Znaleziono 0 artykułów
29.06.2024

Marta Zawiślańska: Doświadczenie, które zdobywałam było warte więcej od wypłaty

29.06.2024
(Fot. archiwum prywatne)

„Był rok 2002, miałam 19 lat i właśnie porzuciłam dotychczasowy plan na życie” pisze Marta Zawiślańska, która po latach trenowania piłki ręcznej, zamiast złożyć dokumenty na AWFiS, zapisała się do warszawskiej szkoły charakteryzacji. Fryzjerka gwiazd, która dzięki konsekwencji, intuicji i ciężkiej pracy dziś sama ma status gwiazdy, opowiedziała dziennikarce Natalii Hołowni o swojej drodze z Łomży do warszawskiego Atelier Stylissimo. Tak powstał e-book „Zwyczajna dziewczyna. Marta Zawiślańska”, którego fragment publikujemy.

W Warszawie swoje pierwsze kroki skierowałam do Międzynarodowego Studium Dziewulskich. Ta szkoła charakteryzacji, wizażu i stylizacji była wówczas najlepszą tego typu placówką w Polsce. Czesne, jak pewnie nietrudno się domyślić, nie było jednak niskie. Mama, która wierzyła, że wbrew pozorom wiem, co robię, postanowiła zlikwidować naszą książeczkę oszczędnościową. Z pieniędzy, które dzięki temu uzyskała, opłaciła moją naukę. To był ryzykowny ruch, ale wiedziałam, że nie zawiodę mojej rodziny. Zamierzałam być wyjątkowo pilną studentką i nie zmarnować nawet godziny nauki.

W Warszawie nie miałam ani nazwiska, ani znajomości. Musiałam więc być absolutnie najlepsza w tym, co planowałam robić, by osiągnąć sukces. I dokładnie taki miałam plan.

Zajęcia odbywały się w weekendy, więc co tydzień dojeżdżałam do Warszawy z Łomży. Zajmowaliśmy się przede wszystkim charakteryzację filmową. Każdego dnia robiliśmy coś niezwykłego – rany, blizny, oryginalne makijaże oraz naprawdę niesamowite konstrukcyjne fryzury. Bo jeśli chodzi o fryzjerstwo, to w szkole panował tzw. nurt barokowy. Dzięki temu miałam możliwość kreowania najróżniejszych fryzur, co pobudzało moją wyobraźnię, inspirowało, no i przede wszystkim uczyło przyszłego fachu. Nigdzie nie poznałabym lepiej techniki upinania włosów – a mówimy tu o najbardziej szalonych formach! Pokochałam to i już pod koniec roku wiedziałam, że nie będę szła w stronę wizażu, tylko właśnie włosów. Zaczęłam się rozglądać za miejscem, gdzie mogłabym doskonalić już zdobyte umiejętności oraz nabyć nowych. Dodatkowo chciałam odejść od fryzjerstwa artystycznego i skupić się na tym współczesnym, codziennym. Wiedziałam już, że w Warszawie będę spędzać zdecydowanie więcej czasu, niż tylko weekendy. Żeby nie mnożyć kosztów, zamieszkałam u wujostwa w Starej Miłosnej.

Wkrótce dostałam się na miesięczny kurs profesjonalnego strzyżenia. Nie było tam żadnych bajerów, po prostu od rana do wieczora obcinałam klientom włosy. Nie dostawałam za to ani złotówki, ale doświadczenie, które w ten sposób zdobywałam, było warte więcej od wypłaty. Bo była to najlepsza możliwa praktyka, o jakiej początkujący fryzjer może marzyć. Przez raptem cztery tygodnie dało się nauczyć zawodu do perfekcji. Od razu wiedziałaś, co robisz źle, co musisz dopracować oraz w czym jesteś najlepsza. Dzięki zdobytym na kursie umiejętnościach, szybko dostałam pracę w profesjonalnym salonie fryzjerskim. A tam, już po kilku miesiącach, dopadło mnie przeznaczenie...

(Fot. materiały prasowe)

Całość przeczytacie w e-booku „Zwyczajna Dziewczyna. Marta Zawiślańska”.

Marta Zawiślańska, Natalia Hołownia
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Marta Zawiślańska: Doświadczenie, które zdobywałam było warte więcej od wypłaty
Proszę czekać..
Zamknij