Jak znaleźć złoty środek między aplikowaniem filtrów co godzinę, nawet w zamkniętym pomieszczeniu, a unikaniem kosmetyków? Zapytaliśmy dermatolożek o sprawdzone sposoby na ochronę przeciwsłoneczną.
W łóżku z filtrem
Kremy z filtrem chronią przed powstawaniem przebarwień, utratą jędrności i pogłębianiem się zmarszczek, które wywołuje UVA. Czy warto nakładać je wraz z pierwszymi promieniami słońca?
– Jeśli masz w planie spacery od piątej rano do południa, oczywiście, nałóż na skórę krem z filtrem. Natomiast jeśli po jego aplikacji kładziesz się z powrotem spać, to sensu nie ma – mówi dr Agnieszka Bliżanowska, specjalistka dermatolog z gabinetu WellDerm.
Podobne artykułyZłote rady dla urodyMaria Kowalczyk – Więcej nie znaczy lepiej. Zwykle blokery słoneczne są obecne w makijażu: podkładzie, pudrze czy kremie BB (albo w kremie na dzień). SPF 30 to wystarczająca ochrona na początek dnia. Taki produkt zabezpiecza skórę także przed światłem widzialnym – dodaje prof. Aleksandra Lesiak.
– Teorii, jakby należało nakładać ochronę nawet wieczorem, nie można ani potwierdzić, ani obalić. Jeśli mamy w planie wielogodzinne siedzenie przed komputerem czy innym monitorem, może to nie jest zły pomysł. Natomiast jeśli po wieczornej kąpieli i demakijażu oraz dokładnym umyciu skóry żelem przez 30 minut siedzimy przed telewizorem, nie dajmy się zwariować – komentuje dr Agnieszka Bliżanowska.
Ochrona na home office
Obie specjalistki dermatologii uważają, że należy nakładać filtry przez cały rok z uwagi na przenikanie promieni UVA czy HEV.
– Promieniowanie UVB w naszej szerokości geograficznej nie jest dostępne od października do maja, ale UVA działa na skórę całorocznie. Przechodzi przez szyby (dotyka nas na home office czy w samochodzie). Warto więc się przed nim zabezpieczać, bo jest odpowiedzialne za uszkodzenie DNA komórek skóry. HEV, czyli światło niebieskie, jest częścią światła widzialnego i emitują je komputery, monitory, smartfony, laptopy czy telewizory. Każda z fal: IR (podczerwień), HEV, UVA, UVB – wywiera jakiś wpływ na fotostarzenie, starzenie czy kancerogenezę. Szukając ochrony przed promieniowaniem, należy więc wybierać preparaty, które zabezpieczają skórę przed nimi globalnie – mówi prof. Aleksandra Lesiak, specjalistka dermatolog.
SPF (Sun Protective Factor) oznacza ochronę przed promieniowaniem UVB, czyli tym, które daje rumień lub opaleniznę. Wartość ochrony przed UVA wynosi minimum jedną trzecią wysokości SPF, którą producent wskazuje na kremie. UVA powinno być na opakowaniu zaznaczone w kółeczku. Jeśli jest informacja o PPD (Persistent Pigmentation Darkening – wskaźniku trwałego przyciemnienia), to im wyższa jego wartość, tym lepsze zabezpieczenie przed UVA. Opisane IR i HEV, oznaczają ochronę przed podczerwienią oraz światłem niebieskim.
– Ochrona z makijażu czy kremu dziennego na home office jest wystarczająca. Nie powinno się demonizować działania światła. Naświetlanie HEV, czyli światłem niebieskim, ma np. zbawienne właściwości w leczeniu depresji sezonowej, AZS, łuszczycy, wyprysku kontaktowego. A ostatnie badania potwierdzają, że jest też wyjątkowo skuteczne w leczeniu postcovidowego przewlekłego zmęczenia, które pojawia się dwa-trzy miesiące po przejściu COVID-19. Fototerapia w gabinetach naprawdę przynosi genialne rezultaty, nie można więc powiedzieć, że promieniowanie jest z gruntu złe – dodaje prof. Aleksandra Lesiak.
Odpowiednia ilość
Podobne artykułyZbilansowana dieta dla urodyUrszula Zwiefka 13 kropli to wystarczająca ilość kremu z filtrem – tak głosi Gwyneth Paltrow. Ale czy kropla kremu równa jest kropli emulsji czy żelu? Niekoniecznie. Znacznie lepiej jest się stosować do ścisłych zasad polecanych przez producentów kremów, którzy nie bez powodu wycofali ochronę SPF 100. Przyczyną były poparzenia słoneczne. Ludzie nakładając niewielkie ilości takiego preparatu, liczyli na to, że przez cały dzień nie będą musieli już go dokładać, leżąc na plaży. – Odpowiednią porcją kremu jest zawartość jednej łyżeczki na powierzchnię twarzy. Pilni pacjenci nakładają połowę tej porcji, a mniej pilni jedną czwartą. Należy nałożyć grubą warstwę preparatu. Na wszystkie partie twarzy i ciała, z wyprzedzeniem co najmniej 20-minutowym przed wyjściem. I co dwie godziny dokładać kolejną porcję. Polki i Polacy wciąż obawiają się kremów z SPF 50, że w ogóle się po ich użyciu nie opalą. Otóż chroniąc się SPF 50, opalimy się, ale nie poparzymy skóry. Warto to powiedzieć wyraźnie: filtr to nie bloker. Zawsze dochodzi do nas jakaś część promieniowania – mówi dr Agnieszka Bliżanowska.
Na home office, zwłaszcza przy coraz większej ilości wiosennego słońca, wystarczy poranna porcja kremu koloryzującego, BB czy podkładu z porcją filtrów SPF 30. W ciągu dnia można użyć wówczas ochrony w pudrze czy mgiełce w spreju.
– Niezależnie od tego, czy jest to droga do biura, na plażę czy na zakupy – słońce promieniuje tak samo, więc co dwie godziny należy powtarzać nakładanie kremu na twarz i całe ciało. W wakacje powinna obowiązywać reguła „shotów”. Na jedno smarowanie ciała i twarzy winno przypadać 30 ml produktu z filtrem, aby w ciągu 14 dni pobytu na plaży zużyć ok. 1,5 l preparatu. Średnio to oznacza zużycie 2 mg na cm kw. skóry. Ale mało kto używa takiej ilości kremów. Dlaczego powtarzamy aplikację preparatów ochronnych? Nawet jeśli krem jest water resistant, pomimo że nie zmyje go woda czy pot – można filtr zetrzeć ręcznikiem lub piaskiem – mówi prof. Aleksandra Lesiak.
Leżenie na plaży nie jest wskazane. Dzieci do 6. roku życia nie powinny być wystawiane na działanie słońca, ale nosić ochronne ubrania i nakrycia głowy. Pomiędzy godziną 10 a 16 (lub 11-15) powinno się unikać ekspozycji na słońce. Kapelusz z rondem daje ochronę SPF 3. Niezbędne są też ochronne okulary, które zabezpieczają oczy. Jeśli planuje się wyjazd wakacyjny, warto miesiąc wcześniej zacząć suplementację preparatem z beta-karotenem. Będzie mniejsze ryzyko poparzeń i ładniejszy odcień opalenizny.
Najlepszy krem anti-aging
Kremy z filtrem działają także przeciwstarzeniowo. – Zwróćmy uwagę na dekolty, nogi, ramiona – nawet jeśli się wybieramy na wycieczkę pieszą czy rowerową lub spacer w mieście. Popalone słońcem dekolty pokryte zmarszczkami, z popękanymi naczynkami – to nasza narodowa specjalność. Podobnie jest z dłońmi. Jako pierwsze wystawiamy na działanie promieniowania i jako ostatnie przed nim chowamy w rękawiczkach. Dłonie także należy zabezpieczać filtrem. Jeśli nie będziemy tego robić, skutkiem będą przyspieszone procesy starzenia, jak wiotka skóra, utrata jędrności, zmarszczki, przebarwienia – tłumaczy dr Agnieszka Bliżanowska.
Wszystkie filtry i chemiczne, i mineralne przechodzą przez takie samo sito weryfikacji bezpieczeństwa na terenie Unii Europejskiej. Filtry chemiczne mogą działać drażniąco na atopową czy wrażliwą skórę, a fizyczne, czyli mineralne, zapychać pory i stymulować powstawanie zmian trądzikowych przy skórze łojotokowej. Są też dostępne filtry mieszane. Najlepiej przetestować i rodzaj, i konsystencję, żeby dopasować ideał.
– Nowoczesna kobieta, zwłaszcza o fototypie II i III, jaki reprezentuje większość Polek, wie, że krem z filtrem jest najlepszym kosmetykiem anti-aging. Bo promieniowanie wywołuje i pogłębia procesy starzenia. Na dodatek kremy z filtrem zabezpieczają skórę przed zachorowaniem na czerniaka, który zabija młode osoby. Natomiast ochronę przeciwsłoneczną dopasowuje się także do rodzaju i typu cery. Przy skórze naczynkowej warto sięgnąć po produkt dedykowany pękającym naczynkom (np. z kwasem azelainowym), do trądzikowej czy łojotokowej wybrać lżejsze formuły – także z tego względu, że oprócz komfortu noszenia, będziemy chętniej ich używać – dodaje prof. Aleksandra Lesiak.
Jak jeszcze dbać o skórę? Raz do roku należy chodzić i badać pieprzyki u dermatologa, bo w Polsce wciąż jest niska wykrywalność czerniaków na pierwszym etapie. Dla porównania, w Niemczech mają 10-krotnie większą wykrywalność niż w Polsce, choć mieszkamy w podobnym klimacie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.