Wieczna młodość po japońsku
Japonki wyglądają młodo bez względu na wiek. Nie obawiają się też upływu czasu, ich skóra promienieje, a one same sztukę dbania o siebie opanowały do perfekcji. Teraz dzięki linii kosmetyków Bielenda Japan Lift możemy poznać ich sekret.
Piękno jest obsesją Japończyków. Mogą o nim mówić bez końca. A dbanie o urodę (zarówno własną, jak i wszystkiego wokół) traktują bardzo poważnie. Dlatego to profilaktyka, a nie medycyna estetyczna jest dla mieszkanek Kraju Kwitnącej Wiśni najważniejsza. W gabinetach kosmetycznych, salonach spa i onsenach, czyli gorących źródłach, można spotkać mamy z małymi córeczkami. Wcale nie dlatego, że nie miały ich z kim zostawić. Dziewczynki od najmłodszych lat uczą się, jak pielęgnować ciało. Japonki starają się przez proces dojrzewania przejść możliwie jak najłagodniej, z szacunkiem do siebie. Skupiają się więc na dbaniu o jakość i zdrowie skóry, o dobrą kondycję ciała, o sprawność umysłu, o kontrolę nad emocjami. A piękno? Liczą się harmonia oraz pewność siebie i swego ciała. To cechy trudne do uchwycenia, ale przy spotkaniu na żywo – natychmiast rozpoznawalne.
Kodeks piękna
Zasad, którym Japonki zawdzięczają swoją nieskazitelnie gładką skórę, jest pięć. Po pierwsze, regularnie nawilżać (kosmetyki i woda), po drugie, nie opalać się, po trzecie, jeść zdrowo (czyli mało!). Czwarta reguła to codzienne masowanie i opukiwanie skóry. Zaczyna się już na poziomie oczyszczania twarzy (zazwyczaj dwuetapowego, solidnego, pod prysznicem, a nie nad umywalką), a kończy się na aplikowaniu kosmetyków. Bez względu na rodzaj produktu zawsze jest on wklepywany lub nakładany z jednoczesnym delikatnym podciąganiem skóry do góry, wbrew siłom grawitacji. Taki rytuał powtarzany dwa razy dziennie fenomenalnie poprawia jakość skóry i mięśni oraz wpływa korzystnie na wygląd całej twarzy. Japończycy specjalizują się w masażach tej części ciała. To tutaj powstały takie techniki jak anma (lub amma), kassaji czy wreszcie kobido, który w ciągu kilku ostatnich lat zawładnął zachodnim światem beauty. Dziś jest obecny praktycznie w każdym gabinecie kosmetycznym. Do jego popularyzacji przyczyniła się japońska makijażystka i stylistka fryzur Yukuko Tanaka, która w internecie pokazała światu liftingujący masaż twarzy odmładzający o 10 lat. Co więcej, masaż można wykonać samodzielnie w domu.
Dotyk młodości
Większość japońskich technik masażu bazuje na tradycyjnych metodach, niektóre sięgają nawet XV wieku. Rezultaty tych zabiegów są niesamowite. Kobido poprawia kontury twarzy, przywracając im wyrazistość, likwiduje „chomiczki”, podnosi policzki, spłyca bruzdy nosowo-wargowe, pomaga zmniejszać worki pod oczami, a nawet redukować opadanie powiek. Rozprostowuje lwią bruzdę między brwiami i poprzeczne zmarszczki na czole. Sprawia, że skóra staje się bardziej jędrna i promienna. Z kolei metoda kassaji, w której używa się bazaltowego kamienia utrzymującego temperaturę ciała masowanej osoby, to przede wszystkim drenaż, który poprawia krążenie krwi i chłonki i natychmiast (oraz długofalowo) likwiduje obrzęki. Samodzielne masowanie podczas nakładania kosmetyków w domu, wykonywane regularnie, pobudza krążenie. Dzięki temu skóra staje się lepiej dotleniona i odżywiona. Pomimo tego, że taki masaż jest dość krótki i delikatny, pomaga uwolnić napięcia i relaksuje. Jedyny warunek – należy robić to systematycznie, bo wtedy naprawdę działa. Szybko znaczy powoli, ale bez przerw… – mówi japońskie przysłowie.
Liczy się wnętrze
Wiecznie młode Japonki udowadniają, że nie potrzebujemy ogromnej kolekcji produktów. Wystarczy kilka, ale perfekcyjnie dopasowanych do potrzeb skóry i absolutnie najwyższej jakości. I tu pojawia się piąty filar japońskiej pielęgnacji, czyli najlepsze składniki stworzone przy użyciu najnowszych technologii. Japońska filozofia piękna, w której tradycyjne rozwiązania stosowane w opiece nad cerą łączą się z nowoczesnymi formułami i składnikami anti-aging najnowszej generacji, stała się inspiracją do stworzenia linii Bielenda Japan Lift. Przeciwzmarszczkowo-liftingująca formuła oparta jest na synergii trzech składników aktywnych. Tworzy ją połączenie biomimetycznego peptydu Syn®Ake, peptydów ryżowych i wybranej substancji botanicznej o azjatyckim rodowodzie. W zależności od kosmetyku są to: ekstrakt z sake, ekstrakt z jaśminu, ekstrakt z żeń-szenia, olej kameliowy, wyciąg z wiśni lub proteiny jedwabiu. Nie ma tu żadnego nadmiaru produktów, zamiast tego – prostota i skuteczność. Serię Bielenda Japan Lift tworzą dopasowane do potrzeb kobiet w różnych wieku (40+, 50+, 60+ i 70+) kremy na dzień i na noc oraz uniwersalne serum regenerujące i nawilżający krem pod oczy. Warto dodać, że Japonki kochają maseczki. Używają ich co najmniej raz w tygodniu! Często kładą się w nich spać, by pozwolić składnikom aktywnym na maksymalne działanie. W linii Japan Lift nie zabrakło więc także cudownej maseczki o działaniu rewitalizującym. Gwiazdą serii jest innowacyjny składnik Syn®Ake, czyli aktywny biotechnologicznie peptyd odtworzony na wzór toksyny z jadu żmii. Jest on całkowicie bezpieczny, bo poprzez blokowanie cyklicznych mikroskurczy mięśni twarzy, odpowiedzialnych za powstawanie zmarszczek, zapewnia skuteczne wygładzenie linii mimicznych oraz widoczny lifting skóry. Jego egzotyczni towarzysze są skromni, ale potężni, a skóra dzięki nim wygląda młodziej z dnia na dzień. Peptydy ryżowe stymulują naturalne procesy regeneracji skóry, zwiększają produkcję kolagenu i pobudzają komórki do odnowy. Proteiny jedwabiu regenerują skórę, wygładzają ją i zapobiegają jej wysuszeniu. Olej tsubaki poprawia elastyczność i wspomaga redukcję zmarszczek. Ekstrakt z sake łagodzi podrażnienia, wspomaga redukcję przebarwień oraz rozświetla cerę. Wyciąg z żeń-szenia poprawia mikrokrążenie oraz stymuluje odnowę naskórka. Ekstrakty z jaśminu zapobiegają utracie wody z naskórka, a wyciągi z owoców wiśni rozjaśniają przebarwienia. Kosmetyki Japan Lift mają niezwykle przyjemne, delikatne konsystencje i sprawią przyjemność już na etapie aplikacji. Teraz, gdy znamy już sekrety Japonek, nic nie stoi na przeszkodzie, by cieszyć się młodością przez długie lata. I śmiać się z osób drżących na myśl o upływie czasu. A że ze śmiechu robią się zmarszczki? Nie można być zbyt doskonałym, bo to nudne. Japońskie wabi-sabi, czyli miłość do rzeczy nieoczywistych, dotyczy także urody.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.