata.
Co jest przyszłością mody?
Technologia. Czekam aż do powszechnego użytku wejdą innowacyjne materiały. Innowacyjne, czyli etyczne, recyklingowane, zrównoważone. Jestem za tym, żeby ograniczyć konsumpcję, a w każdym razie wykorzystywać ponownie to, co już wyprodukowaliśmy. Wymyślono już materiały, które się nie gniotą, nie brudzą, oddychają, ale nie trafiły jeszcze do masowego obiegu.
To nie jest łatwe. Kiedyś pokazów w sezonie było kilkadziesiąt, teraz jest kilkaset. Lubię oglądać dyplomowe kolekcje absolwentów Central Saint Martins i innych szkół mody. W nich widzę przyszłość mody. Ostatnio spodobała mi się suknia, która zamiast ciągnąć się jak tren z tyłu, niejako wyprzedzała modelkę, poruszając się przy każdym jej ruchu. Biała, z motywem niczym z obrazu Wojciecha Fangora, wyglądała jak wykonana z plastiku.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.