Nie mają kompleksów. Za to mają wiedzę, wizję i determinację. Metka „Z Polski” to dla nich nie wykalkulowany PR-owy ruch, lecz rzeczywiste osadzenie w tym, co lokalne – w rodzinnej historii, rzemieślniczej tradycji, wzorniczym dziedzictwie, które przywracają i interpretują po swojemu. Oto 10 marek, które warto znać, śledzić i wspierać.
Marcin Rusak: Kwiaty zatopione w żywicy
Marcin Rusak to bez wątpienia nasze dobro eksportowe i jeden z najlepszych ambasadorów polskiego wzornictwa na świecie. Jego talentu nie dostrzeżono w porę na warszawskiej ASP (przez rok był wolnym słuchaczem), ale bez problemu dostał się na prestiżową Design Academy w Eindhoven, a po dwóch latach – do Royale College of Art w Londynie, gdzie dziś z dużymi sukcesami działa jego Studio.
Rusak oparł swoją praktykę na osobistym doświadczeniu. Jako syn i wnuk hodowców kwiatów od najmłodszych lat fascynował się symbolicznym potencjałem roślin i ich efemerycznością. W końcu opracował autorską technologię zatapiania kwiatów w żywicy. Dzięki temu tworzy zjawiskowe przedmioty – współczesne skamieliny o malarskich powierzchniach – które są także krytyczną wypowiedzią projektanta na temat konsumpcjonizmu.
Malwina Konopacka: Wazony, które chcą mieć wszyscy
Do świata wzornictwa wdarła się szturmem w 2014 roku dzięki wazonom Oko, które były wynikiem eksperymentu – ilustratorka chciała sprawdzić, jak zadziała rysunek w trójwymiarowym świecie przedmiotów codziennego użytku. Wkrótce wazony Oko chcieli mieć wszyscy. Rozpisywały się o nich polskie i zagraniczne magazyny. Malwina Konopacka poszła za ciosem i regularnie wypuszcza nowe, równie udane kolekcje, którym nadaje imiona swoich bliskich.
Seria kulistych wazonów Irena ma wiele wcieleń – od malarskich przez graficzne, nawiązujące do estetyki lat 60. i 70., po modne gradientowe, a także charakterystyczne dla Konopackiej lekkie i humorystyczne (np. w kolekcji Pop 2021 Irena pojawia się przebrana za Myszkę Miki).
366 Concept: Autorska kolekcja
Zwrot ku przeszłości? Vzór i 366 Concept to marki, które z sukcesem opracowują i wdrażają do masowej produkcji kultowe polskie projekty z połowy XX wieku – Romana Modzelewskiego (Vzór) i Józefa Chierowskiego czy Rajmunda Teofila Hałasa (366 Concept). Choć używają najnowocześniejszych materiałów i technologii, z szacunkiem odnoszą się do historycznych rozwiązań i patentów.
Autorska kolekcja 366 Concept wyrasta z ducha mid-century i pokazuje, że klasyka wywołuje twórczy ferment także u kolejnych pokoleń.
SPLOT: Plecionkowe konsole i komody
Wnętrzarzy długo rozgrzewał mocny trend na plecionkę wiedeńską, a teraz nareszcie mamy coś, co w interesujący sposób interpretuje go na rodzimym gruncie. Marka SPLOT to dziecko Zofii Strumiłło-Sukiennik i Sławomira Sikorskiego, którzy zafascynowani wielokulturowym Podlasiem, jego folklorem i rzemieślniczą tradycją postanowili przywrócić je współczesnemu odbiorcy. Pod szyldem SPLOT tworzą proste i funkcjonalne meble (konsole, toaletki, witryny, komody), które bazują na kunsztownej technice plecionkarskiej.
W tej historii plecie się zresztą więcej, bo Splot to także nazwa innego, wartego uwagi brandu Przemka Cepaka, którzy wskrzeszają tradycję kilimów tkanych przez mistrzynie ginącego fachu z Małopolski czy Glinian. Ostatnio między obiema firmami doszło do kooperacji – Splot zaangażował Zofię do stworzenia pięknego kobaltowego kilimu Weranda.
The Good Living & Co.: Meble robione ręcznie
Jeden z najbardziej udanych debiutów ostatnich miesięcy. Marka The Good Living & Co. odrobiła lekcję ze światowych trendów, bo w jej portfolio znajdziemy wszystko, co obecnie emocjonuje architektów i wielbicieli wzornictwa: kamień i tkaniny bouclé; plastyczne i fantazyjne formy rzeźbiarskie; przysadziste, obłe, ale także lekkie, rachityczne sylwetki.
Założycielką marki jest Monika Szyca-Thomas, która odziedziczyła warsztat po dziadku oraz ojcu (byli mistrzami ślusarstwa) i postanowiła kultywować rodzinną tradycję. Meble The Good Living & Co. powstają lokalnie, są robione ręcznie oraz – co widać – z pomysłem i sercem.
Tylko: Systemy do przechowywania
Duńczycy mają swoje Montana Furniture, my od 2015 roku – markę Tylko, która specjalizuje się w personalizowanych systemach do przechowywania. Dzięki intuicyjnym narzędziom – konfiguratorowi online i aplikacji Augmented Reality – marka zrewolucjonizowała dostęp do estetycznych, jakościowych i funkcjonalnych mebli, które dotychczas można było zamówić jedynie u zręcznego stolarza.
Jednym z ciekawszych systemów z portfolio marki jest Type02 (obejmuje etażerki, stojaki telewizyjne, stojaki na buty), który właśnie otrzymał nową modną paletę kolorów, m.in. burgund i pastelowy błękit.
Maria Jeglińska-Adamczewska: Ceramika, koce i dywany marki Trame
Szukanie dobrych polskich marek to nie zawsze googlowanie nazw – czasem, tak jak w tym wypadku, marką jest samo nazwisko. Maria Jeglińska-Adamczewska ma imponujące CV (studiowała wzornictwo na ECAL w Lozannie, doświadczenie zdobywała pod okiem takich tuzów jak Ronan Bouroullec, pisano o niej w magazynie „Wallpaper”) i działa bardzo szeroko – od projektów wzornictwa użytkowego po wystawiennicze i badawcze. Do jej klientów należą m.in. Ligne Roset, Kvadrat czy kultowa Vitra.
Zaledwie kilka tygodni przed pandemią Maria podjęła współpracę z francuską firmą Trame. Kolekcja Entwine, na którą składają się ceramika, koce i dywany, została zainspirowana pracą śródziemnomorskich rzemieślników.
Lexavala: Lampy, w których ważny jest detal
Kochają ją architekci, doceniają jury branżowych konkursów. Lexavala to butikowa marka oświetleniowa prowadzona przez Jakuba Szkaradka, skateboardzistę, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych i który jest współczesnym, bardziej geekowym wcieleniem Adama Słodowego. Rozkłada na czynniki pierwsze, bada technologię, udoskonala procesy, dopina swego – nawet jeśli w grę wchodzi znalezienie wykonawcy prototypu w rodzinnym Nowym Sączu.
Projekty Lexavali są minimalistyczne, ale dopracowane w najmniejszym szczególe. Szkaradek myśli nie tylko o tym, jak wygląda sam przedmiot, lecz także – jak emituje światło i jaką atmosferę tworzy.
Nowością w portfolio marki jest Oblivion – zawieszony na niewidzialnych drucikach prostopadłościan pokryty tytanem opalizującym jak pancerzyk żuka. Umieszczony w lampie moduł ledowy z dużą dokładnością imituje światło dzienne.
Tamo: Stolik niczym rzeźba
Tamo to polska marka, która chętnie powołuje się na magiczny patronat jesionu (jap. tamo) i dębu – drzew ważnych dla mitologii Słowian i Skandynawów. Manufaktura ulokowana w starym nadmorskim spichlerzu podkreśla swoją tożsamość nie tylko przywiązaniem do szlachetnego i nasyconego kulturowymi znaczeniami surowca, lecz także sympatią do nadbałtyckiej estetyki.
W swoich kolekcjach Tamo celebruje i północne hygge, i gdyńskie tradycje modernizmu (regał Bava, krzesło Lobe). Stolik Shapes to nowy rozdział w portfolio Tamo – efekt współpracy z Krystianem Kowalskim. Ta funkcjonalna rzeźba (nawiązująca do dzieł Brâncuşiego) stanowi mocny graficzny znak w przestrzeni.
Maja Ganszyniec dla Nurtu: Z poszanowaniem surowca
Nie szkodzić – to główna zasada projektowa Mai Ganszyniec, którą wdraża niezależnie od tego, czy pracuje dla światowego giganta, jak Ikea, czy dla niszowej firmy, jak Nurt. Skromne portfolio Nurtu jest jak krótka karta w kameralnym bistro – wiadomo, że rzeczy rodzą się tu niespiesznie, z poszanowaniem dla surowca i zgodnie ze sztuką.
Maja wybiera naturalne materiały, drewno sezonowane w osobiście doglądanych tartakach, skóry garbowane ziołowo, mosiądz, miedź, a zamiast lakierów syntetycznych – te na bazie wody albo woski i olejki.
Meble Nurtu zapowiadają się na takie, które będą przekazywać sobie następne pokolenia.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.