Amanda Bynes – najpopularniejsza amerykańska nastolatka początku wieku – w 2002 roku odebrała nagrodę Kids’ Choice Awards dla ulubionej aktorki telewizyjnej. Kilka lat później straciła kontrolę nad swoim życiem: wpadła w kompleksy, narkotyki i niewłaściwe towarzystwo. Teraz nareszcie, wzorem Britney Spears, uwolniła się spod rodzicielskiej kurateli.
Na czerwonym dywanie rozdania Kids’ Choice Awards w 2002 roku Amanda Bynes – największa gwiazda kanału telewizyjnego Nickelodeon – połączyła wszystkie trendy Y2K. Top bez ramiączek kilka razy nerwowo poprawiała, żeby nie opadł jej na biust. Brzuch pozostawiła odsłonięty, a stan dżinsów był tak niski, że niemal nie pozwalał na włożenie pod spód majtek. Detale – biżuteria z zawieszkami w kształcie motyla i serduszka – też przyprawiłyby o zawrót głowy każdą ówczesną nastolatkę. Nie mówiąc już o wyprostowanych włosach à la Rachel z „Przyjaciół”, ale z pasemkami jak Lindsay Lohan, o błyszczyku na ustach i cieniutkich brwiach. W wersji glamour osiemnastolatka pokazała się natomiast na okładce „Vanity Fair” pod hasłem „It’s totally raining teens”. Obok Amandy w różowej mini i złocistych sandałkach na szpilce, pozowały: bliźniaczki Olsen, jeszcze przed założeniem The Row, Mandy Moore i Hilary Duff – obie śpiewające i występujące w serialach, Alexis Bledel z „Kochanych kłopotów”, Evan Rachel Wood, Lindsay Lohan na chwilę przed „Wrednymi dziewczynami”, oraz, jedyna dziewczyna koloru, Raven-Symoné. Ta epoka należała do nastolatek, które w komediach romantycznych kręconych w konwencji young adult, zakochiwały się w szkolnych kolegach, modnie ubierały i, okazjonalnie, dowodziły girl power.
Amanda Bynes świetnie się w tę narrację wpisywała. Jako najmłodsza córka stosunkowo zamożnych rodziców (tata stomatolog, mama – pomoc dentystyczna) już w wieku trzech lat pomagała starszej siostrze przygotować się do roli w szkolnym przedstawieniu. Charyzma, dowcip, urok – Bynesowie wiedzieli, że trafili szóstkę w totka. Chcieli jak najszybciej zrobić z córeczki gwiazdę. Najpierw przeszła casting do programu „All That” na Nickelodeonie, konkurencji „Klubu Myszki Miki”, gdzie rozpoczęły się kariery Britney Spears, Christiny Aguilery i Justina Timberlake’a. Kamera ją kochała. Przed osiemnastką dostała własny program – „Szał na Amandę”, gdzie dowodziła niezwykłego vis comica. Z małego ekranu droga wiodła do kina, a że produkcyjniaków dla licealistów nie brakowało, grafik Bynes szybko się zapełnił. „Kłamstwo ma krótkie nogi”, „Czego pragnie dziewczyna” i „Ona to on” natychmiast stały się klasykami. W 2007 roku zagrała jeszcze w musicalu „Lakier do włosów”, który uważa za swój najbardziej udany projekt. Po „Łatwej dziewczynie” z 2010 roku Bynes – wówczas 24-letnia – ogłosiła, że przechodzi na emeryturę. Nie mogła na siebie patrzeć – wydawało jej się, że zupełnie nie potrafi grać, jej ciało jest niezgrabne, a kamera dodaje jej kilogramów.
Amanda Bynes: Cena sławy
Podczas gdy wielu fanów nie wiedziało, że Bynes już od dawna mierzy się z problemami ze zdrowiem psychicznym, rodzice, znajomi i współpracownicy, nie bacząc na pogarszający się stan aktorki, zapędzali ją do pracy. A z Amandą nie było dobrze już od czasów liceum. W szkole bywała rzadko, bo praca była ważniejsza. Udało jej się wymknąć na jedną szkolną dyskotekę. Bez udziału wścibskich paparazzich przeżyła też pierwszą miłość z Taranem Killamem, poznanym na planie „Szału na Amandę”. Poza tym – każdy jej krok był śledzony. Jeśli upiła się na imprezie, świat obiegały jej zdjęcia na kacu, jeśli przytyła albo schudła, komentatorzy zastanawiali się, czy ma zaburzenia odżywiania, jeśli nie trafiła ze stylizacją, lądowała na liście najgorzej ubranych. Wpadła w narkotyki – najpierw popalała trawkę, w końcu uzależniła się od Adderallu, leku na uspokojenie, przepisywanego osobom cierpiącym na ADHD. Gdy po raz kolejny prowadziła pod wpływem, rodzice wkroczyli do akcji. Ale zamiast naprawdę zatroszczyć się o zdrowie córki, odcięli ją od kasy, którą sama przecież zarabiała. To oni mieli decydować o jej finansach. Ubezwłasnowolniona, osunęła się jeszcze głębiej w depresję. Kolejna diagnoza: choroba afektywna dwubiegunowa. Amanda nie słynęła już z ról, ale z wpisów w mediach społecznościowych. Na Twitterze potrafiła zwrócić się do Baracka Obamy, żeby zwolnił policjanta, który ją aresztował. Obrażała, kogo popadnie. Stukała w klawiaturę telefonu godzinami, przekazując światu strumień świadomości płynący z nieszczęśliwej głowy.
Za moment zwrotny Bynes uważała udział w „Ona to on”, gdzie jej postać przebiera się za chłopca. Gdy aktorka zobaczyła się na ekranie w męskiej wersji, zaczęła mieć problemy z percepcją ciała. Nie podobała się sobie w grubszej wersji, bez makijażu, z krótkimi włosami. O ciałopozytywności nikt wtedy nie mówił. Gwiazdki miały się prezentować tak, jak Amanda na Kids’ Choice Awards w 2002 roku – w cenie był spontaniczny seksapil. Za tą „spontanicznością” kryły się oczywiście drakońskie diety, godziny spędzone u makijażystki, weekendy w spa.
Idąc śladem Britney Spears, Bynes wreszcie zawalczyła o swoje. Po dziewięciu latach uwolniła się od kurateli. – Słowa nie są w stanie nawet opisać tego, co czuję. Wspaniała wiadomość. Chciałabym podziękować moim fanom za ich miłość i dobre życzenia. Dziękuję również mojemu prawnikowi i rodzicom za wsparcie, jakiego udzielali mi przez ostatnich dziewięć lat. Ciężko pracowałam nad poprawą stanu zdrowia, aby móc żyć i pracować samodzielnie. Nadal będę traktować swoje zdrowie i dobro jako priorytet – powiedziała Amanda Bynes portalowi Rolling Stone. Raczej nie planuje powrotu do kina. Ukończyła kurs w szkole mody – może wiąże przyszłość z tą branżą? W końcu jako nastolatka wyróżniała się wyczuciem trendów.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.