Znaleziono 0 artykułów
22.11.2024

Hugh Grant jest stworzony do grania czarnych charakterów. Dowodzi tego w „Heretic”

Hugh Grant w roli tytułowego heretyka, pana Reeda. (Fot. materiały prasowe)

Scott Beck i Bryan Woods nakręcili film, dzięki któremu Hugh Grant ma szansę zerwać z wizerunkiem starzejącego się amanta. Czy to zapowiedź nowego rozdziału w jego karierze? W horrorze produkcji studia A24 partnerują mu równie utalentowane Chloe East i Sophie Thatcher.

Czy to koniec złej passy Hugh Granta? Po filmowych koszmarkach pokroju „Dungeons & Dragons: Złodziejski honor”, „Bez lukru” czy „Wonka” aktor potrzebował odmiany. Brytyjczykowi marzyła się bardziej wymagająca rola, która pozwoliłaby mu zerwać z wizerunkiem starzejącego się amanta. Tak w jego ręce trafił scenariusz do horroru „Heretic” autorstwa Scotta Becka i Bryana Woodsa. Reżyserski duet też potrzebował sukcesu, który zatarłby niesmak po kompletnej porażce „65” (to ten film, w którym Adam Driver strzela do dinozaurów, który niespodziewanie stał się hitem Netflixa). Cała trójka spotkała się więc we właściwym miejscu i właściwym czasie. Widać to dobrze w ich wspólnym filmie.

 

W „Heretic” Hugh Grant popisowo gra czarny charakter

Choć „Heretic” zapowiadano jako horror, produkcja plasuje się na styku kina grozy i thrillera psychologicznego. Najpierw poznajemy dwie mormonki – siostrę Barnes (znana z „Yellowjackets” Sophie Thatcher) i siostrę Paxton (Chloe East z „Pokolenia”) – które głoszą słowo boże każdemu, kto chce je wysłuchać. Tak trafiają do domu pana Reeda (Grant), starzejącego się dżentelmena, mieszkającego w oddalonym od miasteczka domu na wzgórzu. Mężczyzna wydaje się szczerze zainteresowany ich religią. Do czasu. Gdy siostry odkrywają, że są w potrzasku, pan Reed odsłania przed nimi swoje prawdziwe oblicze.

(Fot. materiały prasowe)

„Heretic” warto obejrzeć przede wszystkim dla obsady, która daje imponujący popis aktorskich możliwości. Thatcher po raz kolejny udowadnia, że nie jest jedynie nową scream queen, a występ East ma szansę otworzyć jej drzwi do Hollywood. Obie bez problemu dotrzymują kroku tak doświadczonemu aktorowi jak Grant.

On sam udowadnia, że jest stworzony do grania czarnych charakterów. Pan Reed początkowo wydaje się jedynie kolejną wersją czarujących amantów, w których wcielał się w kultowych komediach pokroju „Notting Hill” czy „Cztery wesela i pogrzeb”. Z biegiem czasu razem z bohaterkami zaczynamy jednak dostrzegać twarz szaleńca o uroczym wciąż uśmiechu. Miejmy nadzieję, że to zapowiedź nowego, mroczniejszego rozdziału w karierze Granta.

(Fot. materiały prasowe)

Czy „Heretic” ma szansę dołączyć do grona najlepszych filmów 2024 roku?

Mimo najszczerszych starań aktorów film wpada w klasyczną pułapkę kina grozy. Po obiecujących dwóch aktach Scott Beck i Bryan Woods zaczynają się gubić w stworzonym przez siebie świecie. Jak gdyby nie wiedzieli, dokąd właściwie zmierza opowiadana historia. Finał filmu podzielił widzów. „Heretic” brakuje fabularnej subtelności, czego najlepiej dowodzi wyłożona w niezbyt subtelny sposób teoria na temat wiary i herezji. Mimo to nowemu filmowi studia A24 warto dać szansę. Kinowy seans horroru to świetny pomysł na weekend w gronie przyjaciół. Będziecie się dobrze bawić.

Zobacz także:

Julia Właszczuk
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Hugh Grant jest stworzony do grania czarnych charakterów. Dowodzi tego w „Heretic”
Proszę czekać..
Zamknij