Jestem niepokonany – mówił jeszcze niedawno Bruce Willis. Dziś fani chcieliby, żeby okazało się to prawdą. Aktor cierpi na demencję czołowo-skroniową. Zmagający się z chorobą gwiazdor „Szklanej pułapki” pożegnał się z Hollywood.
Na długo zanim Pedro Pascal został ulubionym zaddy internetu, dziewczyny wzdychały do Paula z „Przyjaciół”. Ojca Elizabeth, studentki, z którą umawiał się Ross, zagrał Bruce Willis. Rozkochał w sobie fanki serialu i, oczywiście, ekranową Rachel. W 2000 roku gwiazdor kina akcji świętował dwudziestolecie kariery. Z Hollywood żegna się kolejne 20 lat później. U aktora zdiagnozowano demencję czołowo-skroniową, która uniemożliwia mu występy w kolejnych filmach. Rodzina prosi o uszanowanie decyzji Willisa. I o spokój, którego zmagający się z chorobą gwiazdor potrzebuje teraz najbardziej. Przez 40 lat zapracował na miano legendy kina.
Z Niemiec do New Jersey
Wielki amerykański patriota urodził się w… Idar-Oberstein. W powojennych Niemczech Zachodnich stacjonował ojciec Willisa, David. Żołnierz poznał tam miłość swojego życia, Marlene z Kaufungen. W 1955 roku przyszedł na świat syn pary. Gdy Bruce miał dwa lata, Willisów przeniesiono do Carney’s Point w New Jersey. To miejsce Bruce nazywał domem. Po odbyciu służby David pracował jako robotnik i spawacz. Syn podziwiał ojca za etykę pracy, odwagę i siłę. Marzył, żeby zaciągnąć się do wojska. Kiedyś – już jako dorosły mężczyzna – zadzwonił nawet do George’a W. Busha, żeby ten przyjął go do armii, ale usłyszał, że jest na to za stary. Na każdym kroku podkreślał przywiązanie do amerykańskich sił zbrojnych – podczas wojny w Iraku wystąpił dla oddziałów z Tal Afar.
W dzieciństwie Bruce nie pozwolił, by cokolwiek stanęło na drodze jego ambicjom. Choć od 9. do 17. roku życia walczył z jąkaniem, wada wymowy nie przeszkodziła mu zostać przewodniczącym szkoły. „Miałem przyjaciół, byłem lubiany, ale zżerało mnie to, że nie potrafię pozbyć się jąkania” – mówił. Zadziałała magia sceny. W liceum Penns Grove Willis zapisał się do kółka teatralnego. „Na scenie przestawałem się jąkać, gdy z niej schodziłem, jąkanie powracało. To był cud” – opowiadał. Po maturze dostał się do stanowego college’u Montclair. Studia rzucił po roku, ale zanim przebił się w Hollywood, imał się różnych zajęć. Pracował w fabryce, był ochroniarzem w elektrowni, stał za barem. Podobno na chwilę zatrudnił się jako prywatny detektyw. W każdym razie tak głosi legenda, która pasowałaby jak ulał do dalszej historii aktora.
Po kilku drobnych rólkach, jakie zagrał na początku lat 80., jego potencjał dostrzegli twórcy serialu „Na wariackich papierach”. Przez cztery lata Willis wcielał się w postać detektywa Davida Addisona Jr., rozwiązującego zagadki kryminalne u boku partnerki Maddie Hayes (Cybill Shepherd). Seria zawdzięczała sukces nie tylko samej fabule, lecz także chemii między aktorami. Bohaterowie, jak później Mulder i Scully, od początku mieli się ku sobie. Widzowie kibicowali ich związkowi, choć długo nie było wiadomo, czy ostatecznie David i Maddie zostaną parą. „Na wariackich papierach” zdobyło liczne nagrody, a Willisowi zapewniło kolejny angaż. „Szklana pułapka” z 1988 roku – pierwszy z serii pięciu filmów akcji – uczyniła z niego supergwiazdę. Dowcipny twardziel John McClane męską część publiczności zdobywał policyjnym sprytem, damską – szelmowskim uśmiechem. Widzom podobało się, że Willis nie jest młodzieniaszkiem – w „Szklanej pułapce” zagrał już po trzydziestce jako dojrzały, pewny siebie, samoświadomy facet. Fascynację aktorem podsycały jego wyznania z planu – twierdził, że w większości niebezpiecznych scen występował sam, bez pomocy kaskadera. Nabawił się trwałego ubytku słuchu po wielokrotnych dublach sceny wystrzału z bliskiej odległości. „Przez to ciągle mówię: „Cooooo?” – bo naprawdę słabo słyszę” – mówił w wywiadzie.
Na grillu u sąsiada Harveya Keitela
Willis pragnął osiągnąć jeszcze większy sukces, musiał więc zwalczyć własne demony. W 1988 roku zgłosił się do Anonimowych Alkoholików. „Od jakiegoś czasu nie piję. Kiedyś codziennie raczyłem się wódką prosto z butelki, ale potem zrozumiałem, że to zniszczy moje życie” – mówił w wywiadzie z 2013 roku. Problem alkoholowy, aresztowanie (miał po pijaku zaatakować policjanta), romanse – trzydziestoletniego Willisa moglibyśmy dziś uznać za ucieleśnienie toksycznej męskości. Jego życie zmieniło spotkanie z Demi Moore. Wschodzącą gwiazdę poznał na planie „Zasadzki” z 1987 roku. Aktorka była wówczas zaręczona z Emilio Estevezem. Szybko jednak zrozumiała, że Bruce jest jej pisany. Zaręczyli się i pobrali w kapliczce Golden Nugget w Las Vegas. Ślubu udzielał król rock and rolla Little Richard (Willis sam próbował zresztą własnych sił w muzyce – nagrał płytę pod pseudonimem Bruno, na której śpiewa i gra na harmonijce ustnej). Nowożeńcy, uciekając od zgiełku Hollywood, zamieszkali na prowincji. W Hailey w stanie Idaho przyszły na świat córki pary – Rumer, Tallulah Belle i Scout. „Ta społeczność jest wspaniała dla dzieci. Mają tu świetne szkoły. To nasza oaza” – mówił w wywiadzie.
Równolegle małżonkowie rozwijali kariery – Demi została jedną z najbardziej kasowych aktorek w historii za sprawą „Striptizu”, Bruce grał w superprodukcjach pokroju „Armageddonu”, jednocześnie znajdując czas na niezależne produkcje, które stały się kultowe. Jedną z jego najlepszych ról pozostaje kreacja boksera Butcha Coolidge’a z „Pulp Fiction” Quentina Tarantino z 1994 roku. Niewiele brakowało, a Willis nie trafiłby na plan produkcji. Reżysera poznał przypadkiem – na grillu u sąsiada, Harveya Keitela, który u Tarantino zagrał we „Wściekłych psach”. Bruce jako fan filmu zapowiedział reżyserowi, że przyjmie każdą rolę w kolejnym projekcie.
Wielu policjantów walczących ze złem
Na przełomie lat 90. i 2000. gwiazda Willisa wciąż świeciła jasno – w 1999 roku zagrał w „Szóstym zmyśle” M. Nighta Shyamalana, do dziś uważanym za jeden z najbardziej zaskakujących filmów tamtych lat. W „Przyjaciołach” pojawił się z powodu przegranego zakładu. Na planie „Jak ugryźć 10 milionów” zaprzyjaźnił się z Matthew Perrym, czyli serialowym Chandlerem. Perry wierzył w sukces filmu, Willis miał wątpliwości. Gdy „Jak ugryźć…” zarobiło ponad sto milionów dolarów, Bruce musiał zagrać w „Przyjaciołach” za darmo (w końcu otrzymał zapłatę, ale przekazał ją na cele charytatywne).
W tym czasie w życiu prywatnym przechodził trudne chwile – w 1998 roku Bruce i Demi rozstali się, w 2001 roku na raka trzustki zmarł brat aktora Robert. Z Moore wciąż łączy Willisa niezwykła więź – przyjaźnił się nawet z jej byłym partnerem Ashtonem Kutcherem. Razem tworzyli patchworkową rodzinę. Jako mężczyzna po pięćdziesiątce Bruce doczekał się jeszcze dwójki dzieci. W 2009 roku poślubił modelkę Emmę Heming, która urodziła ich córki Mabel Ray i Evelyn Penn.
Od dekady Willis grywał niemal wyłącznie w filmach telewizyjnych albo takich, które omijały kino, by trafić na domowe nośniki. W 33 produkcjach wcielał się zazwyczaj w policjantów, walczących ze złem. Żaden z tych bohaterów nie dorównywał charyzmą McClane’owi. Wielu fanów odwróciło się od idola, dziwiąc się, dlaczego upadł tak nisko. Twórcy Złotych Malin powołali nawet specjalną kategorię – „Najgorszy film Bruce’a Willisa”. Dziś wszyscy rozumieją, że aktor powoli tracił kontakt z rzeczywistością. Choć współpracownicy od dawna podejrzewali, że z Willisem jest źle, dopiero po oficjalnej informacji o diagnozie wypowiadają się na temat doświadczeń z planu.
Podobno w ostatnich latach kontrakty Willisa zapewniały mu, że na planie zdjęciowym musi stawiać się tylko przez dwa dni na osiem godzin (realnie kręcono tylko przez cztery). W każdym filmie Willisa musiała znaleźć się mała rólka dla aktora Adama Huela Pottera, który w zamian za pomoc w karierze zapamiętywał dialogi Bruce’a. Ten nosił słuchawkę, w której słyszał głos swojego „suflera”. Z czasem nie był nawet w stanie powtarzać kwestii. Reżyser „Poza prawem” Mike Burns wspomina, że musiał wyciąć prawie wszystkie dialogi Willisa, bo aktor nie radził sobie z tekstem. Jesse V. Johnson, który pracował przy „Regułach zabijania”, mówił, że „nie poznaje Bruce’a”. Na planie „Planu ocalenia” Willis miał wystrzelić ślepaka w niewłaściwym momencie, zagrażając bezpieczeństwu współpracowników.
Gdy rodzina ogłosiła, że Bruce zmaga się z demencją czołowo-skroniową, która wpływa na jego możliwości intelektualne, zaczęto doszukiwać się objawów w przeszłości. Przypomniano dziwaczny wywiad z 2013 roku. Podczas trasy promocyjnej „Red 2” w 2013 roku Willis zachowywał się arogancko. „Przyjemnością było kręcenie filmu, teraz tylko go sprzedajemy” – przerwał dziennikarzowi. A na pytanie o ulubioną lokację, wskazał Stambuł, gdzie w ogóle filmu nie kręcono. W innej rozmowie w programie telewizyjnym na pytanie o film odpowiedział: „Zjedzmy kanapkę i chodźmy na zakupy”. Zachowanie składał wtedy na karb jet lagu. W 2018 roku wystąpił na scenie, żartując z samego siebie. „Nic mnie nie pokona. Atakowali mnie terroryści, asteroidy, krytycy filmowi, prawnicy rozwodowi. Nic mi nie zrobią, bo jestem pieprzonym Brucem Willisem” – ironizował. Teraz chciało by się, żeby miał rację. „Na tę chorobę nie ma na ten moment lekarstwa. Mamy nadzieję, że to się na przestrzeni lat zmieni”, napisali członkowie rodziny Willisa.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.