Zastępują kremy, balsamy do ciała i maski do włosów. Niektórzy sięgają po olejki do demakijażu lub dodają je do makijażu, aby osiągnąć efekt świetlistej skóry. Jednak dermatolodzy krytykują je za skutki uboczne, które mogą wywołać. Czy są dobre i złe olejki? A może to kwestia rodzaju oleju lub typu cery? Sprawdzamy.
Na początku była skóra. Miała ochronną warstwę hydro-lipidową, czyli wodno-tłuszczową. I kiedy nie istniały żele pod prysznic, a ludzie kąpali się w rzece – nie potrzebowała balsamów. Człowiek nie rodzi się z potrzebą stosowania „smarowideł”, to cywilizacja je stworzyła. W jakim celu? Kiedy zmywamy z siebie brud i sebum przy pomocy mydeł, zaburzamy równowagę skóry. Kiedy brakuje jej nawilżenia – staje się szorstka i łuskowata. Przy niedoborach lipidów, traci zdolności do samoobrony przed „intruzami”, takimi jak czynniki drażniące czy alergeny. Większość kremów łączy tzw. fazę wodną z tłuszczową. Czynnik nawilżający dostarcza skórze wody, a ten natłuszczający – dba o to, aby nie wyparowała ona z naskórka. Jednak nagle pojawił się szał na same oleje…
Olej dobry na wszystko?
W erze fascynacji naturą i przestymulowania skóry chemią, oleje zabłysnęły. Ich wielki powrót u wielu osób zmienił zasady pielęgnacji i przyniósł metamorfozy w jakości skóry i kondycji włosów.
– Oleje uzupełniają brakujące lipidy w skórze. Codziennie je wypłukujemy i wymywamy ze skóry, używając nieodpowiednich produktów do demakijażu lub mycia twarzy i ciała. Natłuszczając skórę olejami, zapobiegamy nadmiernej utracie wody, przez co staje się bardziej miękka, gładka, elastyczna – mówi Agnieszka Zielińska, Skin Ekspert.
Oleje powinno się wybierać ze względu na ich skład i zawartość NNKT (niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych), czyli kwasów omega 3, 6, 9. Te o niskiej zawartości NNKT (jak np. olej kokosowy), po początkowej poprawie stanu skóry, powodują wysuszenie i złuszczenie, czyli pogorszenie jej stanu. Powinno się też wybierać tylko oleje zimnotłoczone i nierafinowane. Mają bogatszy skład, niestety ich naturalny zapach jest bardziej intensywny.
– Im mniej oczyszczone są oleje, tym stają się lepsze dla skóry. W trakcie procesu rafinacji (który ma m.in. sprawić, aby nie pachniały tak intensywnie), pozbywa się frakcji niezmydlalnych olejów, które również są skórze potrzebne. Oleje nierafinowane można kupić w drogeriach, sklepach zielarskich, ze zdrową żywnością oraz w internecie. Ważne by były bez składników zapachowych i bez dodatków emulgatorów – wówczas jest większa gwarancja czystości składników i ich skuteczności – wyjaśnia Agnieszka Zielińska.
Jak dopasować olej do potrzeb skóry? Przy cerze suchej lub dojrzałej bez skłonności do zapychania się porów, można stosować olej arganowy, makadamia, ze słodkich migdałów, z pestek moreli, z ogórecznika (zbawienny dla skóry atopowej i przesuszonej), z róży. Cera tłusta lub trądzikowa, dobrze reaguje na olej z czarnuszki, z krokosza barwierskiego, z orzechów włoskich, sezamowy, konopny lub tamanu. Do skóry normalnej świetny jest olej ze słodkich migdałów, z awokado, orzechów laskowych, pestek moreli czy owoców dzikiej róży.
O co chodzi z OCM?
OCM (oil cleansing method), to oczyszczanie skóry olejkami i preparatem do mycia z wodą (np. żelem). Opiera się o zasadę: tłuszcz rozpuszcza tłuszcz i polega na nałożeniu na skórę pokrytą makijażem, kurzem, sebum i innymi zanieczyszczeniami, olejków i wmasowaniu ich. Następnie nakłada się na nią żel do oczyszczania i zmywa całość ciepłą wodą. Taki dwustopniowy zabieg, przeznaczony jest dla każdego, niezależnie od typu skóry. Do niego wybieraj odpowiedni olej.
Jeśli masz skórę suchą, zrób mieszankę w proporcji: 90 proc. oleju makadamia, ze słodkich migdałów, albo arganowego i 10 proc. oleju rycynowego. Przy skórze normalnej sprawdzi się mieszanka 80 proc. oleju z awokado, z dzikiej róży, albo ze słodkich migdałów z 20 proc. oleju rycynowego. Natomiast przy skórze tłustej, skłonnej do powstawania zaskórników, warto wybrać mieszankę w proporcji 70 proc. oleju lnianego, konopnego, z czarnuszki, albo jojoba z 30 proc. oleju rycynowego (opcjonalnie możesz kupić olejek do demakijażu, np. w formie pomady, który po nałożeniu na skórę i w kontakcie z wodą zamienia się w emulsję, która dokładnie oczyszcza twarz).
Olej do, czy zamiast kremu?
Olejek to inwestycja w odmładzanie i zapobieganie szybszemu starzeniu się skóry. Warto go nakładać na noc – jako serum. Za każdym razem, powinno się go przykryć kremem/balsamem, czyli zrobić okluzję. Dzięki temu nie ryzykujesz ponownego wypłukania lipidów. Jednak podczas używania olejku, warto obserwować skórę. Może nastąpić chwilowe pogorszenie jej kondycji, a następnie poprawa – albo odwrotnie. Możliwe, że szybko nasyci się ona lipidami i nie będzie gotowa na więcej.
– Sedno „awantury o olejki”: Nie da się jej pielęgnować samymi olejami. To nie są jedyne substancje, których skóra potrzebuje. Oleje sprawdzają się jako element odbudowy bariery hydrolipidowej (przy każdym typie skóry) czy pielęgnacji codziennej skóry suchej lub wrażliwej, ale nie rozwiążą wszystkich problemów (trądzik, zaczerwienienia, przebarwienia czy zmarszczki, wrażliwość, itp.). Należy skórze dostarczyć pozostałych potrzebnych składników. Oleje warto stosować przez jakiś czas i następnie je odstawić, albo łączyć z innymi kosmetykami, aby pielęgnacja była spójna z potrzebami skóry – mówi Skin Ekspert.
Są osoby z cerą tłustą lub mieszaną, u których olejki zmieniają jej kondycję nie do poznania. Skóra przestaje się świecić, pory zmniejszają się. Powód? Gruczoły łojowe dostają sygnał, że ma wystarczającą – w końcu! – ilość lipidów i nie muszą produkować zbyt dużo sebum. Ale u niektórych osób na taki efekt czeka się długo, albo jest chwilowy i następnie następuje pogorszenie się kondycji cery…
– Po oleje mogą sięgać kobiety z każdym rodzajem skóry. Jednak przy skórze tłustej oleje stosujemy czasowo, następnie łączymy z działaniami zmniejszającymi objawy trądziku/tłustości skóry, z kolei przy skórze bardzo wrażliwej/atopowej, stosujemy oleje dawkując je, bo używanie codzienne może na początku zaostrzyć objawy – tłumaczy Agnieszka Zielińska.
Których używać, a które zostawić do sałatek?
Przeciwnicy stosowania olejków oskarżają pielęgnację opartą o ich działanie o zapychanie porów i stymulowanie powstawania zmian trądzikowych. Natomiast nie każdy olej działa w ten sposób. – Olejami komedogennymi (powodującymi powstawanie zaskórników) jest olej kokosowy, lniany, z zarodków pszenicy, awokado, z moreli, z pestek winogron, ale dużo zależy od skóry i jej pielęgnacji. Zdarza się, że olej uznawany za niekomedogenny (jak arganowy), zatyka skórę. – mówi Agnieszka Zielińska, Skin Ekspert. Lepiej jest stosować je w kuchni i wprowadzić do codziennego menu, aby zadbały o lepszą kondycję skóry i włosów od środka. Awokado, olej lniany czy olej z pestek winogron są bogactwem witaminy E, zdrowych tłuszczów i antyoksydantów. Ale zdrowiej jest je jeść niż się nimi smarować.
– Olej kokosowy należy do grupy olejów o najmniejszej zawartości NNKT. Jego skład to głównie kwasy nasycone (80-90 % składu, głownie kwas laurynowy, kwas mirystynowy, kwas palmitynowy). Jednocześnie jest olejem tworzącym okluzję ciągłą. Ta, uniemożliwia skórze prawidłową wymianę gazową (mówiąc potocznie nie pozwala skórze oddychać), nie dopuszcza do przeznaskórkowej utraty wody, co w pierwszym momencie stosowania jest korzystne, ale w długim okresie, doprowadza do wysuszenia skóry. Jest to olej również komedogenny, czyli zatykający ujścia mieszków włosowych (pory) – podpowiada Agnieszka Zielińska.
Natomiast oleju kokosowego warto używać do dwóch rzeczy: wybielania zębów lub tzw. olejowania włosów. To kompres z dwóch łyżek rozpuszczonego oleju kokosowego nałożonego od długości po końce włosów. Trzyma się go 30-60 min na włosach, następnie należy umyć włosy szamponem. Jednak sprawdzi się tylko u osób o gęstych lub grubych włosach. Osoby z włosami cienkimi, pozbawionymi objętości powinny zabiegu olejowania unikać.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.