
Manipulacje, których artystka Weronika Gęsicka dokonuje na archiwalnych zdjęciach, przyniosły jej imponującą kolekcję nagród i wyróżnień na międzynarodowych festiwalach fotografii i miejsce w prestiżowych kolekcjach sztuki. Latem pokaże wystawę „Encyklopedia” na Rencontres d’Arles.
Weronika Gęsicka jest doceniana, bo jej surrealistycznym postfotograficznym kolażom równie trudno się oprzeć jak dobremu horrorowi podszytemu w dodatku wyrafinowanym czarnym humorem. Do tego zajmuje się jednym z najbardziej aktualnych tematów, jakie można obecnie podjąć w sztuce. Geologowie twierdzą, że wkroczyliśmy w erę antropocenu. Wiemy już, że jest to nie tylko czas narastających problemów na linii człowiek – natura, lecz również epoka heroldów faktów alternatywnych w rodzaju Donalda Trumpa, wiek totalnej manipulacji obrazem rzeczywistości, kryzysu pojęcia prawdy, a także, last but not least, fotografii. Powiedzieć, że wierzyć w zdjęcia jest dziś ryzykownie, to nic nie powiedzieć. Jeżeli w fotografii pozostało coś, w co wierzyć warto, to w jej wymiar artystyczny. I tu do akcji wkracza Weronika Gęsicka. Jej prace świetnie chwytają nastrój współczesności, w której rzeczywistość wydaje się coraz bardziej nierzeczywista, zaczyna przypominać sen, a może nawet koszmar, zaś niepewność dotyczy nie tylko przyszłości, lecz również przeszłości. Czy w epoce postprawdy i halucynacji sztucznej inteligencji możemy ufać wspomnieniom?

Weronika Gęsicka pokaże wystawę „Encyklopedia” podczas Rencontres d’Arles
W lipcu, podczas jednego z najważniejszych festiwali fotografii w Europie – Rencontres d’Arles – Weronika Gęsicka pokaże wystawę „Encyklopedia”. W najnowszym projekcie bierze na warsztat słowniki i leksykony, w których chcielibyśmy widzieć filary nowoczesnej, sprawdzonej wiedzy o świecie – i pokazuje, jak w konstrukcje owych filarów wplecione są wątki fikcji i zuchwałych konfabulacji.

W najnowszym projekcie Weronika zajmuje się instytucją encyklopedii – jednym z flagowych wynalazków Oświecenia, kompendium obiektywnej, naukowo potwierdzonej wiedzy, z którą nowoczesny człowiek wyruszał w marsz ku przyszłości i postępowi. Idea zebrania w jednym miejscu całej wiedzy jawi się jako utopia, a artystka lubi poszukiwać pęknięć w utopijnych konstrukcjach. Te poszukiwania doprowadziły ją do zainteresowania zagadnieniem fałszywej wiedzy, a idąc tym tropem, trafiła na fenomen zmyślonych haseł w encyklopediach i leksykonach.
Hasła, które nie mają pokrycia w rzeczywistości, pojawiały się od początku ruchu encyklopedycznego; znaleźć je można w najbardziej godnych zaufania wydawnictwach. Wśród rzetelnie przygotowanych artykułów ukryte są biografie nieistniejących osób, zmyślone stworzenia, niemożliwe fenomeny i zdarzenia, które nie miały miejsca. Niektórzy redaktorzy wprowadzili je dla żartu, inni – żeby zostawić w publikacji rodzaj odcisku palca, znaku wodnego, zabezpieczenia przed plagiatem. Zdarzało się też, że autorzy leksykonów, którym płacono od wiersza, pisali fałszywe hasła po prostu dla pieniędzy.

Do współpracy przy ilustrowaniu zmyślonych haseł Weronika zaprzęgła sztuczną inteligencję.

Cały tekst znajdziesz w nowym wydaniu „Vogue Polska Living”, który możesz teraz zamówić z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.