Polska artystka Maria JJ Juchnowska prowadzi w Oslo markę Mari JJ Design zajmującą się projektowaniem ceramiki użytkowej oraz biżuterii artystycznej wykonywanej z porcelany. W swojej pracy łączy design, sztukę i rzemiosło.
– Uwielbiam pracować w materii. A ceramika to jeden z najbardziej tradycyjnych materiałów na świecie. Kojarzy się z pierwszymi naczyniami, którymi posługiwał się człowiek. I ogniem, który wypalał. Dziś pojawia się w sztuce, designie, i wnętrzach – tłumaczy mi mieszkająca w Oslo Maria JJ Juchnowska. – Moją misją jest propagowanie ceramiki. Bo jest nie tylko piękna, ale i ekologiczna – dodaje artystka.
W swoim studio w Oslo tworzy unikatowe obiekty. Wykonuje je w całości ręcznie. Do jej najsłynniejszych projektów należą naczynia „Useful-Unique” („Użytkowy-Unikat”). Przedmioty codziennego użytku awansują tu do rangi dzieł sztuki, nie tracąc przy tym na funkcjonalności. Każdy przedmiot, dzięki specjalnym wypustkom, ułatwia użytkownikowi posługiwanie się nim. Charakterystyczną dla Juchnowskiej pracą jest także biżuteria „Golden Babies” („Złote dzieci”) z motywami dziecięcych dłoni i stóp. – Stopy nowonarodzonego dziecka, które pojawiają się często w moich pracach, odnoszą się do kruchości człowieka – tłumaczy artystka. Juchnowska uważa, że obdarzeni większą wrażliwością twórcy w życiu codziennym muszą nauczyć się uodparniać. A w sztuce szukać ujścia dla emocji.
Refleksje nad człowieczeństwem, ciałem i płcią Juchnowska zaklina także we wzorach. Naczynia „Holy Set” („Święty zestaw”) ozdobiła motywem kobiecego układu rozrodczego.
Jej prace mają nawiązywać do tradycji, czy wytyczać nowe ścieżki? – Trudno powiedzieć. Nie śledzę trendów. Postępuję w zgodzie z intuicją – odpowiada Juchnowska. – Tworząc, daję sobie wolność na bycie w konkretnym miejscu i czasie. Pozwalam im na mnie oddziaływać – tłumaczy. Ostatnio tym najważniejszym miejscem była Miśnia, gdzie realizowała indywidualny projekt, który będzie można zobaczyć niedługo na targach designu w Monachium. Do fabryki porcelany w niemieckim Meissen nieopodal Drezna Juchnowska trafiła jako laureatka europejskiego konkursu Future Lights organizowanego przez Porzellanikon, Miejskie Muzeum Porcelany w Selb i Hohenberg nad Egerem. Dzięki wyróżnieniu w 2017 roku trafiła też na prestiżowe targi Ambiente we Frankfurcie nad Menem. W tym roku pojawi się tam ponownie, by w ramach wystawy Next organizowanej we współpracy z Instytutem Polskim w Düsseldorfie, zaprezentować projekt, który powstawał przez ostatnie miesiące w Chinach.
Ceramikę Maria Joanna Juchnowska odkryła już w wieku 15 lat w Liceum Plastycznym w rodzinnych Kielcach. – Glina działa na mnie uspokajająco – mówi artystka. – Jako nastolatka byłam pełna energii, czasem niespokojna, chwytałam się różnych pasji. Potrzebowałam wyciszenia. A ceramika pozwalała mi skoncentrować się na materii. Co nie zmienia faktu, że w sztuce odrobina szaleństwa jest niezbędna. Niepokój daje drive, który pobudza nas do działania – mówi. Po maturze wyjechała na studia na Wydziale Ceramiki i Szkła Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu. W 2011 roku ukończyła także Konstfack w Sztokholmie, uczelnię specjalizującą się w sztukach pięknych, rzemiośle i dizajnie. – Mówi się, że za granicą jest łatwiej. Ja tak nie uważam – opowiada Juchnowska. – Musiałam wcześnie stać się samodzielną. Nie mogłam przecież w przerwie zajęć skoczyć do babci na rosół. I nie zrywałam dolarów z drzewa. Zaczynałam od zera. Sama wypracowałam sobie międzynarodowe kontakty – mówi artystka. Na tyle skutecznie, że Juchnowskiej udało się wykładać gościnnie na Parsons w Nowym Jorku, pracowała też jako Learning Assistant i Visitor Experience Assistant w Tate Modern i Tate Britain w Londynie, a indywidualne wystawy organizowała m.in. w Sztokholmie, chińskim Jingdezhen, Londynie, Monachium i Nowym Jorku (w tym Wanted Design Launch Pad jako jedyna Polka). Teraz można jej prace oglądać w Ludwig Forum Aachen i Trafo Kunsthall w Oslo. – Nie ma już granic. Wychodzę o ósmej rano z domu w Oslo, o 13 jestem w już Warszawie, a na kolację w Kielcach u rodziny – tłumaczy.
Ostatnie kilka miesięcy Juchnowska spędziła w rozjazdach. W Oslo prowadziła firmę, w Chinach realizowała duży projekt artystyczny, a w Miśni pracowała nad własnymi projektami biżuterii, jednocześnie mogąc zapoznać się z archiwum fabryki o ponad trzystuletniej tradycji. – Dotknięcie tych obiektów było niezwykłym doświadczeniem – mówi artystka. W twórczości najważniejszy jest dla niej właśnie proces wykuwania się przedmiotu.
– Proces to życie. Ktoś albo coś mi w pracy pomaga, coś przeszkadza. Napotykam po drodze na różne sytuacje. Wiem, że w pracy nie mogę przedobrzyć. Trzeba umieć odpuścić. Wiedzieć, kiedy powiedzieć: stop. Cały czas czegoś się uczę. Gdy skończę pracę, dzieło jest już dla mnie martwe – tłumaczy Juchnowska, która chętnie jednak powraca do swoich dawnych prac, by je udoskonalać. Ostatnim etapem procesu jest szukanie dla dzieła nabywcy. – Chcę, żeby moje prace poszły w świat. Ale nie mam zamiaru tworzyć durnostojek dekorujących biura prezesów – mówi.
To Juchnowskiej nie grozi. Piękne przedmioty, które wychodzą spod jej rąk, wymykają się łatwym klasyfikacjom. Choć stworzone z solidnej ceramiki, dzięki lekkiej formie i malarskim wzorom stają się niepowtarzalne, niemal efemeryczne. W tym napięciu między ciężarem a lekkością zasadza się pierwiastek wielkiej sztuki.
Od 8 do 12 lutego na targach Ambiente we Frankfurcie w sekcji NEXT (hall 8.0 Stanowisko E17) można odwiedzić artystkę. Kontaktując się z nią na Facebooku @Mari Jj Design albo na Instagramie @MariJJDesign, można też otrzymać wejściówki na targi. Liczba wejściówek ograniczona.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.