Co dwa lata odbywa się około 300 wydarzeń o charakterze biennale. Co cztery dni można byłoby brać udział w otwarciu jednego z nich. Wiele organizowanych jest z myślą o turystach, ale inne są istotne nie tylko w świecie sztuki, również w dyskusjach społecznych, politycznych, dotyczących historii. Tak jak Autostrada Biennale w Kosowie.
Autostrada Biennale realizowana jest przez inicjatywę artystów Autostrada Hangar, którzy w byłych hangarach NATO w Prizren (drugie największe miasto w Kosowie) stworzyli przestrzeń dla interakcji społeczności artystycznej z publicznością. Kontekst hangarów NATO i państwa, które zaledwie kilkanaście lat temu uzyskało niepodległość, jest istotny nie tylko dla biennale, ale także dla takich inicjatyw jak Autostrada Hangar. Artyści regularnie organizują warsztaty, dyskusje panelowe, szkolenia, wystawy, koncerty. Autostrada Biennale jest kulminacją działań Hangaru. Całe miasto wypełnia się sztuką, realizacje artystyczne wchodzą w dialog nie tylko z przestrzenią, lecz także z trudną historią tego miejsca. Poza hangarami i realizacjami w Prizren część biennale ma miejsce w Prisztinie i Mitrovicy. Kuratorkami tegorocznego Autostrada Biennale po raz drugi już są Övül Ö. Durmuşoğlu i Joanna Warsza.
Pierwsza edycja „What if a journey…”, w 2021 roku, zadawała pytanie, co to znaczy, że coś jest nieukończone. Tak jak Kosowo, które może być postrzegane jako państwo w trakcie odbudowy, także mentalnej, i wciąż bywa nieuznawane przez wiele krajów na świecie. Nieukończone są domy, relacje, niedoskonały jest sposób przemieszczania się, gdyż drogi są nadal w odbudowie i komunikacja między miastami jest trudna. Wciąż drzemią stare konflikty, a zmęczenie wojną, traumy i zniszczenie spowalniają cały proces kulturalnej rekonwalescencji. To także kraj o ogromnej diasporze, gdzie z 5 milionów obywateli 3,5 miliona mieszka poza krajem i próbuje budować domy w Kosowie. Tytułowa podróż i wątek czegoś nieukończonego spaja hasło „autostrada”, symbolizujące nową drogę, pomost służący do złączenia kultur, ułatwienia procesu odbudowy.
„Hideout” Ivo Nikicia: Praca nad trudnymi wspomnieniami
Tegoroczny tytuł biennale „All images will disappear one day” to refleksja nad archiwum jako niematerialnym elementem kultury. To opowieść o przekazach ustnych, prywatnych wspomnieniach, kolektywnej pamięci, która nie musi mieć namacalnego śladu. Wiele prac dotyka pamięci artystów, przepracowuje wspomnienia z konkretnych miejsc, dziś wyglądających zupełnie inaczej niż kiedyś albo nieistniejących. Klasyczne archiwa nie są tylko określonymi przestrzennymi obiektami, zapiskami, zdjęciami, notatkami, nagraniami. Mają też swój określony czas, zawierają kadry, udokumentowane kąty patrzenia. W niematerialności archiwów, które są pozbawione tych cech, pojawia się aspekt niekontrolowanej wyobraźni. Każde wspomnienie może rozbiegać się w nieskończone diagramy, obrazy i zapiski, analogie, porównania i dygresje, nasycone konkretnymi słowami, dźwiękami i kolorami. Identyfikację tych wspomnień, stających się globalnym archiwum, zobaczymy w pracach na „All images will disappear one day”. Kuratorki sprowadzają pamięć do artefaktów, wariabilistycznych wspomnień, które w jednym momencie kumulują się w obiekt lub działanie.
W przestrzeniach biennale pamięć istnieje w konkretnych realizacjach.
Często chodzi o głębsze archiwum kulturowe, które można też nazwać unarchival, czyli o coś, co nie może być zarchiwizowane, a co jest formujące.
Czasem jedno proste wspomnienie bywa tak wyraźne, że może nas przenieść w minione lata. Takiego rodzaju podróż w czasie widzimy w pracy polskiego artysty Ivo Nikicia „Hideout”. Nikić urodził się w Prizren. Do ósmego roku życia mieszkał z rodzicami w Obiliciu, w budynku zwanym Samačka Zgrada, przeznaczonym dla kawalerów. Mieszkanie, w którym przebywali jako rodzina nielegalnie, miało osiem metrów kwadratowych. Większość czasu Nikić spędzał na podwórku, obok którego mieściła się rozlewnia napojów. Razem z kolegami budowali ze skrzynek na butelki budowlo-kryjówki, gdzie spędzali całe dnie, albo opiekowali się bezdomnymi psami. W 1981 roku na fali nacjonalistycznych zamieszek Nikić uciekł z rodziną do Belgradu. Mając 12 lat, przyjechał z mamą do Warszawy. Instalacja „Hideout”, rekonstruując kryjówkę z dzieciństwa, przywołuje dom, nielegalne mieszkanie i bezpieczną przestrzeń, którą artysta budował z kolegami. Praca ta mówi o bezdomności, ale też o domu, który nie jest naszym domem, chociaż we wspomnieniach pozostał rodzajem enklawy. Bezdomność Nikicia polega też na tym, że urodził się w Jugosławii, państwie, z którego musiał uciekać i którego już nie ma. W swojej pracy pokonuje wszystkie przeciwności losu, przez które musiał opuścić swoje miejsce, przepracowuje trudne wspomnienia, przywołując jedno, które kojarzy mu się dziś z dziecięcą radością i bezpieczeństwem.
Ukraiński kolektyw Open Group: Opowieść o zbombardowanych muzeach
Kolejnym wątkiem związanym z niematerialnym archiwum jest archiwum kulturowe, coś, co pamiętamy kolektywnie, dzięki czemu na przykład ludzie z tego samego pokolenia rozumieją się często lepiej niż osoby pochodzące z różnych generacji. Na Autostrada Biennale znajdziemy wiele prac związanych z culture archive, odnoszących się do społeczności. Ukraiński kolektyw Open Group stworzył rodzaj mentalnego archiwum, nakreślając na boisku nakładające się na siebie plany trzech muzeów w Ukrainie, zbombardowanych po 24 lutego 2022 roku. Nawiązują do miejsc dawniej funkcjonujących jako oficjalne archiwa. Aby dziś do nich powrócić, trzeba odwołać się do pewnych emocji i wspomnień, które daje spacer po zakreślonych konturach budowli.
W Prizren artysta żydowskiego pochodzenia, którego rodzina uciekła z Iraku do USA, Michael Rakowitz, stworzył pracę na fasadzie Żydowskiego Centrum Kultury, pokrywając ją brezentem i przekształcając w ten sposób budynek w otwartą księgę. Wykorzystał modlitewniki irackich Żydów, które były pisane po persku. Rakowitz pokazuje nakładanie się na siebie języków, kultur, religii, jak w Prizren, które zwane jest Jerozolimą Bałkanów. Miasto wypełniają kościoły ortodoksyjne, katolickie, meczety, synagogi. Rakowitz bardzo sprawnie przekłada sytuację swojej młodości na sytuację młodych kosowarów.
Mila Panić z kolei pracuje z przekazem słownym, tworząc programy stand-up. Jej prace nie są nagrywane ani zapisywane, tylko pokazywane na żywo. Panić tworzy rodzaj living newspaper, opisuje, komentuje, ale także krytykuje różne sytuacje, w których sama się znajduje. Jej komediowy styl jest oczywiście podszyty głęboką, inteligentną ironią. W swoich pracach odnosi się granic, migracji, statusu społecznego. Jako artystka pochodzenia bośniackiego, mieszkająca w Berlinie, dużo wie na temat tego, jak to jest być tu i tam równocześnie. Wykorzystuje humor do zrozumienia różnych problemów i równocześnie do wyzwolenia poprzez śmiech. Na Autostrada Biennale zrealizowała pracę „Just between us”.
Autostrada Biennale: Spojrzenie w przyszłość
Druga edycja biennale pokazuje, jak różnymi sposobami można poznać to, co określa dane miejsce. Autostrada Hangar jest obecnie jedyną inicjatywą w mieście, prezentującą sztukę współczesną. Prace, które się tam pojawiają, choćby na biennale, nie są oderwane od trudnych historycznych kulis miejsca. Durmuşoğlu i Warsza jako zewnętrzne kuratorki dokonały udanej próby mediowania pomiędzy różnymi lokalnymi potrzebami. Joanna Warsza mówi, że biennale może być sposobem tworzenia nowych wartości lub oporu. Kuratorki wierzą, że inspirowanie do zmiany poprzez sztukę oznacza jednocześnie demilitaryzację umysłów odbiorców oraz społeczeństwa, straumatyzowanego sytuacją powojenną. Swoim biennale chcą wpisać się w plan tego, co próbują robić artyści czy animatorzy z Autostrada Hangar.
Redystrybucja archiwów, kodowanie wspomnień, demilitaryzacja poprzez sztukę, odnoszenie się do wielu zmysłów – to wszystko kieruje ku refleksji o przyszłości. Rozpamiętujemy przeszłość, aby przyszłość była łatwiejsza i bardziej zrozumiała. Pośród wielu prac dotykających tego tematu dwie w sposób szczególny odnoszą się właśnie do przyszłości. To „Sunflower field” („Pole słoneczników”) Agnes Denes, nowojorskiej artystki węgierskiego pochodzenia, ikony sztuki ekologicznej. Denes, wysiewając pole słoneczników, stworzyła pracę, która ma trwać, a być może nigdy się nie skończy, dopóki rośliny wciąż od nowa będą sadzone. Druga tego rodzaju praca to „In the depth of the night the sky sees the sun?” Nedy Saeedi, artystki z Iranu, mieszkającej w Berlinie, wykonującej witraże z wykorzystaniem starych technik z Persji. Saeedi stworzyła w centrum miasta – wewnątrz ogromnego cokołu pomnika partyzantów, symbolizującego historię migracji – witraż w kształcie wielkiej soczewki oka. Realizacja przypomina kalejdoskop.
Z jednej strony mamy soczewkę w centrum miasta, z drugiej znajdujemy się w europejskim mieście, które nie jest w Unii. Mimo że geograficznie państwo znajduje się w centrum kontynentu, osoby pochodzące z Kosowa, mieszkające tu, mówią, że są z Europy poza Europą. Sztuka na Autostrada Biennale, podobnie jak oko Saeedi, pokazuje przyszłość, a przeszłością czaruje czasem na chwilę, bo w końcu jak długo można żyć czyimiś wspomnieniami. Ale warto się z nimi mierzyć.
Autostrada Biennale, Prizren, Kosowo, do 9 września 2023, autostradabiennale.org
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.