W cyklu „Klasyka LGBT+” czytamy quasi-autobiograficzną powieść „Skrzydła” Michaiła Kuzmina z 1906 roku o inicjacji seksualnej i intelektualnej młodego chłopaka.
Petersburg, początek XX wieku. Wania ze sfery uprzywilejowanej, bliższej stanom najwyższym niż średnim, jest w tym wieku, kiedy wie się raczej mało, także o sobie samym, i kiedy też, niestety, nie za bardzo ma się kogo o ważne sprawy zapytać. Dojrzewanie to przedziwny proces – ciało wyrywa do przodu, kwitnie, natomiast umysł czasami dotrzymuje tempa, częściej nie i w konsekwencji rodzi się cierpienie. Rówieśnicy wiedzą tyle samo co my lub jeszcze mniej, zaś dorośli albo nie lubią traktować młodych poważnie, albo wolą, żeby w wyjaśnianiu świata ktoś ich wyręczył, np. szkoła. Ale nawet jeśli ktoś mądrzejszy i chętny do kontaktu akurat się trafi, to jak sformułować pytanie, by za dużo o sobie nie wypaplać i słowami samemu sobie nie nabruździć? Bo że pewne tematy są tabu, wie nawet średnio bystre dziecko, jeśli tylko zostało „dobrze” wychowane. Wania ma szczęście – może milczeć, obserwować i słuchać, a świat sam odpowiada na wszystkie pytania, które strach lub wstyd zadać.
Z ust Sztrupa, gentlemana, erudyty, światowca, Wania leniwie spija cudowne zdanie: „Świat piękna nie tylko trzeba znać, trzeba go kochać – to podstawa wszelkiego wykształcenia”. Na dowód, że słucha ze zrozumieniem, chłopiec wyjeżdża na wakacje, uzbrojony w dzieła Szekspira. W oryginale, bo życia nie należy sobie ułatwiać. Prosić o pomoc mądrzejszych warto, w związku z tym dochodzi do zbliżenia z nauczycielem greki, przystojnym w sposób zakonspirowany, o umyśle ewidentnie pięknym. Daniel Iwanowicz wprowadza Wanię na wyższy poziom interpretacji klasyki, objaśniając, co łączyło Achillesa z Patroklosem i Orestesa z Pyladesem. Dmucha w żagle wyobraźni ucznia, port docelowy: apartamenty Sztrupa. A tam książki od parkietu po sufit. Zamiast naftaliną i kurzem, czyli petersbursko, pachnie perfumami Peau d’Espagne. Kolacje je się tu w ściśle męskim gronie, dyskutując, polemizując, spierając się, a gospodarz chodzi w butach na grubej podeszwie. Strasznie to egzotyczne. „Jak on to wszystko lubił, nie wiedząc, dlaczego”.
„Skrzydła” opowiadają o inicjacji erotycznej i intelektualnej młodego chłopaka
No tak to właśnie jest, najpierw się czuje, zrozumienie przychodzi później lub w ogóle. Od Sztrupa Wania wynosi wiedzę mierzoną na wypełnione po brzegi kufry Louis Vuittona, na tankowce, na tony. Łarion Dmitrijewicz mówi mu: „Jesteśmy Hellenami. Obcy jest nam nietolerancyjny monoteizm Izraelitów, ich niechęć do sztuk plastycznych, ich upodobanie do rodziny, do pomnażania potomstwa. Stary
Testament nic nie mówi o szczęściu pozagrobowym, jedyną nagrodą jest posiadanie mnóstwa dzieci (…) jakby zapomniano, że według biblijnego mitu rodzenie dzieci i praca są karą za grzech, a nie celem życia. Im bardziej ludzie oddalają się od grzechu, tym dalsi są od rodzenia dzieci i pracy fizycznej. (…) Miłość nie ma innego celu poza samą sobą, przyroda w ogóle nie zna idei finalności”. I żeby nie było, że akcję w „Skrzydłach” rozkręcają wyłącznie mężczyźni, napalona na Wanię Maria Dmitrijewna w torpedowaniu konkretami jest wszystkim równa. Mówi: „Nie jest tajemnicą to, co pop błogosławi: rodzenie dzieci – kotka cztery razy w roku się koci. Tajemnicą jest, że dusza płonie pragnieniem oddania się komuś innemu i wzięcia tego kogoś w posiadanie, choćby na jeden dzień; i jeśli obydwie dusze płoną tym pragnieniem, znaczy to, że Bóg je złączył”.
Na długo zanim Wania doświadczy usług świadczonych przez łaziennych za 15 rubelków ekstra, być może w ogóle nie będzie musiał, jego umysł obmyje myśl następująca: „Naruszyć prawa natury może tylko ten, kto potrafi pocałować swoje oczy, kto bez lustra widzi tył swojej głowy. Kiedy więc wam powiedzą: „wbrew naturze” – wy tylko popatrzcie na ślepca, który to mówi, i wymińcie go, nie postępujcie jak ptaki, które uciekają na widok ogrodowego stracha na wróble”. Ponieważ to Rosja, najodważniejsze kwestie w „Skrzydłach” wypowiadane są jak u Czechowa, trochę obok lub tuż nad głowami rozmówców, w związku z czym mocniej rezonują, od razu idą do nas. Ponieważ to Rosja, autora powieści rodacy nie pokochali kolektywnie, świat też się przed tym uczuciem wzbrania.
„Skrzydła” to Michaiła Kuzmina powieść quasi-autobiograficzna
„Skrzydła” to powieść quasi-autobiograficzna, niby-dokument. Michaił Kuzmin, syn sędziego z Jarosławia, dobrze się do pisania przygotował. Klasyczną edukację kończy na gimnazjum przed głównym egzaminem, dlatego o uniwersytecie mowy nie ma. Studiuje w konserwatorium muzycznym w Petersburgu na tyle, na ile starcza mu zapału i wiary, dokładnie trzy lata. Po drodze nawiązuje romans z tajemniczym księciem Georgesem, chyba kilka razy od niego starszym, w każdym razie w czasie wspólnych wojaży po Egipcie i Europie książę w Wiedniu umiera. Wcześniej Michaił próbuje się zabić, nocą wypija krople laurowe, ale wpada w panikę, budzi matkę i zostaje uratowany.
Podobnie jak Wania z powieści Michaił też dryfuje od petersburskich ciemności w stronę słonecznego światła Italii, via Berlin i Monachium. W 1897 roku ma w Rzymie romans z hotelowym windziarzem, wyjeżdżają do Florencji, gdzie dołączą do nich największy przyjaciel Kuzmina, Gieorgij Cziczerin, już za parę lat szef dyplomacji sowieckiej Rosji. Proszony czy nie, Cziczerin poleca Miszę opiece lokalnego jezuity, windziarz znika, afera zostaje fachowo przypudrowana. Znowu Petersburg, w powieści duszny w stopniu nie do wybaczenia. Michaił zaczyna coś pisać, coś komponuje, interesuje się religią staroobrzędowców i staroruską muzyką cerkiewną, wakacje spędza w Wasilsursku nad Wołgą, wszystko to wróci w „Skrzydłach”. Powieść ukazuje się w 1906 roku w miesięczniku „Wiesy” i wywołuje skandal.
„Skrzydła” forpocztą nachodzącej epoki
Krytykom oraz kolegom-literatom wystarcza kilka zdań o rozładowywaniu napięć w łaźni oraz impresja numerku na boku, wcale nie LGBT+. Pastwią się nad „Skrzydłami”, Maksim Gorki sugeruje, że Kuzminowi homoseksualizm pomylił się z wolnością – takim tekstem to może tylko penisa oswobodzić. Ale są też głosy za. Poeta Wiaczesław Iwanow, co prawda w dzienniku intymnym, pisze tak: „W pewnym sensie (Kuzmin) jest forpocztą nadchodzącej epoki, kiedy to wraz z rozszerzeniem się homoseksualności nie będzie już szpecić i drażnić ludzkości obecna estetyka i etyka płci, rozumiana jako „mężczyźni dla kobiet” i „kobiety dla mężczyzn” (…) – ta estetyka dzikusów. (…) Homoseksualność jest nierozerwalnie związana z humanizmem…”.
Na studiach najbardziej bałem się tekstów uatrakcyjnionych wstępem dłuższym od zasadniczego dzieła – zbyt dokładnie streszczają, co za chwilę zaczniemy czytać, spoiler jak 150. W polskim wydaniu „Skrzydeł” przyjemność nie zostaje podtopiona erudycyjnym bełkotem, wstęp wprowadza tło światowe. Robert Papieski, który Kuzmina przetłumaczył, nanosi odważne poprawki w historii literatury LGBT+. „Skrzydła są pierwszą powieścią europejską jawnie apoteozującą homoerotyzm” – czytamy we Wstępie. „Owszem, Teleny Oscara Wilde’a wyszedł w 1893 roku, lecz anonimowo i tylko w dwustu egzemplarzach. (…) Tak, Immoralistę Andrè Gide’a opublikowano w roku 1902, ale również w homeopatycznej dawce trzystu egzemplarzy, a „inna miłość” jest tak tutaj zawoalowana, iż widziano w utworze głównie apologię nietzscheanizmu”. Wielka Brytania właśnie zaczyna się zastanawiać, czy Oscar Wilde nie jest nieco przereklamowany, czy więcej dobrego dla LGBT+ nie zrobili przypadkiem Edward Carpenter, John Addington Symonds i Havelock Ellis.
Michaił Kuzmin po „Skrzydłach” pisze prozę, poezję, dramaty, tłumaczy Szekspira, komponuje muzykę
W Rosji Kuzmin nie ma konkurencji. Po „Skrzydłach” pisze prozę, poezję, dramaty, tłumaczy Szekspira, komponuje muzykę, także do swoich tekstów jawnie homoerotycznych. W 1928 roku zwraca się do Wszechrosyjskiego Związku Pisarzy z prośbą o emeryturę. Odpowiedź brzmi: niet. Pięć lat później Centralne Muzeum Literatury kupuje Archiwum Kuzmina, pisarz dostaje 25 tysięcy rubli, a na przejętych zbiorach kanciastą łapę kładzie NKWD, do muzeum wrócą dopiero w 1940 roku, gdy autor przestanie być zakałą socjalizmu, cztery lata wcześniej umrze. I to raczej nie przypadek, że „Pstrąg rozbija lód” na podstawie wierszy Kuzmina był jednym z ostatnich spektakli zagranych w moskiewskim Gogol Center, progresywnym teatrze Kiriłła Sieriebriennikova. Po wkroczeniu rosyjskich wojsk na Ukrainę Gogol Center zlikwidowano, zespół rozpędzono, Sieriebriennikov wystawia w lepszej części Europy. Zabunkrowany na Kremlu Władimir Władimirowicz Kuzmina nie czyta, nie poleca, nie pochwala. Gdyby poeta żył, pewnie trafiłby na listę agentów obcego wywiadu. A zatem lepszego czasu na czytanie „Skrzydeł” nie ma.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.