Nie znam się na sztuce i nigdy nie byłam w Kijowie, ale po przeczytaniu książki Ewy Sułek „Chłopak z pianinem” wybrałabym się na spacer po tym mieście z mapą murali w ręku.
Piętnastopiętrowy blok na Prospekcie Bażana w Kijowie. Na jednym boku wyrósł olbrzymi święty Michał Archanioł i oślepia przechodniów złotą zbroją. Lecz tak naprawdę jest ich dwóch – on i jego lustrzane odbicie. Zaproszono Michała, by chronił przed wrogiem. Ma przypominać o konflikcie pomiędzy Ukrainą a Rosją. Na Krymie i w Donbasie. Autor malowidła: amerykański artysta występujący pod pseudonimem Gaia.
Na innej ścianie, niższego akurat budynku przy ulicy Gusowskiego, młoda dziewczyna brodzi w wodzie. Krajobraz jak po powodzi, wody dosyć. Dziewczyna trzyma wiązkę drewna na odbudowę domu albo – w domyśle – kraju. Autor: Fintan Magee z Australii.
Tymczasem z domu na ulicy Starowokzalnej patrzy władczo Pawło Skoropadski. Na głowie ma czapkę z karakułów, na kolanach spoczywa berło. Bohater. W 1918 roku obwołał się hetmanem Państwa Ukraińskiego pod protektoratem wojsk niemieckich i austro-węgierskich, które miały obronić młody kraj przed Rosją Sowiecką. Autor zbiorowy: dwunastu artystów z grupy Kailas V.
Zaś z odremontowanej kamienicy, w krajobrazie jak z kolorowego, uporządkowanego miasta wynurza się, niczym rusałka, Ukrainka w ludowym stroju, w wianku na głowie. Autorzy: Seth Globepainter z Francji i Aleksiej Kisłow z Ukrainy.
Tak malują tu domy.
Nie znam się na sztuce i nigdy nie byłam w Kijowie, ale po przeczytaniu książki Ewy Sułek „Chłopak z pianinem” wybrałabym się na spacer po tym mieście z mapą murali w ręku. Jest zresztą taka mapa. Powstała w 2016 roku, a murali naliczono aż sto trzydzieści siedem. Artyści zjechali się z całego świata. Szukali, jak namalować wolność, zniewolenie i pokój dla Ukrainy. Ich prace są posumowaniem, czy raczej echem, Rewolucji Godności z przełomu 2013 i 2014 roku.
*
Od samego początku protestom na Majdanie towarzyszyły działania artystyczne. Kwitł street art, a mury i płoty codziennie zapełniały się nowymi plakatami oraz muralami. Uliczna sztuka dostała temat najbardziej oczywisty z możliwych. Była spójna, rewolucyjna, narodowa, religijna, bo chciał tego czas. Na ulicach odbywały się performanse, a barykady zamieniały się w nieformalną galerię sztuki. Rewolucja to przecież nie tylko walka, ale i twórczość.
„Każdy powinien robić dla rewolucji to, co umie najlepiej. Dlatego jedni byli na Majdanie, żeby budować barykady, inni - by przyrządzać jedzenie, kolejni – aby leczyć. (…) Ja znam się na IT, muzyce i podróżach. Zacząłem się zastanawiać, jak mogę wykorzystać te umiejętności, żeby zainspirować ludzi do kontynuowania rewolucji w chwilach zwątpienia, jakich było wiele. (…) Do głowy przyszło mi pianino”. Tak opowiada Markijan Macech o rewolucyjnym – artystycznym Kijowie.
Z ojcem i kolegą zdobyli pianino, pomalowali na żółto-niebiesko – w ukraińskie barwy narodowe – przetransportowali ciężarówką na ulicę Bankową i ustawili przed policyjnym kordonem. Nie mieli żadnego planu. Gdy wyładowali instrument, czekali, co się wydarzy. A przecież wokół bardzo się działo.
W końcu podszedł do nich mężczyzna, który okazał się nauczycielem muzyki. Zagrał ukraińską piosenkę, ludzie zaczęli śpiewać. Poleciała kolejna melodia, kolejna i kolejna. Ojciec Markijana, Ołeh rzucił hasło, że trzeba zrobić zdjęcie
Tłum na chwilę rozstąpił się, a przy pianinie usiadł Markijan. Miał wyjątkową publiczność: zwarte szeregi policjantów w hełmach na głowach i z metalowymi tarczami w dłoniach. Zdaje mi się, że gdy tak stali jeden przy drugim, było im cieplej niż Markijanowi. Tego dnia temperatura w Kijowie spadła dużo poniżej zera, a pianiście kostniały palce na klawiszach.
Gdy jego przyjaciel Andrij naciskał migawkę aparatu, policja nawet nie drgnęła. Zdjęcie stało się viralem w ciągu godziny. Pianino przewieziono na Majdan. Potem kupiono kolejne i urządzano regularne koncerty.
Innym razem artyści z Majdanu skrzyknęli blisko dwustu ochotników i każdemu dali po lustrze. Znowu stanęli naprzeciw policjantów, którzy tym razem mieli patrzeć na swoje odbicia. W pewnym momencie dziewczyny wyjęły z torebek szminki, umalowały usta na czerwono i zaczęły składać pocałunki na odbitych w lustrach policzkach, jakby całowały funkcjonariuszy. Raz, drugi, trzeci, w różnych miejscach obleganego Majdanu.
*
8 grudnia 2013 roku na Majdanie zebrało się z milion osób. Tak wspomina artystka Eugenia Belorusets, a jeśli się myli, to o kilka tysięcy. Stał tam jeszcze pomnik Lenina. Kobiety z miasteczka Dymitrow w Donbasie, które przyjechały do Kijowa bronić starego porządku, osłaniały pomnik swoimi ciałami. Lecz ludzie owinęli gruby sznur wokół kamiennej głowy. Szarpnęli. Lenin trochę się opierał. Spadał z cokołu przez dwie sekundy.
Eugenia Belorusets zebrała kamienny złom po wodzu z pomników zwalonych w różnych miastach Ukrainy. Nazwała instalację „Złóżmy głowę Lenina na nowo”.
W Kijowie po Leninie został cokół. 3 lutego 2014 roku stanął na nim złoty kibel, ponoć zabrany z posiadłości ukraińskiego dyktatora, Wiktora Janukowycza. Dwa lata później meksykańska artystka Cynthia Gutierrez zbudowała tam rusztowanie, a instalację nazwała „Inhabiting Shadows” (Zasiedlić cienie). Kijowianie mogli wspiąć się na postument i spojrzeć na miasto z perspektywy, z której przez kilkadziesiąt lat patrzył kamienny Lenin.
A później Isa Carillo, też z Meksyku, dokonała ostatniej artystycznej ingerencji w miejsce po pomniku wodza proletariackiej rewolucji. Obsadziła postument miętą i rozmarynem, bo uznała, że zioła „w sposób symboliczny uleczą miejsce naznaczone krwią – nie tylko przez postać Lenina, lecz również historię okupacji nazistowskiej, kiedy pod pomnikiem dokonywano egzekucji. Zostanie osiągnięta naturalna harmonia”.
*
Na kijowski Majdan przychodził też chłopak, zawsze ubrany w czerwony kask budowlańca. Z urody przypominał bardziej Greka niż Ukraińca. Nazywał się Serhij Nigojan.
Fotograf Maksym Belousow zrobił mu zdjęcie, które zamieszczono na stronie internetowej magazynu „Art Ukraine”. 22 stycznia 2014 roku, o szóstej nad ranem, dwie kule przebiły ciało, głowę i szyję Serhija. Był pierwszą ofiarą Majdanu.
Wkrótce fotografia wykonana przez Belousowa została przerobiona na szablon, który wykorzystywano do zdobienia tarcz ochronnych, barykad, koszulek. W 2016 roku podobiznę Nigojana przeniósł na ścianę domu przy ulicy Mychajliwskiej portugalski artysta Alexandre Farto, pseudonim Vhils. Powiedział: „Jego oczy to oczy całej Niebiańskiej Sotni” – tak nazywano ofiary Rewolucji Godności.
Serhij był w końcu niezwykle przystojnym mężczyzną.
*
Dużo dowiedziałam się o naszych sąsiadach od Ewy Sułek. Polecam jej książkę, bo myślę, że każdy, kto ją przeczyta nabierze ochoty, by pojechać do Kijowa. A może – co równie ważne – gdy spotka na ulicy studenta z Ukrainy, po prostu uśmiechnie się, po koleżeńsku, a nie z wyższością. Naprawdę warto.
Ewa Sułek. „Chłopak z pianinem. O sztuce i wojnie na Ukrainie”, PWN
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.