„Kobiece narracje”. Ta debata przypomniała o znaczeniu kobiet w świecie sztuki
Co zrobić, żeby muzealniczek, kuratorek, kolekcjonerek było więcej? Dlaczego kobiety działające na polskim rynku sztuki tak często pozostawały mniej widoczne niż mężczyźni? O herstorii, kobiecej sile, końcu męskiego panowania rozmawiano podczas debaty „Kobiece narracje”, w której wzięły udział między innymi profesor Agnieszka Morawińska i Hanna Wróblewska.
„Dlaczego nie było wielkich artystek?”, pyta w tytule swojego głośnego eseju Linda Nochlin. A co z innymi kobietami w świecie sztuki – dyrektorkami muzeów, kuratorkami, badaczkami? Dlaczego wciąż jest ich mniej niż mężczyzn i czy narracja w tym środowisku ma szansę z męskiej zmienić się na kobiecą? Czy historia sztuki stanie się kiedyś herstorią? Między innymi na te pytania odpowiedzi szukały uczestniczki debaty „Kobiece narracje”, która odbyła się 8 marca w Łazienkach Królewskich.
Koniec męskiego panowania w świecie sztuki
– Nie ma formalnych ograniczeń odnośnie do zatrudniania kobiet na kierowniczych stanowiskach w muzeach czy innych instytucjach sztuki, ale pozostają niezachwiane stereotypy. Panowie czują się niezręcznie pomiędzy całowaniem w rączkę a przyznaniem, że kobieta coś może. […] Kobietom nie wybacza się błędów, bardzo łatwo postawić je w pozycji defensywnej przez ich empatię, łatwo pogrywać na ich emocjach, zawstydzić, przekonać, że niewiele umieją. Jednocześnie, co wiem z własnego doświadczenia współpracy z kobietami, są one kompetentne, odpowiedzialne, odważne, innowacyjne. Może po epizodzie męskiego panowania docenimy soft power – przekonywała podczas debaty „Kobiece narracje. Debata muzealniczek, badaczek, naukowczyń” profesor Agnieszka Morawińska. Nad tym, czy świat sztuki jest na kobiecą narrację gotowy i czym różni się ona od męskiej, zastanawiały się także Jolanta Gumula, dr hab. Luiza Nader, dr Beata Nessel-Łukasik oraz Hanna Wróblewska.
Dlaczego muzealniczki pozostawały w cieniu
Podczas debaty, która odbyła się 8 marca 2024 roku w pałacu Na Wyspie w Łazienkach Królewskich, zaproszone kobiety dyskutowały o tych perspektywach w ujęciu historycznym i bieżącym. Pojawiły się pytania o osobiste doświadczenia zawodowe, uczestniczki podjęły też wyzwanie opisania dobrych praktyk. Co zrobić, aby kobiet w świecie sztuki było więcej? A może one zawsze w nim były, ale pozostawały niewidoczne? Tak właśnie uważa Anna Sylwia Czyż – dr hab. prof. UKSW, historyczka sztuki, nowożytniczka, specjalizująca się w sztuce Wielkiego Księstwa Litewskiego, ze szczególnym uwzględnieniem architektury rezydencjonalnej i sakralnej, mecenatu artystycznego i funkcji propagandowych dzieł sztuki. – Dlaczego nie było wielkich muzealniczek? One były, ale bardzo często pozostawały w cieniu. I dlatego ich wielka praca jest niedoceniana, a jej efekty często wykorzystywane są przez panów. Takie są niestety fakty. Nie powinniśmy się zastanawiać, czy były wielkie muzealniczki, bo one były. Naszą rolą jest natomiast przekuć pracę i zaangażowanie kobiet, które często pozostają anonimowe, w nasz wspólny, kobiecy sukces – tłumaczyła dr hab. Anna Sylwia Czyż.
Choć kobiety w świecie sztuki były zawsze – nie tylko artystki, lecz także mecenaski, muzealniczki, kolekcjonerki, kuratorki – historia sztuki pisana była przez mężczyzn. I, jak przekonuje Hanna Wróblewska – historyczka sztuki, kuratorka, członkini Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych oraz stowarzyszenia Polski Komitet Narodowy Międzynarodowej Rady Muzeów ICOM, obecnie również dyrektor Departamentu Narodowych Instytucji Kultury w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego: – To nie historia sztuki została napisana przez mężczyzn, a cała historia została przez nich napisana.
Stereotyp o emocjonalnym działaniu kobiet
Choć rola kobiet w świecie sztuki – ale nie tylko – jest często umniejszana, mamy wielką moc. Uczestniczki debaty podkreślały, że częściej to kobiety w pracy związanej ze sztuką działają racjonalnie i zarazem empatycznie. – Kobiety kuratorki robią miejsce dla innych, mężczyźni niekoniecznie. To chyba świadczy o naszej wewnętrznej sile – przekonywała Jolanta Gumula, menedżerka kultury i muzeolożka z ponaddwudziestoletnim stażem. – Od lat towarzyszy mi stereotyp dotyczący emocjonalności kobiet. Otóż ja zetknęłam się z wieloma emocjonalnymi mężczyznami. My, kobiety, potrafimy przybrać pokerową twarz i racjonalnie coś wytłumaczyć, nie krzycząc, nie przeklinając. To mężczyźni są często emocjonalni i wrażliwi – dodała Jolanta Gumula.
Czym zatem wyróżnia się kobieca narracja? Zdaniem dr hab. Luizy Nader – historyczki sztuki, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie – piękne są w niej odwołania do własnego biograficznego doświadczenia, historii matek, babek. Ale tworzenie historii przez kobiety różni od męskiej narracji coś jeszcze. – Wszystkie narracje, które nazwalibyśmy kobiecymi lub feministycznymi, w przypadku każdej z nas poruszają inne problemy niż narracje prowadzone przez mężczyzn, bo te są głównie historiami władzy i władców. Natomiast herstoria skupia się na pytaniu o podmiotowość, relacje, seksualność. Przez to każda herstoria jest polityczna –podkreśla Luiza Nader.
Uczestniczki debaty starały się też odpowiedzieć na pytanie, jak zmienić obecną sytuację, dotyczącą kobiet w świecie sztuki, na lepszą. Bo choć nie jest ona najgorsza, nie możemy spocząć na laurach. – Nie możemy mówić o postfeminizmie, ponieważ nadal jest wiele roboty – nie tylko w kontekście artystek czy muzealniczek, ale również w wielu innych obszarach życia społecznego i naszej obecności, tak abyśmy mogły naszym głosem mówić o nas samych – podkreśliła Beata Nessel-Łukasik, socjolożka, historyczka sztuki, absolwentka IFiS PAN, dwukrotna stypendystka MKiDN.
Całość debaty można zobaczyć na kanale YouTube i na Facebooku Muzeum Łazienki Królewskie, z napisami również w języku angielskim.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.