
Monika Goszcz-Kłos już 20 lat prowadzi własne biuro architektoniczne. A teraz spełniła swoje największe marzenie – otworzyła przestrzeń multidyscyplinarną na warszawskim Starym Mieście. Concept_11 to nowe ważne miejsce na mapie stołecznego designu.
Pierwszą osobą, która dostrzegła jej talent do aranżowania wnętrz, była jej mama. – Gdy byłam mała, brakowało jeszcze w Polsce salonów meblowych, jeździliśmy na ulicę Bartycką w Warszawie, przy której mieścił się sklep z tapetami, materiałami i innymi rzeczami umożliwiającymi urządzenie domu – wspomina Monika Goszcz-Kłos. Była wsparciem dla mamy podczas tych wypraw, ponieważ od małego miała talent do łączenia kolorów, rozwiniętą wyobraźnię przestrzenną, gust i niezwykłą intuicję. W wieku 14 lat zaprojektowała swój pokój, ozdobiła sufit gwiazdkami oraz świecącym księżycem. Wymyśliła oryginalną konstrukcję z płyty gipsowo-kartonowej i pleksi. Monika była uzdolniona plastycznie i chętnie angażowała się w kolejne zmiany, które jej mama wprowadzała w domu. – Moja mama potrafiła zrobić wszystko: kładła tapety, malowała ściany. Nauczyłam się od niej urządzać mieszkanie od podstaw i do dzisiaj wszystko to pamiętam. Doświadczenia nabierałam dzięki temu, że miałyśmy różne nieruchomości rodzinne, a ja zawsze uczestniczyłam w ich urządzaniu i zdobywałam wiedzę „na swoim” – mówi. Ojciec Moniki prowadził zakład stolarski. – Uczyłam się podstaw biznesu od rodziców. Gdy skończyłam 16 lat, chciałam już zacząć pracować, wychowywałam się wśród dorosłych i zależało mi, żeby jak najszybciej taką się stać – opowiada.


Dzisiaj Monika sama mogłaby już uczyć innych. Ma za sobą lata pracy, nie da się zwieść podwykonawcom i wie, że nie ma rzeczy niemożliwych. – Gdy przyjeżdżam na budowę i słyszę, że jest jakiś problem, od razu znajduję rozwiązanie – przyznaje. Kiedy podwykonawcy próbują ją przekonać, że czegoś „nie da się zrobić”, ona ma na to ulubioną, gotową odpowiedź: „Skoro latamy w kosmos, to możemy zmienić konstrukcję i przesunąć ścianę o dwa metry. Znajdziemy sposób”. Zawsze próbuje do skutku, nie poddaje się. – Takie podejście bardzo mi pomaga, żeby wykonać wszystko zgodnie nie tylko z projektem, ale też z zasadami – mówi Goszcz-Kłos. Lubi rozwiązywać problemy, dlatego często wybiera „trudne” wnętrza. Wymyślanie ich i realizacja koncepcji przynosi jej satysfakcję. Gdy czasem napotyka przeszkodę nie do pokonania, stara się zamienić ją w atut. – Ostatnio realizowaliśmy projekt apartamentu połączonego z dwóch lokali. Zaplanowana przez klienta liczba pomieszczeń i ich przeznaczenie kolidowały z pionami kanalizacyjnymi, wymyśliłam więc, że zrobimy podesty z marmuru, które ukryją instalacje. I tak ten element stał się jednym z ważniejszych w całym wystroju – tłumaczy Monika.

Cały tekst znajdziecie w najnowszym wydaniu magazynu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych i online z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.