Wielkimi krokami zbliża się Warsaw Gallery Weekend. Podpowiadamy, co warto już od piątku zobaczyć podczas imprezy, która nad Wisłę ściąga kwiat artystów i kolekcjonerów ze świata, a polskim galeriom pozwala pokazać muskuły.
Tegoroczna ósma edycja WGW pogłębia formułę znaną z poprzedniej odsłony. W Warszawie zaprezentują się nie tylko stołeczne galerie, ale też te, które zgłosiły ciekawy projekt wystawienniczy i przeszły proces selekcji. Można w takiej praktyce widzieć odchodzenie od elitarystycznej pozycji Warszawy, konieczność zasilenia młodą energią albo po prostu krzepnięcie imprezy. Niezależnie od powodów, dla widzów oznacza to rzadką możliwość obejrzenia w jednym miejscu tego, co ciekawe i tętniące nowością, a co wykuwa się na co dzień w Poznaniu czy Gliwicach. Łącznie zaprezentuje się 29 galerii. To, nawet na standardy miejskich weekendów galeryjnych, imponująca liczba. W ramach tegorocznych pokazów nie zobaczymy jednak oczywistych hitów (takich jak np. prezentowana w zeszłym roku wystawa nowych obrazów Wilhelma Sasnala). Jest jednak w czym przebierać. Organizatorzy i selekcjonerzy pokazów zadbali przede wszystkim o dwa, skrajnie różne, typy widzów – tych, którzy chcą sprawdzić, co dzieje się u klasyków (lub co dzieje się wokół spuścizny po klasykach) oraz tych, którzy wolą zobaczyć to, co aktualnie najmodniejsze, najgorętsze i najbardziej na językach. Przedstawiamy więc propozycje dwóch alternatywnych ścieżek po Warsaw Gallery Weekend.
WGW dla poszukiwaczy statecznych wzruszeń
1. Zaczynamy na tyłach Nowego Światu w Fundacji Galerii Foksal (Górskiego 1a). W jej podwojach obejrzymy dwie wystawy zbudowane wokół jednego tematu. Pierwsza z nich to pokaz nowej rzeźby Pawła Althamera. Jak to zwykle w przypadku tego artysty bywa, dość nieoczywistej i w zamierzeniu wchodzącej w fizyczną interakcję z widzem. Powiemy tylko, że przedstawia wielkie zwierzę. Drugi pokaz to również prezentacja obiektów niby-rzeźbiarskich, tym razem nowojorskiego twórcy teatru lalkowego Roberta Antona. Arcyciekawa.
2. Następnie niespiesznie przemieszczamy się w stronę Szpitalnej 8a, gdzie gliwicka galeria Esta prezentuje klasyczne duo show, czyli artystyczny dwugłos, złożony z prac Stanisława Dróżdża i Wandy Gołkowskiej. Dróżdż to oczywiście ikona, którą zawsze warto sobie odświeżyć, a na żywo cieszy oko jeszcze bardziej niż w katalogach aukcyjnych i internecie. Gołkowska z kolei, mniej znana szerokiemu gronu, również ciekawie zabierała się do odczytywania i przepisywania świata. Pokaz na Szpitalnej to dobry pretekst, by zapoznać się z na wskroś intelektualną twórczością awangardzistki.
3. Dalsze kroki kierujemy na Wilczą 29A/12, gdzie lokal_30 przygotował przekrojową wystawę o modzie, emancypacji i biografiach kobiecych. W ramach pokazu obejrzymy prace m.in. Natalii LL i Zuzanny Janin, czyli artystek, które nieźle namieszały w sztuce. Ich wizualny język można rozpoznać z daleka, a w ich myśli można widzieć zapowiedź dzisiejszych przemian kulturowo-obyczajowych umownie zebranych w hasztagu #metoo.
4. Ponieważ poszukujemy klasycznych wzruszeń, spacer po WGW kończymy przy Alejach Jerozolimskich 117. To tu, w galerii Monopol, obejrzymy prace rysunkowe Łukasza Korolkiewicza z lat 70. To troszkę inny Korolkiewicz niż ten, którego znamy z przeestetyzowanych figuratywnych płócien. Na prezentowanych papierach znalazły się psychodeliczne migawki z popartu i surrealizmu. Warto obejrzeć jako przypis do klasycznych prac artysty.
WGW dla tropicieli nowych ikon
1. Zaczynamy na Saskiej Kępie w Le Guern (Katowicka 25/1). Galeria pokazuje prace Pawła Matyszewskiego, młodego artysty, który świetnie odnajduje się w medium malarskim. Jego płótna są interesujące formalnie, rozwibrowane kolorami, nieprzegadane. Czysta przyjemność.
2. Przy Krochmalnej 3 poznańska galeria High prezentuje rzeźby i obrazy Nickolaia Zhuka i Louisa Gary’ego. Intrygujące wizualnie, na wskroś modne, zmysłowe (ryzykując ukamienowanie przez art world pozwolimy sobie powiedzieć – w dobrej i ciekawej palecie barw, która będzie świetnie wyglądać we wnętrzu młodego kolekcjonera). Ale prawdziwą jazdę bez trzymanki High oferuje w drugiej lokalizacji przy Chmielnej 73B. Tutaj obejrzymy prace Przemka Pyszczka, który brawurowo porusza się po estetyce postsocjalistycznej, sięgając szerokim gestem do modernistycznego myślenia o kolorze i formie. Pyszczek to tyleż postać ze świata sztuki, co popkultury. Jego prace zaciekle licytowano na aukcjach w ubiegłym sezonie, można się więc spodziewać, że jego wystawa przyciągnie rzesze młodych fanów, którzy już obserwują go w social media.
3. Po drodze zahaczyć możemy o róg Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej, gdzie krakowski kolektyw artystyczny Potencja zorganizuje małe targowisko, prezentując parafernalia, czyli rzeczy osobiste, zgromadzone przez lata działalności. Ma być lumpiarsko, oddolnie, a nawet skandalizująco. Dla widzów o mocnych nerwach.
4. Malutki skok na Jerozolimską 51/2 i jesteśmy w przestrzeni zajmowanej przez poznańską galerię Rodriguez. Tu obejrzymy prace Michała Martychowca, który robi już karierę na świecie, w tym w Chinach. Ascetyczny język, kontemplacyjny charakter prac, brawurowa gra mediami. Polecamy tego artystę!
5. Na koniec, jeśli jeszcze nam mało, możemy odbić do przestrzeni zajmowanej przez galerię Polana (Rudawska 2/2), żeby obejrzeć prace Mikołaja Sobczaka (w ramach wystawy osnutej – znów – wokół wątków kobiecych). Sobczak został już namaszczony przez kolekcjonerów jako artysta-prowokator, artysta-głos wykluczonych, dzikie dziecko współczesnego malarstwa.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.