Mieszkanie w stylu lat 70. na warszawskim Służewcu
Aktorka Marta Wierzbicka mieszka w rodzinnym mieszkaniu ukochanego Jana na osiedlu Służew nad Dolinką. Wnętrze kryje perełki designu znalezione na OLX, targach staroci i strychach.
Marta Wierzbicka wychowała się na Saskiej Kępie. Jej dom rodzinny stoi na osiedlu z lat 80. przy ulicy Marokańskiej, która zdaniem części mieszkańców nie należy już do dzielnicy. – Pamiętam pierwszą podróż do liceum przy alei Jana Pawła II. To była wyprawa do innego miasta. Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie jestem, bo całe dotychczasowe życie funkcjonowałam na Pradze-Południe – wspomina aktorka
Pierwsze mieszkanie wynajęła na Grochowie, po swojej części Warszawy, potem na Gocławiu i przy ulicy Poznańskiej w Śródmieściu Południowym. Gdy poznała Jana, przeprowadziła się na Służew nad Dolinką. – Traktowałam tę część miasta jak zaklęte rewiry. Na początku nie potrafiłam się odnaleźć wśród wysokich bloków – mówi. Z czasem zakochała się architekturze stworzonej przez Janusza Nowaka, Janusza Kazubińskiego i Marię Zalewską. Zafascynowały ją historie bloków zaprojektowanych w kształcie litery „H”, inspirowane duńską architekturą i ideą Miasta Ogrodu.
Stary gramofon, stół z garażu i talent Cecylii
Mieszkanie Marty i Jana ma 98 mkw. – Większość zajmują korytarze – to typowy rozkład dla budownictwa mieszkaniowego początku XXI w. – mówi. Dla Marty klimat wnętrza tworzą plakaty i rośliny. – Mieszkanie wykończyła mama Jana, Cecylia. Kuchnia z takimi detalami, jak jeden metalowy front szafki, wśród reszty białych, czy łazienka z wykończeniem w kropki w stylu lat 70. to jej pomysły. Dzisiaj tak samo modne, jak 10 lat temu.
Stojący w salonie gramofon Marta dostała od taty na 25. urodziny. – Mam sporo starych płyt wygrzebanych w antykwariatach albo „po tacie”, niedoskonałych, które są porysowane i strzelają, ale w tym cały urok – tłumaczy.
Szafka pod gramofon to duński sideboard z lat 70., który ze względu na zniszczony fornir został „wzbogacony” o szklany blat. Marta kupiła go w internecie. Jest uzależniona od tropienia unikatowych mebli, nie tylko w renomowanych sklepach, takich jak Yestersen, lecz także na OLX, Allegro i w małych antykwariatach. Regularnie odwiedza pchle targi. W dzieciństwie tata zabierał ją co niedzielę na Koło. Z pchlego targu na Bakalarskiej pochodzi odnowiony przez tatę okrągły stół, który stoi między kuchnią i salonem.
Fangor, perła z „Ładu” i dywan z Maroka
Wiklinowy fotel z salonu przez wiele, wiele lat stał na działce u mamy Jana. Dostała go w prezencie od Cecylii na pierwszą Gwiazdkę, którą spędzili z Janem w tym mieszkaniu. Komodę, która służy za barek, Marta kupiła za grosze w komisie Sezam na Grochowie. Na ścianach wiszą plakaty – do filmu „Niewinni czarodzieje” autorstwa Fangora. (– Nigdy nie zapomnę tego dnia, kiedy odebrałam telefon z galerii z informacją, że jest, i to na dodatek z podpisem Fangora – wspomina), czy duńskiej artystki Astrid Wilson.
Perłą designu w mieszkaniu Marty i Jana jest krzesło z lat 70. zaprojektowane przez Hannę Lachert dla Spółdzielni Artystów Plastyków „Ład”. Marta znalazła je na strychu u babci byłego partnera. Dywan w salonie Marta dostała od przyjaciółki, która wyjechała na wakacje do Maroka.
Z miłości do Tokio i lat 70.
Na regale w jadalni stoi „Tokyo”, zestaw Lego z serii Architecture. – To miasto, które mnie fascynuje. Byłam tam raz przez trzy tygodnie i marzę o tym, żeby wrócić – mówi. Najważniejszą pamiątką z podróży do Tokio jest kubek do matchy w biało-granatowy wzór z żółtymi delfinami. Wszyscy, którzy odwiedzają Martę, wiedzą, że tego kubka nie wolno dotykać. Łącznie z Janem. To najcenniejszy skarb Marty.
Drugi model Lego – Fiat 500 – znajduje się w pokoju gościnnym, nazywanym przez Martę „pokojem psa”. Oboje z Martą kochają estetykę lat 70., Jan najbadziej auta – jeździ Triumphem Spitfire.
Druga duńska komoda z lat 70. stoi w sypialni. Ściany zdobią dwa olejne obrazy autorstwa Marty. – Maluję od dziecka. Po studiach wybrałam aktorstwo. Dostałam się na Sztukę Nowych Mediów, ale ze względu na pracę, musiałam studiować wieczorowo. Dziś maluję rzadko, ale czasem żałuję, że nie zdecydowałam się pójść tamtą drogą.
14/15Mieszkanie w stylu lat 70. na warszawskim Służewcu
(Fot. w_srodku)