The cōmodo, zaprojektowany przez berlińskie weStudio, działa od kilku miesięcy, a już uchodzi za jeden z najciekawszych butikowych hoteli w Alpach. – Chcieliśmy wnętrzem opowiedzieć historię – mówi Piotr Wiśniewski.
Przy projektowaniu wnętrz the cōmodo, który powstał w budynku z lat 60. XX wieku, najważniejszy był kontekst miejsca i jego przeszłości. A jak zauważa Piotr Wiśniewski, w przypadku hoteli – jak i każdego innego produktu – niezwykle istotny jest storytelling. – Chcieliśmy wnętrzem odpowiedzieć dalej tę historię, która rozpoczęła się w latach 60., nawiązać do genezy tej przestrzeni, a jednocześnie podkreślić, że piszą ją teraz ludzie z własnej, współczesnej perspektywy – wyjaśnia architekt.
Choć twórcy konceptu postanowili odwołać się do stylistyki lat 60. i 70., nie chcieli jej kopiować. Zamiast tego połączyli oryginalne obiekty z epoki ze współczesnymi elementami, dzięki czemu uzyskali zbalansowaną całość rezonującą zarówno z sentymentem, jak i XXI-wiecznym poczuciem estetyki. – Na uzyskanie tej równowagi nie ma stałej formuły. To kwestia wyczucia – mówi projektant, dodając, że choć postrzega siebie jako osobę na wskroś logiczną, to w tym wypadku całkowicie polegał na emocjach i intuicji, indywidualnie rozpatrując każdą z części projektowanego hotelu. – Dwa lata przed rozpoczęciem prac zbudowaliśmy mock-up standardowego pokoju i na nim rozważaliśmy różne rozwiązania. O ile w przypadku pokoi dość wcześnie udało nam się ustalić założone proporcje nowego do starego, o tyle w suite’ach oraz w strefach publicznych zastosowaliśmy bardziej indywidualne podejście – wspomina Wiśniewski. Jak przyznaje, pole do popisu dały mu przestrzenie wspólne, jak salon dzienny czy restauracja. – To te miejsca w hotelu, które mają wywoływać efekt „Wow!”. Gość zazwyczaj widzi je jako pierwsze, więc mają nadać ton całemu doświadczeniu pobytu – zauważa.
Meble vintage, które widać w the cōmodo, to miks legendarnego włoskiego dizajnu z wzornictwem z Europy Środkowo-Wschodniej, głównie z Polski. Choć to ostatnie przeżywa renesans na rodzimym rynku, czego owocem są choćby coraz częstsze i popularniejsze aukcje oraz uzyskiwane na nich wyższe ceny, to na świecie wciąż jest mało znany. The cōmodo można jednak śmiało uznać za pierwszy zachodni współczesny projekt, w którym ikony dizajnu zza dawnej żelaznej kurtyny zostały użyte w takiej skali. Co ciekawe, wiele mebli, które trafiły do hotelu, wcześniej należało do architekta. – Kolekcjonuję polski i środkowoeuropejski dizajn od lat. Teraz część zbioru znalazła nowy dom, ale dzięki temu pojawiła się przestrzeń na coś nowego – mówi. Właśnie dlatego, że polskie obiekty vintage były niejako pod ręką, zdecydowano się na użycie ich w hotelu, ale przy projekcie tej skali nie bez znaczenia był też aspekt ekonomiczny. – Są jeszcze stosunkowo mało znane w skali globalnej, więc nadal można je kupić po relatywnie dobrych cenach – przyznaje Wiśniewski. Jak dodaje, za takim wyborem mebli kryje się też pewien przekaz „dla wtajemniczonych”, mianowicie tożsamość autora projektu.
Oryginalne, odrestaurowane meble vintage połączono z tymi projektowanymi w latach 60., ale nowymi, produkowanymi do dziś. Do tego doszło ponad 200 obiektów sztuki, obrazów, grafik i fotografii, między innymi autorstwa Katji Koeberlin, Gerrita Engela i Jeppego Heina, częściowo zamówionych specjalnie na potrzeby hotelu. – Nie chcieliśmy tworzyć kopii tego, co można było zobaczyć w latach 60., ale coś, czemu przyświecają podobne idee i założenia – podkreśla Piotr Wiśniewski.
Cały tekst znajdziecie w trzecim wydaniu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.