Znaleziono 0 artykułów
18.02.2021

Historia jednego zdjęcia: Avril Lavigne w 2002 roku

18.02.2021
(Fot. Getty Images)

Na MTV Video Music Awards w 2002 roku 18-letnia Kanadyjka odebrała nagrodę za najlepszy debiut. Jej przebój „Complicated” z albumu „Let Go” sprzedał się w 3 milionach egzemplarzy, a buntowniczy wizerunek zainspirował nastolatki zmęczone wszystkimi plastikowymi blondynkami show-biznesu.

Gdy Paris Hilton wygłupiała się na imprezach, Britney Spears wydawała trzeci album, a Lindsay Lohan przeobrażała się z dziecięcej gwiazdy w niegrzeczną nastolatkę, na scenie pojawiła się Avril Lavigne. 18-letnia Kanadyjka o włosach w mysim odcieniu (co prawda prostych jak drut, bo wtedy nie rozstawano się z prostownicami), ubrana w żonobijkę, bojówki i converse’y (ulubiony dodatek: krawat pożyczony od taty), pozująca na chłopczycę stała się dla milionów nastolatek nadzieją na to, że nie tylko platynowe blondynki o nogach do nieba mogą stać się symbolami seksu.

Singiel „Complicated” z debiutanckiej płyty „Let Go” zakwalifikowano do gatunku pop punk, choć brzmi to cokolwiek bałamutnie, bo skoro pop, to chyba nie punk, a skoro punk, to raczej nie pop. Wcześniej obowiązywał dość ścisły podział – albo się było w alternatywie, albo w mainstreamie. Avril została pierwszą alternatywką – dziewczynką emo, która z bycia niepokorną, nieprzystosowaną i wrażliwą uczyniła swoją markę. Podobnie jak dekadę wcześniej Courtney Love (ale bez sex, drugs and rock and roll, chociaż Nirvana to jej ulubiony zespół), a współcześnie Billie Eilish, najsmutniejsza nastolatka trzeciej dekady XXI wieku.

Nie jestem produktem. I nie jestem anty-Britney – mówiła wtedy Lavigne, a śpiewała o uniwersalnych doświadczeniach nastolatków – potrzebie autentyczności („promise me I’m never gonna find you faking” z „Complicated”), samotności („Won't somebody come take me home?” z „I’m with you”) i złamanym sercu („So much for my happy ending” z „My Happy Ending”).

Rok po debiucie wokalistki – w 2003 roku – pojawiła się plotka o jej samobójstwie. Podobno od tej pory na scenie miała pojawiać się jej klon – Melissa. Teoria spisku nadal żyje, a fani przywołują zdjęcia z tamtej epoki, porównując początkowe stylizacje Avril z tiulowymi spódniczkami i koronkowymi mini, które zaczęła nosić już przy okazji drugiej płyty „Under my Skin”. Gdy zaczęła wyglądać jak kinderwhore albo postać z mangi, wielu fanów poczuło się zdradzonych – ich buntowniczka poddała się presji.

Apogeum odwrotu od dawnego wizerunku nastąpiło w 2019 roku, gdy Lavigne wydała album „Head Above Water”, zakwalifikowany do gatunku chrześcijańskiego rocka, z tytułowym singlem o zmaganiach z boreliozą. W teledysku gwiazda, która po trzydziestce wciąż wygląda jak 18-latka, ma hollywoodzkie loki w platynowym odcieniu, sztuczne rzęsy i białą suknię. Nie ma śladu po dziewczynie z „Complicated”. Avril chyba się zreflektowała, że nie tędy droga.

Na Instagramie zapowiada kolejną płytę zdjęciami w bojówkach, czarnej bluzie jej własnej marki Abbey Dawn i z tatuażami (na piersiach ma słowo „fuck”). Pierwszy singiel – „Flames” – nagrała z nowym chłopakiem, raperem Mod Sunem (poprzedni – Deryck Whibley z Sum 41 i Chad Kroeger z Nickelback też byli muzykami). Przy pianinie, perkusji i z gitarą (Lavigne naprawdę gra na wszystkich tych instrumentach) gniewnie śpiewają o obsesyjnej miłości. „Kochamy cię, punkowa księżniczko” – piszą fani.

Anna Konieczyńska
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Historia jednego zdjęcia: Avril Lavigne w 2002 roku
Proszę czekać..
Zamknij