„Zrezygnowałam z noszenia stanika do pracy i nie przejmuję się tym, że widać mi sutki”, pisze kobieta, która czuje się komfortowo bez biustonosza. Ale widok sutków wciąż budzi kontrowersje, bo mężczyźni nadal chcą kontrolować kobiece ciała.
Znasz to uczucie – wracasz do domu po długim dniu pracy, zdejmujesz stanik i odczuwasz ulgę. Czas założyć coś wygodniejszego, w czym wreszcie poczujesz się sobą.
Przez lata byłam jedną z tych kobiet. Po przekroczeniu progu mieszkania zaczynałam siłować się z zapięciami stanika. Nosiłam biustonosz o odpowiednim rozmiarze – po prostu coraz bardziej chciałam się go pozbyć. Jeśli po pracy szłam na drinka, wymykałam się do toalety i wpychałam stanik do torebki, nie chcąc czekać na powrót do domu.
Staniki odchodzą do lamusa?
Wszystkie wiemy, co stało się potem: praca z domu w czasie pandemii przypomniała nam, jak przyjemnie jest zrezygnować ze stanika. Siedząc na Zoomie przed swoimi laptopami, gdzie nie spotykałyśmy się z tyloma ciekawskimi spojrzeniami, bez biustonosza czułyśmy się bezpieczniej niż w biurze, w którym widoczne sutki pozostają prawdziwym problemem. Dla mnie to było emancypacyjne. Gdziekolwiek bym się nie odwróciła, przyjaciółki mówiły mi, że staniki odchodzą do lamusa. A dla tych, które je nosiły, jedyną opcją są te sportowe lub nieposiadające fiszbin.
Czy pokazanie sutków to manifest?
A więc co poszło nie tak? Gdy coraz więcej z nas powraca do pracy w biurze, wiele kobiet, które zerwały ze stanikami, znowu po nie sięgają. Fiszbiny też powracają. A to zaledwie czubek góry lodowej. Nie mówmy lepiej o nowym staniku marki Skims Kim Kardashian z wbudowanymi widocznymi sutkami – zabiegiem wzmacniającym przekonanie, że a) sutki powinny być małe i sterczące oraz b) że ich widok spod ubrania z natury wiąże się z uczuciem pożądania i seksualizacją. Wysyła to informację, że pokazanie odrobiny sutka to jakiś manifest – chcemy, by został on zauważony.
Jak możemy być pewne siebie, gdy czujemy się skrępowane stanikiem?
Jest on dużo ciaśniejszy niż Wonderbra: jak można czuć pewność siebie i wygodę w pracy, jeśli ma się na sobie coś, co ogranicza naszą swobodę? A z drugiej strony jak można czuć pewność siebie i wygodę, jeśli ma się wrażenie, że wszyscy gapią się na naszą klatkę piersiową?
Jako osoba, która od czasów covidu praktycznie nie nosi stanika – łącznie z pracą w biurze przez pięć dni w tygodniu od ponad roku – zapewniam, że ostatnią rzeczą, na jakiej mi zależało, było to, by moje sutki stały się tematem dyskusji. Owszem, mam sutki. Wszyscy mamy sutki. Jeszcze nigdy nikomu nie stała się krzywda od tego, że zobaczył zarys sutka. Absolutnie niczym się on nie wyróżnia, a przynajmniej nie powinien.
A jednak wiele kobiet woli znosić fizyczny dyskomfort noszenia biustonosza niż potencjalnie wystawić się na dyskomfort psychiczny lub emocjonalny pod postacią osądzania ich przez innych ludzi – towarzyszy im strach, że może to zostać odebrane jako „zachęta” lub oznaka, że „się zaniedbują”. Jak zawsze, wiąże się to również z ageizmem. Gdy ubierasz się do biura, po prostu zakładasz ubrania, które pozwalają ci na wyjście do świata i dzielenie się swoim talentem, umiejętnościami, doświadczeniem. Dlaczego musi się to sprowadzać to konieczności podejmowania „kontrowersyjnego” wyboru, czy zarys naszych sutków może być delikatnie widoczny przez bluzkę?
Sprowadza się to do cenzurowania naszych ciał i tak naprawdę nie różni się to bardzo od dawnego podejścia, przez które kobiety bały się odsłaniać kostki, w razie gdyby okazały się one nadmiernie rozpraszające dla mężczyzn. (To naturalnie nasza wina, jeśli sobie z takim widokiem nie radzą). Chodzi o lęk przed kobiecym ciałem i pragnienie, by je kontrolować.
Florence Pugh bez stanika na czerwonym dywanie wywołała falę oburzenia
Spójrzmy prawdzie w oczy: pewna część populacji uważa, że jeśli nie podjęłaś wysiłku, by „kontrolować” swoje piersi, dajesz przyzwolenie, by je komentować. Pamiętam, że czytałam kiedyś o kobiecie, która pewnego dnia nie założyła stanika do pracy, na co jej przerażony kolega wyszeptał: „Widzę twoje sutki”, po czym zaciągnął ją do toalety i zaproponował, że znajdzie kawałek taśmy klejącej, którymi mogłaby je zakleić. Jest też przypadek aktorki Florence Pugh, która wystąpiła bez stanika w przejrzystej sukni Valentino na czerwonym dywanie (który można chyba potraktować jako jej biuro), co spotkało się z ostrym sprzeciwem (głównie ze strony mężczyzn), który ujawnił, jak średniowieczne jest nasze podejście do kobiecego ciała.
– Oczywiście nie chcę nikogo obrażać, ale wydaje mi się, że chcę zadać pytanie: jak moje sutki mogą być dla was tak obraźliwe? Wiem, że niektórzy ludzie mogą szydzić ze mnie za te słowa, ale jeśli sukienka, przez którą widać moje piersi, to zachęta, by mówić: „Gdybyś została zgwałcona, sama byś sobie za to zasłużyła”, pokazuje to tylko, ile jeszcze pracy przed nami – mówiła aktorka.
Skłamałabym, mówiąc, że chodzenie do pracy bez stanika mnie nie martwiło. Przejmowałam się, że koledzy będą rozmawiać z moją klatką piersiową, a koleżanki się zdziwią. Mam szczęście, bo mój biust nie jest szczególnie duży, więc nie potrzebuję biustonosza, by czuć się wygodnie. Ale wsparciem było dla mnie podejście: jeśli jest ci niewygodnie w staniku, nie powinnaś być zmuszona, by go nosić. (Poza tym eksperci są podzieleni w kwestii tego, jak biustonosze wpływają na mięśnie wokół naszych piersi. Niektórzy twierdzą, że zapobiegają ich obwieszaniu się, inni, że nienoszenie stanika wspiera lepszą pracę mięśni).
W biurze nikt nie skomentował, że nie noszę stanika
Zaczęłam od przyzwyczajania się do chodzenia bez stanika na zakupy do pobliskich sklepów, następnie na spotkania z rodziną i przyjaciółmi, do kina, restauracji i barów, a dopiero potem stawiłam czoła wyjściu do biura. A jeśli twoje miejsce pracy choć trochę przypomina moje – z klimatyzacją ustawioną na iście arktyczną temperaturę – prawdopodobnie i tak będziesz zakładać na siebie kilka warstw, co daje trochę więcej komfortu niż chodzenie w szyfonie. Nie chodzi o ekshibicjonizm, jak przekonywałaby nas Kim K, ale o doświadczanie świata w taki sposób, w jaki mamy ochotę, bez poczucia, że bierzemy udział w konkursie na miss mokrego podkoszulka.
Rzeczywiście, na początku byłam nerwowa, ale nie trwało to długo – z pewnością nie dłużej niż do momentu, w którym zaczęłam zauważać, jak wielu kolegów z biura pozwoliło sobie na pandemiczne „rozluźnienie standardów” i zaczęło im się wydawać, że nie ma absolutnie niczego złego w wychodzeniu z męskiej toalety w trakcie zapinania rozporka. A nawet jeśli ktoś zauważył, że nie mam stanika, nigdy tego nie skomentował.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.