Kiedy Sophie Ashby i jej mąż, projektant Charlie Casely-Hayford, przeprowadzili się do malutkiego mieszkania w Heliosie, zabytkowym budynku telewizji i stacji radiowej BBC, musieli zastosować kreatywne rozwiązania oszczędzające przestrzeń.
Korytarze, pamiętające czasy, kiedy chodzili po niej reporterzy BBC, dzisiaj wyglądają nieco inaczej. Zabytkowy budynek Helios niedaleko Piccadilly Circus wciąż wije się wokół głównego placu, którego centralnym punktem jest, zgodnie z nazwą, rzeźba greckiego boga słońca. Wystarczy jednak wejść do środka, aby przekonać się o metamorfozie, jaką przeszło to miejsce pod czujnym okiem znanego architekta, Allforda Halla Monaghana Morrisa. Projektantka wnętrz Sophie Ashby natychmiast dostrzegła niebywały potencjał tej przestrzeni. Kupiła dwupokojowe mieszkanie, które dzisiaj dzieli z mężem, projektantem mody, Charliem Caselym-Hayfordem.
– Nigdy nie myślałam, że zamieszkamy w nowoczesnym budownictwie, ale ten budynek jest interesującym zabytkiem drugiego stopnia, pełnym charakteru – mówi Sophie. Z początku, nasze mieszkanie to był mały, biały kubik. Często klienci zatrudniają mnie, abym tchnęła życie w nowoczesne miejsca, także i tutaj nie było to dla mnie wyzwaniem.
Dzięki widocznym belkom konstrukcyjnym i oryginalnym oknom w stalowych okuciach, mieszkanie zachowało charakter połowy XX w. – Wyglądanie przez okno to bardzo relaksujące zajęcie, można oglądać plac lub niebo, trochę jak w jakimś filmie sciencefiction – mówi Charlie.
Para była świetnie przygotowana do urządzenia przestrzeni po swojemu. Przez lata zebrali pokaźną kolekcję dzieł sztuki i pięknych przedmiotów. Wystarczająco, żeby urządzić także nowy butik marki Casely-Hayford na Chiltern Street. Trafiły tam uważnie wyselekcjonowane meble vintage, jak i szyte na miarę garnitury, z których słynie rodzinna marka.
W salonie niewielkiego mieszkania na jednej ze ścian zobaczymy galerię, a po drugiej stronie – zaprojektowany na zamówienie regał z książkami. W samym centrum wisi odbitka zdjęcia nigeryjskiej fotografki, Lungiswy Gqunty, która w sprytny sposób zasłania telewizor. – Uwielbiam prace tego artysty, to Sophie pokazała mi je po raz pierwszy. Akurat to zdjęcie kupiliśmy podczas podróży do Kapsztadu. Nadaje ono niezwykłego charakteru całemu pomieszczeniu – mówi Charlie.
– Stało się moją obsesją, żeby umieścić w mieszkaniu pasujące do zdjęcia akcenty żółtego – mówi Sophie. Praca nigeryjskiej fotografki posłużyła jako główny element dekoracji. To od niego wszystko się zaczęło. Nie da się tego przeoczyć, wchodząc do sypialni, której ściany pomalowano farbami Farrow&Ball w odcieniu „Babouche”.
Mosiężne rzeźby wykonane przez Charliego wyeksponowano między pokaźną kolekcją książek. Nie są to jednak jedyne jego dzieła, które znajdziemy w mieszkaniu. Na ścianie wisi autoportret wykonany, kiedy Charlie był jeszcze nastolatkiem. Dzisiaj to ulubiona pozycja Sophie w ich całej kolekcji sztuki, bo „kolory na tym obrazie są niezwykle przemyślane i wrażliwe”. Nie jest to żadnym zaskoczeniem, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że Charlie dorastał otoczony sztuką. – Jego rodzice to najbardziej szykowna, kulturalna i interesująca para, jaką przyjdzie wam kiedykolwiek poznać – opowiada Sophie. Rodzicami Charliego są Maria Stevens i zmarły w 2019 r. projektant mody Joe Casely-Hayford, który założył rodzinną markę w latach 80.
Z powodu niewielkiego metrażu, większość mebli w mieszkaniu była robiona na zamówienie. – Kiedy myśleliśmy o dekoracji mieszkania, z tyłu głowy zawsze była myśl, że każda z rzeczy musi dodatkowo służyć jako miejsce do przechowywania – mówią. W kuchni znajdziemy ławkę, którą łatwo można schować pod stołem, pudło na zabawki córki Charliego, Rainbow, służy jako stolik kawowy, a wózek na kółkach z blatem wyłożonym kafelkami w razie potrzeby staje się kuchenną wyspą.
Elementy robione na zamówienie doskonale mieszają się z meblami vintage. Włoskie krzesła z połowy XX w., barek w stylu art deco, pochodzący z The Old Cinema w Chiswick, wypełniony przepięknym szkłem vintage, był jednym ze ślubnych prezentów (Sophie i Charlie wzięli ślub w portugalskim Algarve, gdzie obecnie mieszkają rodzice projektantki).
– Zmieniając ten budynek w przestrzeń mieszkalną, architekci wykonali kawał naprawdę dobrej roboty – mówi Charlie. – Szczególnie z powodu zajmującego parter Soho House. Znajdziemy tutaj wszystkie udogodnienia idące w parze z nowoczesnym budownictwem, ale również duszę i historię. Naszym marzeniem jest jednak przeprowadzka do Włoch. Chcielibyśmy zamieszkać w małym, przytulnym domku i całymi dniami malować. Jeśli to się kiedyś wydarzy, to będzie znaczyło, że nam się udało.
Studio Ashby: 020-3176 2571; studioashby.com
Artykuł ukazał się w oryginale w języku angielskim na stronie House&Garden.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.