Alessandro Michele wyrasta na eksperta w dziedzinie ekspresowego projektowania debiutanckich kolekcji. W Gucci na stworzenie pierwszych propozycji miał zaledwie sześć tygodni, w Valentino, gdzie stanowisko dyrektora kreatywnego objął po Pierpaolo Picciolim, z nowymi projektami uwinął się w dwa miesiące. Choć internauci nie szczędzą mu słów krytyki, ganiąc za zbyt duże podobieństwo do estetyki, jaką lansował u poprzedniego pracodawcy, eksperci doceniają jego konsekwencję.
Początkowo kolekcja Valentino Resort 2025 miała od razu trafić do sklepów. Wtedy oficjalny debiut Alessandra Michelego odbyłby się na tygodniu mody w Paryżu we wrześniu. Projektant, który stanowisko dyrektora kreatywnego w marce Valentino Garavaniego objął po odejściu Pierpaola Picciolego, zbyt mocno przywiązany jest jednak do celebrowania pracy zespołowej (porównuje swój team do zgranej orkiestry, a swoją pracę do strojenia instrumentów i pilnowania, by grały w harmonii). Zrezygnował więc z pierwotnego planu, pozwalając tym samym, by ciężka praca członków atelier, którzy błyskawicznie pomogli zrealizować jego wizję, nie pozostała niezauważona.
Debiutancka kolekcja Alessandra Michelego dla Valentino składa się z rekordowej liczby sylwetek
Alessandro Michele nie oszczędzał się w kreatywnym procesie. W kolekcji Resort 2025 zawarł aż 171 looków: ready-to-wear, dodatków i biżuterii, które przypominają o jego autorskiej i niepodlegającej kompromisom wizji piękna. Stanowią też rezultat dialogu, jaki tuż po przekroczeniu progu atelier Valentino nawiązał z kodami bliskimi założycielowi marki.
Debiutanckie projekty Michelego dla domu mody założonego w 1959 r. przez Valentino Garavaniego nie są jedynie wynikiem inspiracji jego historią i fascynacji jego bogatym dziedzictwem. Wybrane motywy Michele reinterpretuje dyskretnie i subtelnie. Chętniej celebruje porozumienie i bliskość, jakie odkrył w stosunku do założyciela, a także to, jak wiele mają ze sobą wspólnego. – Valentino nigdy nie był minimalistą, bliżej mu raczej było do maksymalisty – tłumaczył w rozmowie z kameralnym gronem dziennikarzy, z którymi połączył się na Zoomie ze swojego ekstrawaganckiego rzymskiego mieszkania. – Nawet w latach 70, gdy sylwetki w jego kolekcjach były najbardziej surowe, widać było jego zamiłowanie do estetycznego bogactwa i pewnego rodzaju przesady wynikających z jego obsesji na punkcie piękna.
Michele także raczej nie ogranicza się do półśrodków. I na pewno nie ma zamiaru dyskutować z internetowymi krytykami, którzy w jego debiutanckiej kolekcji dla Valentino dopatrują się zbyt wielu podobieństw do stylu, jaki lansował podczas kadencji w Gucci. – To ja jestem teraz oczami i dłońmi Valentino – mówi z przekąsem, uzasadniając konsekwentne przywiązanie do autorskiej estetyki i reinterpretowanie jej pod dachem kolejnego domu mody.
Z dziedzictwa Valentino Alessandro Michele czerpie dyskretnie. Chętniej lansuje autorską estetykę
W przeciwieństwie do innych kreatorów piszących kolejne rozdziały historii największych domów mody, Michele nie skupił się jednak na określonej dekadzie czy kolekcji. Równie mocno, co dziedzictwo Valentino Garavaniego, zafascynowało go jego życie. Elegancja i wyrafinowanie, jakie wplatał do własnej codziennej garderoby, swoisty hedonizm, który stał się wyznacznikiem jego własnego la dolce vita. W debiutanckiej kolekcji Michele nawiązał do hippisowskiej odsłony marki z lat 70., z kolei białe pudełkowe płaszcze i marynarki ze złotym „V” przy kieszeniach powstały w oparciu o sylwetki z kolekcji „Sfilata Bianca” z 1968 r., w której Garavani po raz pierwszy zaprezentował ten monogram.
Rozpoczynając nowy rozdział swojej kariery w Valentino, Michele nie tylko nie rezygnuje z autorskiej wizji piękna, ale nie porzuca też nieszablonowego podejścia do idei płci. Za czasów kadencji w Gucci przyczyniło się ono do zmiany dominujących kanonów. W Valentino wyraża przywiązanie do indywidualizmu i wiarę we własne wartości. Kreuje przestrzeń, w której emocje i wrażliwość pomagają wychodzić poza schematy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.