– W atelier słuchaliśmy muzyki z lat 70. – opowiada Beckham o inspiracjach, które pozwoliły jej stworzyć kolekcję „lekką, łatwą, wolną”. Pokaz na londyńskim tygodniu mody zbiegł się z premierą linii kosmetyków sygnowanych nazwiskiem Victorii.
Victoria Beckham na dobry czas. Pewnie najlepszy w życiu. W kwietniu świętowała 45. urodziny, w lipcu 20. rocznicę ślubu z Davidem, teraz startuje z własną marką kosmetyczną. Jej debiutancką paletą cieni Pat McGrath stworzyła makijaże modelek na pokazie kolekcji wiosna-lato 2020. Jedno z najważniejszych wydarzeń londyńskiego tygodnia mody miało miejsce dzisiaj w porze lunchu w XIX-wiecznym Durbar Court w londyńskim Westminsterze. W pierwszym rzędzie zasiedli Maya Jama, Helen Mirren i Sinead Burke. Nie mogło zabraknąć Anny Wintour, jednej z największych fanek dawnej Posh Spice.
Ale najważniejszym gościem była dla Victorii jej ośmioletnia córka Harper, która jeszcze na kilka minut przed godziną zero, pomagała mamie za kulisami. Potem pokazała się w sukience jak z wybiegu, tyle że w mniejszym rozmiarze. Towarzyszyli jej oczywiście starsi bracia – Brooklyn, Romeo i Cruz, i tata David. Rodzinna solidarność jest dla Beckhamów najważniejsza. Mąż projektantki jak zwykle jako pierwszy wrzucił na Instagram gratulacje.
A było czego gratulować. Victoria jest w doskonałej formie. Od początku swojej kariery w modzie, czyli od ponad dziesięciu lat, wie, jak sprawić, żeby kobiety wyglądały pięknie. Zaczęło się od obcisłych sukienek, potem przyszedł czas na szerokie spodnie, a w końcu na coraz bardziej sportowe kroje. Teraz jest „lekko, łatwo i wolno”, jak mówi sama projektantka. – Inspiracją są dla mnie współczesne kobiety, które żyją dynamicznie i w zgodzie ze sobą. Panują nad swoim życiem, ale potrafią być spontaniczne. Chciałabym, żeby moje ubrania potrafiły tę energetyczną kobietę dogonić – mówiła dziś Victoria.
Na wybiegu najwięcej dało się zauważyć wpływów mody lat 70-tych. To nie przypadek. W atelier Beckham nawet ścieżka dźwiękowa była dopasowana do tamtej dekady glamouru, wolności i zabawy. Te kontrasty przejawiały się w zestawieniu zwiewnych sukienek i konstrukcyjnych okryć, dziewczęcych falbanek i męskich krat, intensywnych odcieni szmaragdu z przytłumionym beżem.
Jak zwykle u Beckham konstrukcje są nienaganne, ale jest też sporo miejsca dla luzu. Seksowne są bliźniaki (kardigan i dzianinowy sweterek, czyli powracający hit sezonu), androgyniczne garnitury ze spodniami, koszule z dużymi kołnierzami i trencze. Część kolekcji to praktyczne rozwiązania do biura (płaszcze w zestawie z kostiumami, ołówkowe spódnice plus jedwabne bluzki), pozostałe sylwetki, np. sukienki z głębokimi dekoltami, sprawdzą się bliżej zmierzchu. Co je łączy? To, że są piękne. Całkiem zwyczajnie. A tej zwyczajności wciąż nam w modzie mało. Victoria pozostaje idolką współczesnych kobiet, nie tylko w Londynie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.