Znaleziono 0 artykułów
29.03.2025

Zbigniew Horbowy, jeden z najważniejszych powojennych designerów, tworzył kunsztowne obiekty ze szkła

29.03.2025
Zbigniew Horbowy, Elfy (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

Zbigniew Horbowy pozostaje jednym z najważniejszych projektantów szkła. Jego prace są popularne wśród kolekcjonerów i entuzjastów powojennego wzornictwa. „Elokwentny i towarzyski, bystry obserwator, umiał też być konsekwentny, lecz i ustępliwy w niesprzyjających okolicznościach” – pisał o nim znawca designu, Paweł Banaś.

Wśród entuzjastów powojennego wzornictwa krąży anegdota o tym, jak narodził się lubiany przez nich typ szkła – nie idealnie transparentnego, lecz pełnego mieniących się bąbelków powietrza. Podobno pani sprzątająca w hucie podpowiedziała, że do uzyskania efektu spienienia potrzebny jest proszek do prania IXI. Eksperymentalnie dosypany do szklanej masy sprawił, że dziś możemy podziwiać szkło zwane antico.

Są tacy, którzy podważają prawdziwość tej historyjki. Tylko po co ktoś miałby ją wymyślać, skoro produkcja szkła ma w sobie tyle magii? Zanim o niej, poznajmy jednego z najsłynniejszych projektantów szkła XX wieku – Zbigniewa Horbowego.

Zbigniew Horbowy chciał być mechanikiem, do studiów plastycznych przekonał go Jerzy Antkowiak

Zbigniew Horbowy, kieliszki Urszula (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

Artysta urodził się w 1935 roku na terenie dzisiejszej Ukrainy, skąd po wojnie jego rodzina została przesiedlona pod Zieloną Górę. Interesował się mechaniką i po szkole średniej chciał zdawać na politechnikę, jednak jego szkolny kolega Jerzy Antkowiak, późniejszy projektant Mody Polskiej, namówił go, aby razem z nim zdawał do Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Dzięki temu Horbowy znalazł się na liście studentów uczelni specjalizującej się w szkle i ceramice. Zajęcia ze szkła na Wydziale Ceramicznym zorganizowała w 1950 roku Halina Jastrzębowska-Sigmund. Zainteresowanie studentów sprawiło, że rok później otwarto pracownię projektowania szkła, a w 1952 roku utworzono Wydział Szkła, którego kierownictwo objął Stanisław Dawski, absolwent warszawskiej ASP, malarz, grafik, rzeźbiarz.

Zbigniew Horbowy, Szachy (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

Stanisław Dawski był profesorem legendą. Sam nie projektował szkła, ale w studentach umiał dostrzec talent. Uważał, że projektant szkła powinien być wszechstronne wykształcony, a w twórczości umieć połączyć formę i funkcją.

Pierwsze dyplomy studenci Wydziału Szkła obronili już w 1953 roku, ale styl tego, co zyska miano wrocławskiej szkoły szkła, kształtował się od drugiej połowy lat 50. do pierwszych lat kolejnej dekady. Złoty okres trwał do połowy lat 60., prace absolwentów pokazywano na wystawach: we Wrocławiu (1960), w Krakowie (1963), Warszawie (1964). Kilkanaścioro wychowanków profesora Dawskiego znalazło pracę w komórkach wzorcujących dolnośląskich hut. Projektowali szkło użytkowe – prasowane, dmuchane, szlifowane kryształowe – ale realizowali się także, tworząc szkła unikatowe.

Zbigniew Horbowy, dzbanek Gabrysia (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

Zbigniew Horbowy przede wszystkim chciał być nowoczesny. Stało się to nadrzędnym postulatem jego projektowania

Zbigniew Horbowy, Elfy (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

Zbigniew Horbowy pod skrzydła profesora Dawskiego trafił na trzecim roku studiów, jak sam wspominał, na jego zaproszenie. Dyplom obronił w 1959 roku, a pracę dyplomową – zestaw szkła użytkowego – zrealizował w hucie „Sudety” w Szczytnej Śląskiej. Horbowy podjął pracę w tutejszym ośrodku wzorcującym i zaczął projektować szkło użytkowe.

Już w 1961 roku miał pierwszą wystawę indywidualną, od razu w Muzeum Śląskim (dziś to Narodowe). 26-letni artysta pokazał niemal 200 szkieł: formy użytkowe oraz unikatowe. Te pierwsze charakteryzowała prostota, a odwiedzający wystawę docenili fakt, że takie same można było także kupić. Oczywiście jeśli miało się trochę szczęścia i dość cierpliwości, żeby stać w kolejce, choćby przed słynnym we Wrocławiu sklepie Amfora. O formach unikatowych artysta mówił, że nie mogą one przypominać topniejącej pod wpływem ciepła bryły lodu, muszą być dynamiczne.

Zbigniew Horbowy, karafka i kieliszki (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

„Horbowy miał szczególne predyspozycje, by stać się »rasowym« designerem. Elokwentny i towarzyski, bystry obserwator, umiał też być konsekwentny, lecz i ustępliwy w niesprzyjających okolicznościach – pisał Paweł Banaś, przywołując w książce „Polskie współczesne szkło artystyczne” pierwszą wystawę Horbowego. – Szybko zorientował się w możliwościach huty, trafnie ocenił własne umiejętności i szanse. Być nowoczesnym projektantem stało się nadrzędnym postulatem wszelkich jego działań”.

Zbigniew Horbowy, wazon Katarzyna (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

Zbigniew Horbowy współtworzył Hutę Szkła „Barbara”, a jego prace znajdują się dziś w muzealnych i prywatnych kolekcjach

Zbigniew Horbowy, duży dzbanek i kieliszki (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

Po pierwszej wystawie Horbowy nadal zgłębiał temat projektowania wzorów przemysłowych. Na kolejnej, w 1966 roku w Warszawie, zaprezentował prace oceniane jako zdecydowanie dojrzalsze, w których znalazły odbicie wpływy skandynawskie. Wiele kolejnych wystaw indywidualnych oraz uczestnictwo w wystawach zbiorowych w kraju i na świecie sprawiło, że artysta zyskał miano reformatora polskiego szkła. Stał się popularny, a dostępne na rynku szkła jego projektu szybko znikały z półek. Byli też tacy, którzy krytykowali jego projekty, zarzucając mu zapożyczenia.  

W 1974 roku w Polanicy-Zdroju, między innymi z inicjatywy Zbigniewa Horbowego, powstała Huta Szkła Artystycznego „Barbara”. Było to szczególne przedsięwzięcie, rodzaj placówki naukowo-badawczej przemysłu szklarskiego. Zostało tu utworzone studio projektowe, w którym pracowali studenci Horbowego: Lucyna Pijaczewska, Ludwik Ferenc, Kazimierz Krawczyk i Czesław Zuber. W 1975 roku Horbowy został kierownikiem artystycznym Barbary. Tutaj i w hucie Sudety często powstawały te same wzory szkieł, jednak tam wytwarzało się na eksport, a tutaj – w krótkich seriach na rynek krajowy.

Zbigniew Horbowy, kieliszki Urszula (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

Przez cały okres pracy zawodowej Zbigniew Horbowy był związany ze swoją macierzystą uczelnią. W PWSSP od 1963 roku przepracował ponad 30 lat na różnych stanowiskach, także rektora. W 1989 roku uzyskał tytuł profesora zwyczajnego. Uhonorowany został wieloma nagrodami i wyróżnieniami, a jego prace znajdują się w zbiorach największych polskich muzeów, instytucji zagranicznych i w niezliczonych kolekcjach prywatnych.

Zmarł w 2019 roku.

Zbigniew Horbowy, kielich Goliat (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

Praca nad szklanymi obiektami Zbigniewa Horbowego przypominała pełen magii spektakl z udziałem wielu aktorów

Zbigniew Horbowy, kolorowe świeczniki (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

Żeby powstał wazon albo inny szklany obiekt, potrzebna była (i jest) współpraca wielu osób. W czasach Zbigniewa Horbowego plastyk dostarczał projekt w formie wycinka, z którego tokarz robił drewnianą formę. Aby hutnicy mogli pracować od rana, topiarz i sypacz pracowali nocą. Pierwszy decydował o zestawie masy szklanej, drugi wsypywał składniki do pieca. Proces topienia szkła to sztuka, w której chodzi o uzyskanie gładkiej masy bez pęcherzyków powietrza.

Zajrzyjmy więc za kulisy spektaklu, którego magiczne rezultaty podziwiamy w muzeach i internetowych aukcjach do dziś.

Zbigniew Horbowy, amforka (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

W zespole hutniczym najważniejszy był majster; w hutach w Szczytnej i Polanicy pracowali mistrzowie tego zawodu. Zadaniem ich pomocników było nabranie masy szklanej na piszczel, wstępne rozdmuchanie i wstępne uformowanie, wreszcie – przekazanie majstrowi, który dmuchał dalej. Potem następowało odcięcie zbędnego kawałka, tzw. kapy, ponowne podgrzanie, strzyżenie nożycami, aby brzeg szkła był równy, zatapianie obrzeża przez podgrzanie. Gotowe szkło poddawano procesowi, który miał zredukować naprężenia powstałe na skutek studzenia. Potem jeszcze szlifowanie i pakowanie.

Zbigniew Horbowy, karafka i kieliszki (Fot. Olek Iwaszkiewicz)

Aby szkła były kolorowe, dodawano odpowiednie tlenki metali. Upraszczając: kolor czerwony to zasługa złota, zielony – żelaza i chromu, żółty – siarki i kadmu, niebieski – związków kobaltu, fioletowy – manganu. Ponowne podgrzanie sprawiało, że barwa się zmieniała, dlatego spotykamy szkła, w których jeden kolor przechodzi płynnie w drugi. Chociaż są dmuchane w formach, można uznać, że to unikaty.

A gdy dodamy bąbelki powietrza w szkłach antico, okaże się, że nie ma dwóch takich samych szkieł na świecie.

Katarzyna Jasiołek
  1. Kultura
  2. Design
  3. Zbigniew Horbowy, jeden z najważniejszych powojennych designerów, tworzył kunsztowne obiekty ze szkła
Proszę czekać..
Zamknij