Olga Tokarczuk na bankiecie noblowskim
25 tysięcy roślin prosto z San Remo, gdzie Alfred Nobel spędził ostatnie lata życia. Trzymane do ostatniej chwili w tajemnicy menu, za które odpowiedzialny jest duet Sebastian Gibrand i Daniel Roos. Ścisły ceremoniał dworski i tylko dwa toasty – za króla Szwecji i Alfreda Nobla. W sztokholmskim ratuszu zakończył się tradycyjny i trwający ponad trzy godziny bankiet noblowski.
Do Sali Błękitnej sztokholmskiego ratusza Olgę Tokarczuk wprowadził Olof Daniel, książę Szwecji. Polska noblistka mogła liczyć także na bardzo honorowe usadzenie - miejsce obok niej zajął król Szwecji Karol XVI Gustaw, z kolei szwedzka królowa Sylwia usiadła naprzeciwko Polki.
Tradycyjny bankiet noblowski uznawany jest za jedną z najbardziej snobistycznych imprez w Szwecji. Nie przeszkadza to jednak Szwedom z zapartym tchem śledzić przebiegu imprezy. Transmisje na żywo prowadzą największe kanały telewizyjne, a także stacje radiowe.
Podczas ponad trzygodzinnego bankietu obowiązuje ścisły ceremoniał dworski. Król inauguruje imprezę i każde kolejne dania. Wznosi się jedynie dwa toasty – za zdrowie panującego monarchy i Alfreda Nobla. W tym roku goście raczyli się między innymi szampanem Taittinger Brut Millésimé z 2013 roku.
Za menu odpowiedzialny był duet Sebastian Gibrand i Daniel Roos, których polecenia wykonywało 40 kucharzy i 190 kelnerów. 65 stolików przykryto lnianymi obrusami o łącznej długości 500 metrów, a wnętrza Sali Błękitnej wypełniły kwiaty tradycyjnie sprowadzane już z San Remo. To bowiem właśnie tam ostatnie lata życia spędził Nobel.
Po kolacji i krótkich przemówieniach noblistów przewidziano także część mniej oficjalną. W tym roku upłynęła ona pod hasłem "Ziemia, którą odziedziczyliśmy". Za oprawę muzyczną odpowiedzialny był szwedzki dyrygent Hans Ek.
– Zauważyłam, że język polski jest naprawdę wszędzie – zażartowała Olga Tokarczuk inaugurując swoje krótkie przemówienie. – Tuż przed przyjazdem do Sztokholmu zastanawiałam się, jak będzie wyglądał ten tydzień. I przypomniałam sobie film "Żona" (z Glenn Close w roli głównej – przyp. red.). Jest w nim taka scena, gdy pisarz i jego żona otrzymują telefon z informacją, że spotkało go właśnie to wyróżnienie. Skaczą po łóżku ciesząc się i krzycząc: Mamy Nobla! Mamy Nobla! Tokarczuk nie bez powodu przywołała obraz Bjorna Runge'a i Jeleny Vanoveerbek. Zwróciła uwagę, że za sukcesem każdego posarza stoi wiele osób, które "wspierają, pomagają i inspirują".
Tym samym polska noblistka podziękowała wszystkim, którzy pomagali jej w researchu, redaktorom jej książek, osobom, które nie bały się myśleć inaczej i nie wahały się powiedzieć "nie'". Nie zapomniała także o tłumaczach, których nazwała "najbardziej uważnymi czytelnikami" swoich książek.
Tokarczuk na koniec przywołała postać szwedzkiej pisarki i sufrażystki Selmy Lagerlöf, która dokładnie 110 lat temu została pierwszą w historii kobietą uhonorowaną Literacką Nagrodą Nobla.
– Kłaniam się nisko jej i wszystkim kobietom, które miały odwagę wychodzić poza role, jakie narzucało im społeczeństwo. I które nie bały się opowiadać światu swoich historii. Czuję, że stoją dziś tu ze mną – powiedziała noblistka.
10/12Olga Tokarczuk na bankiecie noblowskim
Królowa Szwecji Sylwia