Makijażystka Kamila Wiedeńska-Strzelczyk 7 kwietnia, już po raz piąty, organizuje warsztaty make-upu dla kobiet. Dlaczego warto na nie pójść?
W dobie tutoriali internetowych wydawałoby się, że malować każdy może. Ale nie każdej dziewczynie jest dobrze w fioletowych ustach, morelowym różu, czy oliwkowym podkładzie. Pakiet porad dla każdej kobiety – niezależnie od rodzaju cery, karnacji czy typu urody – przygotowała makijażystka Kamila Wiedeńska-Strzelczyk.
Od teorii do praktyki
Hasłem przewodnim makijażystki jest: „Zainspiruję ciebie do malowania siebie”. Makijażystka, która ma 21-letnie doświadczenie w branży beauty, zna wiele kobiet i wie, że niezależnie od tego, jaki wykonują zawód i ile mają lat, zdarza im się popadać w schematy. Są dziewczyny, które bez czarnej kreski na górnej powiece nie wychodzą z domu i takie, dla których róż to pewniak. A przecież możliwości podkreślenia urody jest nieskończenie wiele!
Hasło ma więc zachęcić kobiety do zabawy makijażem. Na co dzień większość z nas godzi tyle obowiązków, że trudno nam znaleźć odpowiedni moment na to, by usiąść przed lustrem, popatrzeć w swoje odbicie i odpowiedzieć na pytanie, co w sobie lubię najbardziej. Kamila Wiedeńska-Strzelczyk podpowiada, że właśnie to powinnyśmy podkreślać, bo każda kobieta jest wyjątkowa.
– Chcę przekonać kobiety do naturalnego makijażu, zerwania z utartymi schematami i zabawy. Najważniejsze w moich warsztatach jest to, żeby grupa przejęła moją pasję – mówi Kamila Wiedeńska-Strzelczyk.
Stara się, żeby jej warsztaty nie ograniczały się do wykładu, teorii czy prezentacji makijażu na modelce. Prawdziwa zabawa zaczyna się wtedy, gdy pojawiają się pytania. Kamila wychodzi z założenia, że nie ma głupich pytań.
– Wkładam w organizację warsztatów dużo serca. Staram się przekazać niezbędną wiedzę. Trendy i tendencje są ważne, ale życie pokazuje, że nie każdemu we wszystkim jest dobrze. To, że modne są czerwone usta, nie oznacza, że wszystkie mamy je tym kolorem malować. Są typy urody, do których czerwona szminka nie pasuje. I taką wiedzę też na warsztatach staram się przekazać – mówi makijażystka.
Czas na blask
Kamila Wiedeńska-Strzelczyk słynie z bardzo naturalnego sposobu malowania skóry. Zawsze jest nieskazitelna, przepięknie rozświetlona, z genialnym efektem glow , który każda dziewczyna zna, ale niekoniecznie potrafi sięgać po odpowiednie produkty, by go osiągnąć. Albo nie zna techniki, która podkreśliłaby jej urodę, a nie uwypukliła niedoskonałości. Niestety instagramowy glow bywa przerysowany i daleki od stylowego makijażu.
– Myślą przewodnią warsztatów jest Be My Glow Girls, bo uwielbiam blask i rozświetloną cerę. Staram się wytłumaczyć różnicę między makijażem dziennym a instagramowym. Brwi od linijki to nie jest dobry pomysł na co dzień. Podobnie jak konturowanie. A ten wcale nie został stworzony przez makijażystę Kardashianek, tylko przez starożytnych Egipcjan. Już na popiersiu Nefretete widać próby uwypuklenia kości policzkowych i podkreślenia rysów twarzy. Ten rys historyczny również staram się przekazać na warsztatach – mówi Kamila Wiedeńska-Strzelczyk.
Podobnie jak zbyt ciężkie brwi, zbyt widoczny i ciemne konturowanie w świetle dziennym wyglądają karykaturalnie, taka sama sytuacja ma miejsce ze zbyt obfitą ilością rozświetlacza na skórze. Albo z jego nieodpowiednią do kondycji lub rodzaju cery konsystencją. Tutaj Kamila służy doświadczeniem, pokazując, w jaki sposób dopasować dany trik do skóry.
– Muzą warsztatów Glow & Eyeliner jest moja 16-letnia córka, która ma suchą skórę, więc zaprezentuję na niej tzw. mokry glow (wykonany płynnym rozświetlaczem). Ale później wezmę dla kontrastu kogoś z publiczności, żeby pokazać, jak przy cerze mieszanej lub tłustej wykonać równie spektakularny glow suchymi rozświetlaczami. To dla mnie wyzwanie i próba pokazania, że każda z nas jest inna. Żeby uczestniczki mogły się czegoś nauczyć, muszę opowiedzieć o instagramowej nienaturalności. Pokazuję, że zbyt dużo glow jest też niezdrowe i niestrawne. Skóra wygląda na mocno przetłuszczoną i ciężką – wyjaśnia makijażystka.
Dobra linia
Druga część warsztatów 7 kwietnia będzie poświęcona technice malowania kresek eyelinerem. Niewiele kobiet potrafi to robić dobrze, a te, które na co dzień malują czarną lub kolorową linię na powiece, zwykle popadają w rutynę.
– Eyeliner to sztuka nie tylko podkreślania oka, ale przede wszystkim dopasowania kształtu linii do jego budowy oraz wykonania dwóch symetrycznych kresek na lewym i prawym oku. Trening czyni mistrza. I ten fakt też wielokrotnie na warsztatach podkreślam. Uczymy się swojej budowy oka. Trzeba mieć zdolności lub wprawę, ale i w jednym i drugim przypadku, przede wszystkim pokorę. Nie ma ludzi, którzy od razu potrafią pomalować wszystko – mówi Kamila Wiedeńska-Strzelczyk.
I dodaje, że na warsztatach chce pokazać więcej technik i możliwości malowania kreski, żeby udowodnić, że na stylizowanych na Audrey Hepburn czy Twiggy się nie kończą. Przekonanie, że kobieta o opadającym kąciku oka nie powinna używać eyelinera, to mit. To tylko kwestia kształtu tej linii i rozpoczęcia jej oraz zakończenia w najbardziej korzystnym dla oka miejscu.
– Te warsztaty są przede wszystkim po to, żeby dodać kobietom pewności siebie. Mają sprawić, że każda z ich uczestniczek poczuje się piękna i wyjątkowa. Chcę, żeby to było kobiece święto, a wszystkie uczestniczki czuły się zrelaksowane– dodaje makijażystka.
Za każdym razem makijażystka stara się zrobić warsztaty w innym tematycznie miejscu. Gdy myślą przewodnią był taniec, odbyły się w szkole tańca Michała Malitowskiego. Innym razem na wystawie Fangora, czy z fotografią w tle w Studiu Las. O lokalizacji kwietniowych warsztatów Wiedeńska-Strzelczyk poinformuje dopiero na dwa tygodnie przed terminem.
Warsztaty trwają ok. 4 godzin, a ilość uczestniczek to maksimum 20-25 osób.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.