Pisały o nim najważniejsze dzienniki i najważniejsze nazwiska branży mody, jakie tylko może sobie wyobrazić projektant. I wszyscy pisali o jego kolekcjach, a nie o jego sławie – mówi Marcin Różyc, kurator wystawy „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje”. Ta największa ekspozycja w historii Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi zaprezentuje całą historię twórczości Arkadiusa. Zaprezentowane zostaną wszystkie jego kolekcje, a także dzieła innych twórców, nawiązujące do lat aktywności artystycznej projektanta. „Vogue Polska” jest patronem medialnym wydarzenia.
Był rok 1999, gdy Arkadiusz Weremczuk, pochodzący z Parczewa niedaleko Lublina, zaprezentował swoją dyplomową kolekcję w londyńskim Central Saint Martins. „Semen of the Gods” pełna była mitologicznych odniesień, które młodziutki projektant przekuł w wyraziste konstrukcje, przywołujące na myśl między innymi morską pianę, z której wyłania się postać Afrodyty. Na wskroś nowoczesne, poruszające, dojrzałe – te projekty intrygowały i zostawały w pamięci na dłużej. Już wówczas zwróciła na niego uwagę Suzy Menkes. W kolejnym sezonie z kolekcją „Lucina,O!” już jako Arkadius zadebiutował podczas London Fashion Week. Od tamtej pory jego moda regularnie była komentowana przez najważniejsze dziennikarki w branży, takie jak Cathy Horyn z „The New York Times” czy Hilary Alexander z „Daily Telegraph”, zyskał też wsparcie od swojej pierwszej wpływowej fanki, Isabelli Blow. Jego kariera rozwijała się w błyskawicznym tempie, już w 2000 roku został zaliczony do czołówki dziesięciu mistrzów brytyjskiej mody; znalazł się w ten sposób obok Alexandra McQueena, Vivienne Westwood, Paula Smitha czy Stelli McCartney.
Najważniejsze motywy w twórczości Arkadiusa
– Tytuł „Wielkie namiętności” odwołuje się trochę do histerii, którą Arkadius wywołał, ale przede wszystkim to jest jeden z najważniejszych składników jego mody. Namiętność, seks, bezpruderyjność – to wątki, które przeplatały się w jego pracach niezmiennie – mówi Marcin Różyc, kurator wystawy. I faktycznie, dyplomowe projekty nosiły w sobie ogromną zmysłowość, uwydatniały ciało, podkreślały pożądanie, nie unikały prostej, lecz jednocześnie sugestywnej symboliki, jak choćby pełne życia pąki kwiatów czy krwiste zabarwienia na nieskazitelnie białej tkaninie. – Wystawa skupi się na ikonograficznym ujęciu kilkunastu kolekcji, każdej z nich będzie towarzyszył esej przybliżający motywy przewodnie – dodaje kurator, zdradzając, że mimo ogromnych zbiorów, które pozyskało CMWŁ, nie będzie to wystawa poprowadzona chronologicznie.
– W pewnym sensie będzie to retrospektywa, natomiast skupimy się dokładnie na treści jego poszczególnych kolekcji, na odbiorze jego prac nie tylko w Polsce, lecz także na świecie, gdzie – w przeciwieństwie do naszego kraju – miał tylko bardzo dobrą prasę. Pisały o nim najważniejsze dzienniki i najważniejsze nazwiska branży mody, jakie tylko może sobie wyobrazić projektant. I wszyscy pisali o jego kolekcjach, a nie o jego sławie.
Arkadius wraz z towarzyszącymi jego kolekcjom namiętnościami bywał łakomym kąskiem dla lokalnej prasy plotkarskiej. Po szeregu londyńskich sukcesów przyszła pora na warszawski rozdział, czyli pokazy w łamiących dotychczasowy schemat lokalizacjach oraz wyjątkowy, nowoczesny butik u zbiegu ulic Mokotowskiej i Kruczej. Data otwarcia sklepu zbiegła się z premierą bodaj najsłynniejszej kolekcji na wiosnę-lato 2004: „United States of Mind”. Lokalne gwiazdy z lubością sięgały po przesiąknięte wielokulturową symboliką ubrania i dodatki, w tym nieduże torebki w czerwono-biały wzór kefiji (tzw. arafatki) czy patchworkowe topy, łączące wspominany deseń z grafiką Statui Wolności. – To jedna z najciekawszych politycznych i antywojennych wypowiedzi w historii mody. Obecne w niej arabskie, żydowskie i północnoamerykańskie symbole komentowały i wciąż niestety komentują krwawy konflikt palestyńsko-izraelski. Arkadius obnażył nonsens wojny i ludobójstwa – zaznacza Marcin Różyc. Co ciekawe, w późniejszych latach symbolika kefiji była dość często pomijana, pozostawiając samą geometrię wzoru, np. u Marca Jacobsa czy Isabel Marant. Arkadius pozostawał w szacunku do genezy takich artefaktów. Podobny szacunek ma do religii.
Świątynia i aspekt religijny w kolekcjach Arkadiusa
A wątki religijne w twórczości Arkadiusa są niemożliwe do pominięcia. Projektant niejednokrotnie poprzez swoją sztukę wyrażał fascynację kościołem, wiarą, motywem świątyni w ogóle. Szczególnie świątyni w kontekście ludowym, obrzędowym i odświętnym, wraz z postacią Maryi, której w pewnym momencie podarował nawet spodnie – „Virgin Mary Wears The Trousers”. W tej samej kolekcji znalazła się podobizna projektanta w cierniowej koronie.
– Będziemy budować coś w rodzaju świątyni, bo przecież aspekt religijny był dla projektanta równie istotny co seksualny – zapowiada kurator wystawy. – U niego nic nie było chłodne, wyważone, minimalistyczne. Za przykład weźmy świątynię Afrodyty w Koryncie, która była jednocześnie domem publicznym. Do fascynacji dołóżmy renesansowe kościoły z Lubelszczyzny, skąd wywodzi się Arkadius. Całość będzie zaprezentowana w scenografii, którą przygotowuje nam Zuza Golińska. Mam taką zasadę, że zamiast współpracować z projektantami wystaw, wolę pracować z artystkami i artystami, którzy mają architektoniczny sposób myślenia.
Na podstawie różnych inspiracji będziemy budować w muzeum układ typowo świątynny, zresztą cała dolna sala przypomina nieco trójnawową świątynię, więc mamy znacznie ułatwione zadanie. Całość zostanie zrealizowana w charakterystyczny dla Zuzy minimalistyczny, architektoniczny sposób. I w tej świątyni będziemy jednocześnie wyznawać kult jednostki, lecz także poddawać go krytyce.
Przygotowania do wystawy, czyli co składa się na archiwum Arkadiusa
Prace nad wystawą zaczęły się już pięć lat temu, gdy Marcin Różyc został zatrudniony w CMWŁ, by tworzyć kolekcje mody współczesnej, czyli tej od 1989 roku do dziś. – Od dawna byłem w kontakcie z Arkadiusem, więc wiedziałem o istnieniu jego archiwum. Dzięki funduszom NIMOZ (Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów) wspierającym budowanie zbiorów muzealnych mogliśmy odkupić od niego ponad tysiąc obiektów. Obecnie jesteśmy w posiadaniu wszystkich jego czternastu kolekcji. Są one w różnym stanie zachowania. Okazało się, że przez długi czas znajdowały się u osoby prywatnej w Szkocji, gdzie warunki dla materiałów są dość trudne. Nieodpowiednio przechowywane tkaniny strasznie się niszczą, nie pomogła powódź, którą przetrwały. Postanowiliśmy kupić wszystko i wyselekcjonować najważniejsze elementy. W Centralnym Muzeum Włókiennictwa jest cudowny dział konserwacji, ubrania przechodzą teraz gruntowną konserwację, bo trzeba pamiętać, że tkanina jest bardzo ulotna. Specjalistki z tego działu to prawdziwe cudotwórczynie. Choć na przykład w kolekcji „Paulina” były konstrukcje ze słomy i to było dla nas wyzwaniem, by wyjmowane z pudeł nie zamieniły się całkowicie w proch.
Dziś prace konserwacyjne mają się już ku końcowi, a koncepcja wystawy jest dokładnie opracowana. W swoistej paraleli kolekcjom i obiektom związanym bezpośrednio z Arkadiusem towarzyszyć będą dzieła Radka Anais Laró, Sebulca, Łukasza Stokłosy i Ewy Wacherlohn. Artyści dostali za zadanie zinterpretować zagadnienia obecne w twórczości Arkadiusa. Ekspozycję urozmaicą też tkaniny artystyczne ze zbiorów muzeum, m.in. prace Joanny Hasior z lat 60. i 70. XX wieku. Otwarcie wystawy „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje” planowane jest na 9 czerwca 2024 roku. Ekspozycja będzie dostępna do jesieni roku 2025.
Warto dodać, że to pierwsza na świecie wystawa podsumowująca twórczość Arkadiusa. Jest ona efektem konsekwentnie budowanej od kilku lat przez Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi kolekcji polskiej mody współczesnej, będącej istotną częścią zbiorowego dziedzictwa kulturowego.
„Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje”, wystawa w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi czynna od 9 czerwca 2024 do jesieni 2025, kurator: Marcin Różyc
Prace: Arkadius, Joanna Hasior, Radek Anais Laró, Sebulec, Łukasz Stokłosa i EwaWacherlohn.
Architektura wystawy: Zuza Golińska.
Patronat medialny: „Vogue Polska”
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.