Mięso to nie mleko matki. Badania najpoważniejszych instytutów naukowych wskazują, że można je z powodzeniem i korzyścią dla zdrowia i klimatu zastąpić dietą roślinną. Marta Dymek, autorka bestsellerowej „Jadłonomii”, radzi, jak stawiać pierwsze kroki w weganizmie. W pierwszym odcinku cyklu felietonów zabiera nas na zakupy w najbliższym sklepie.
To, co jemy, ma istotny wpływ nie tylko na nasze zdrowie, ale też na środowisko i zwierzęta. Badacze zgadzają się, że im częściej wybieramy produkty roślinne, tym lepiej. A jednak prawie każdy słyszy czasem, że białka zwierzęcego nie sposób zastąpić. Wokół wegetarianizmu i weganizmu krąży wciąż sporo mitów i nietrudno się przestraszyć. To poważny temat, więc podejdźmy do niego na serio, posłuchajmy ekspertów oraz ekspertek z najważniejszych światowych instytucji, jak ONZ albo WHO. Chodźmy razem na zakupy. Tam, dokąd chodzicie zawsze, z tym samym budżetem. Wy łapcie koszyk, a ja wam wszystko opowiem.
Kapusta nie tylko w bigosie
We współczesnych naukach o żywieniu panuje konsensus. Badacze i badaczki są zgodni, że należy ograniczyć spożycie produktów odzwierzęcych na rzecz roślinnych. Pierwsze zalecenie żywieniowe według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) brzmi: Stosuj odżywczą dietę złożoną z różnorodnych pokarmów, raczej pochodzenia roślinnego niż zwierzęcego.
Zacznijmy więc zakupy od działu z warzywami i owocami. Jest koniec jesieni, więc wybór warzyw jest wciąż niemały. Na początek wtaszczmy dynię. Może to być podłużna dynia piżmowa odmiany Butternut, która jest słodka, wilgotna i aromatyczna, dobrze nadaje się na zupę. Albo malutka dynia Hokkaido, którą można upiec razem ze skórką i zjeść jeszcze tego samego dnia na kolację z prażonymi orzechami, a resztę zapakować na lunch z ulubioną sałatą lub kaszą. Kupmy kapustę, która też dobrze smakuje pieczona.
I jeszcze grzyby, to przecież końcówka sezonu, a są przednie w domowym risotto. Tylko proszę, zaufajcie mi i ich nie mieszajcie. Rozgrzejcie porządnie patelnię, połóżcie tyle, żeby każdy dotykał dna i smażcie je przez pierwszą minutę lub dwie, nie wyjmując rąk z kieszeni. Żadnego przesuwania po patelni. W tym czasie grzyby zdążą się pysznie zezłocić, będą chrupiące na zewnątrz, a soczyste w środku. Jeśli nie widzicie grzybów leśnych, to weźcie tackę boczniaków i przygotujcie je w ten sam rozważny sposób.
Na koniec jeszcze trochę kiszonych ogórków na kanapki, buraki na zupę z mleczkiem kokosowym oraz marchewki do przegryzania. I może trochę jabłek, gruszek oraz śliwek, dobrze smakują jako dodatek do prostej owsianki lub jaglanki. Świetnie, ale co dalej?
Kaszotto i spółka
Szczegółowych wskazówek dostarcza The Lancet, czyli jedna z najważniejszych i najstarszych naukowych instytucji zajmujących się zdrowiem oraz żywieniem. Co kilka lat publikuje duży raport, w którym można znaleźć wytyczne na temat tego, co warto jeść. To zawsze duże wydarzenie w świecie nauki, nad ostatnim przez dwa lata pracowało 37 ekspertów z 16 krajów. Wynika z niego, że warto skręcić w stronę alejki z produktami pełnoziarnistymi, bo to one powinny stanowić drugą największą – po warzywach i owocach – część naszego jadłospisu.
W Polsce naprawdę mamy z czego wybierać. Na początek opakowanie kaszy gryczanej, do wyboru charakterna palona lub subtelna niepalona. Można z niej zrobić kaszotto, na przykład z dynią, którą już mamy w koszyku. Do tego opakowanie kaszy jaglanej, to świetny materiał na wegeburgery, bo zarówno skleja kotleciki, jak i dodaje im sympatycznej sprężystości. Makaron pełnoziarnisty albo popularny ostatnio makaron z grochu dobrze pasuje do grzybów, a z odrobiną szalotki, pietruszki i białego wina nadaje się nawet na randkę. Jeśli to randka ze śniadaniem, to złapcie jeszcze dowolne płatki – owsiane albo orkiszowe, będą dobrze smakować z mlekiem roślinnym. Pewnie gdzieś obok leżą orzechy włoskie, pestki dyni i siemię lniane, też się przydadzą.
Jeżeli lubicie rustykalne przepisy, dorzućcie woreczek kaszy jęczmiennej. Z reszty grzybów łatwo zrobicie nostalgiczny krupnik. Zaraz, a co z białkiem? Czy aby na pewno nie powinniśmy skręcić w stronę alejki z mięsem?
Skąd bierzesz białko
Jeśli nie chcemy, nie musimy sięgać po żadne mięsne produkty, bo jak uspokaja jedno z największych światowych stowarzyszeń dietetycznych, czyli American Dietetic Association, wegańska dieta jest równie zdrowa, co tradycyjna, a dodatkowo może obniżać ryzyko zachorowania na niektóre choroby cywilizacyjne. The Lancet w tegorocznym raporcie ustalił tygodniową normę spożycia mięsa na maksymalnie 100 g mięsa czerwonego, 200 g mięsa drobiowego i 200 g ryb lub owoców morza. To tyle co jeden kotlet. Skoro mięso jest właściwie niepotrzebne, ruszajmy po białko roślinne, czyli w stronę półki z warzywami strączkowymi.
Rzućcie okiem w kalendarz i kupcie tyle warzyw, ile zjecie. Osoby ekstremalnie zapracowane niech włożą do koszyka kilka puszek lub słoików z ciecierzycą, bo to wyjątkowo poręczny składnik. Nadaje się do pieczenia, do sałatek, ale też można zainspirować się kuchnią sycylijską i podsmażyć cieciorkę ze skórką z cytryny, czosnkiem i gałązką ulubionych ziół. Do tego kilka puszek z czerwoną fasolą, ta z kolei nada się na pastę do pieczywa lub rozgrzewające chili sin carne. I jeszcze czerwona soczewica – w kwadrans powstaje z niej cudowna złota zupa z koprem i kokosowym mleczkiem. Dobrym źródłem roślinnego białka może być też tofu lub mleko sojowe. To ostatnie można łatwo kupić bez dodatku cukru.
Osoby bez deadline’ów niech dorzucą zieloną soczewicę na gulasz, czarną soczewicę do sałatek i ciecierzycę na domowy hummus. Fasolkę mung zostawmy dla koleżanek na urlopie macierzyńskim i kolegów na wychowawczym.
Możemy już powędrować w stronę kas. Większość koszyka stanowią warzywa i owoce, oprócz nich jest sporo produktów pełnoziarnistych, pestek i orzechów oraz warzyw strączkowych. Takie zakupy to świetny fundament do rozpoczęcia przygody z kuchnią roślinną, ale też do zdrowego odżywiania, zgodnego z badaniami i zaleceniami ekspertów oraz raportami poważnych instytutów.
Jeśli obawiacie się rezygnacji z mięsa, możecie porządnie się przebadać przez zmianą diety. Ale pamiętajcie, że mięso to nie mleko matki. Ograniczając je, nie powinniście się niczym martwić, lecz cieszyć, że podjęliście decyzję, która jest dobra dla zdrowia, środowiska, klimatu i zwierząt. Świetna robota!
Dziękujemy Gospodarstwu Ludwika Majlerta za pomoc w realizacji sesji.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.